Cześć
Od czerwca to faktycznie Cie zeszło z odpisaniem
Mamy szkolenie indywidualne parę spotkań byłyśmy same (ja i Lala) a teraz juz któryś raz jesteśmy w towarzystwie (ja z Lala i koleżanka ze swoim psem) - i pewnie tak zostanie.
Pierwsze spotkanie odbyło sie w domu i na naszych terenach... Następne spotkania juz w Krakowie z instruktorem...
Lala super się uczy i bardzo chętnie!! - Szybko załapała, co i jak dłużej nas zeszło tylko z ,,noga" (pies ma mnie obejść i siąść) trudność wyszła z tego , że jak szłyśmy na spacerki to mówiłam lala noga i ona szła koło mnie a na szkoleniu chodzi o zupełnie cos innego...
To szkolenie= 12 spotkań... Jeśli czasu wystarczy będziemy chodzić na następne szkolenia....
A, że tradycji musi stać sie za dość - plany juz mi sie krzyżują, bo dostałam wezwanie na 3 tygodnie do sanatorium...I nie wiem czy to szkolenie zakończę tak jakbym chciała... A następne pewnie na wiosnę albo w lecie...
Rodowód musze wyrobić- nadal sie za tym nie ruszyłam....
Wystawy - myślę, że na jakąś sie wybierzemy po skończonym szkoleniu - ale na ta, która będzie blisko naszego miejsca zamieszkania... W zasadzie nie wiem czy sie odnajdę, bo w życiu na czymś takim nie byłam...
W tym roku też mam obronę dyplomu na Uniwersytecie i oprócz tego 6 egzaminów +szkolenie Lali + 2 dzieci-i wyskoczyło to zakichane sanatorium - waląc wszystkie plany... Nie wiem jak sobie dam rady, ale musze-, bo inaczej nie byłabym sobą

....
Lala je dwa razy dziennie...Nie wiem ile teraz waży, bo zepsuła sie waga...
Zdrówko super- (odpukać) jeszcze nigdy nie była chora i mam nadzieje ze tak zostanie...

:-D
Pokonałyśmy w jakimś sęsie strach - zostawania w domu samej- jesteśmy juz na 70 minutach i bez niespodzianek...
Lala jest okropnym pieszczochem - włazi, co minuta pod rękę a jak zobaczy nas na fotelach to jest szybsza od dzieci i zajmuje nasze kolana...Tzn. mąż jej nie pozwala, ale ja jak zwykle tak...Wazy juz tyle, że nogi zaczynają bolec po paru sekundach jak wstawi swój kufer...Jest straszliwym pieszczochem....
pozdro