witam cieplutko
Jesli chodzi o naszego labradora to zrobilismy co w naszej mocy ( 2 lata trwaly nasze proby zmiany jego zachowan- tak jak wyzej pisalam) i nie bylo nic lepiej tylko gozej niestety. Weterynarz stwierdzil ze to jest problem neurologiczny a karmiony byl prawie zawsze Royalem. Jego zachowania nawet jest ciezko opisac bo u czytających moglaby wystąpic gęsia skora z przerazenia ... Potrafil nagle przyjmowac pozycje atakujaca i z rozpedem rzucac sie na wszystkich obojetnie czy domownikow( mam 3 dzieci to sobie wyobraz jak duzo musialam miec sily i cierpliwosci i " nerwow na wodzy" o ktorych piszesz)

Pies nigdy nie mial zadnych zlych doswiadczen- strasze dzieci 14 i 17 lat i kochaja zwierzeta ponac wszystko i nie ma mowy o ciagneciu za ogon itp

jak to sie zdarza u tych mlodszych bąbli ( najmlodsze dziecko urodzilam pozniej i Pako nie mial z nim kontaktu bo jeszcza malucha nie " w planach"

)... dzisiaj mam tylko zal do hodowcy ze pewne fakty przede mna ukryli- ale nie bede sie o tym rozpisywac- teraz jestem juz troszke mądrzejsza

...Behawiorysta powiedzial ze pies zachowuje sie jak czlowiek ktory jest chory na schizofrenie i ma ataki coraz czesciej albo ma urojenia.... ehh zycie....Do Paka nie mozna bylo sie odezwac a juz pieszczotliwym glosem wogole- od razu warczal, nie mozna bylo nawet spojrzec w jego strone- warczal a to co sie dzialo z jego oczami .... hmmm...jego ataki konczyly sie pogryzieniem do krwi niestety.... Teraz mieszka z moim wujkiem na Mazurach ( w domu oczywiscie ) i nie toleruje nikogo oprocz kotki

....Jak wujek widzi ze psu zaczyna sie jego " atak " to stara sie nie byc w zasiegu wzroku bo wie jak to sie skonczy niestety...Mam nadzieje ze ta sytuacja juz mi sie nigdy nie powtorzy bo serce by mi peklo i moim dzieciom ktore przez lata plakaly i pytalay czemu Pakuś nas nie kocha....widac ze tak jak czlowiek to i pies moze miec chorobe psychiczna niestety....Pozdrawiam bardzo bardzo cieplo
