Busola napisał(a): może hodowca bał sie reakcji na prawdę (nie wszyscy chcą tą prawdę usłyszeć), dlatego posłużył sie zbywającym ... kłamstwem.
wiesz co... to był trzeci z kolei pies z tej hodowli, którego nie dane mam było nabyć , więc zniosłabym i kolejną UARGUMENTOWANĄ odmowę, a tak to po co hodowca umówił się na drugie spotkanie, a po spotkaniu dawał nam jeszcze jeden dzień do namysłu, a potem nawet nie miał odwagi cywilnej odmówić nam osobiście, tylko przekazywał swoją decyzję przez osoby trzecie
Przyznaję otwarcie, że dojrzewanie do tego psa trwało u nas długo i mozolnie (między innymi dlatego, że był to trzeci z kolei piesek, którego tam typowaliśmy i chcieliśmy mieć pewność, że chcemy go świadomie a nie dlatego, że po prostu został)... o ileż łatwiej było by wejść, zamieszać w puchatych kluskach i wziąć obojętnie które szczenię bo przecież wszystkie są cudne.
Dodam tylko, że dodjęcie decyzji przedłużyła też zmiana płci wybieranego szczeniaczka z suczki na pieska. Pomijając fakt, że sentymentalnie z powodu Berty byliśmy nastawieni na sunię, a jak pojawiła się opcja pies doszła jaszcze jedna kwestia do rozważenia. Zanim urodziłam drugie dziecko pracowałam jako terapeuta behawioralny z dziećmi autystycznymi i pomyślałam, że jakbym kiedyś wróciła do zawodu fajnie było by móc pracować też z psem. Berta nie nadawała się do dogoterapii bo była zbyt żywiołowa. Musiałam więc rozważyć czy biorąc tym razem pieska-samca mam mniejsze czy większe szanse przejść z nim szkolenie. To naprawdę nie jest łatwy wybór. Natomiast ze względu na swoje własne dzieci wolałam psa żywiołowego, takiego jak do sportu. Więc naprawdę miałam dużo do przeanalizowania.
Drixon napisał(a):no chyba nie o dzieci chodzi
o morderczych zamiarach moich dzieci napisałam oczywiście z przymrużeniem oka, ale mogę zrozumieć, że nadaktywność mojego synka mogła nieco przerazić osobę nie mającą dzieci. Ale cóż się dziwić maluchowi, który od tygodnia spędzał niemal całe dnie w samochodzie jeżdżąc ze swoimi ześwirowanymi rodzicami po całym kraju w poszukiwaniu szczeniaka

Wypięty wreszcie z fotelika rzeczywiście wściekał się po całym pomieszczeniu i musiałam łapać go w locie żeby nie nadepnął jakiegoś szczeniaka. Na codzień jest mniej "opetany"
Kiedy przez przypadek trafiliśmy do pseudo (one też mają szczenięte z metrykami) i chciano nam sprzedać 6 tygodniowe szczenię, moja 6-letnia córcia spytała czy zabierzemy je RAZEM Z MAMĄ, bo przecież taki maluch jeszcze chciałby ciągnąć cyca. Byłam dumna z Majeczki jak pawica.
Przemo napisał(a): Co to za hodowla?
to nie ma w tej chwili znaczenia, skoro taka zapadła decyzja - trudno, ale wiem, że ta osoba to czyta i może następnym razem dziesięć razy pomyśli zanim skłamie w imię błędnie pojmowanego budowania autorytetu hodowcy i skreśli ludzi, którzy nie biorą psa tylko pod wpływem impulsu. Pod wpływem impulsu to ja brałam chore kociaki na tymczas, a nie psisko na najbliższe 10 lat.
My staraliśmy się być od początku do końca uczciwi i na bieżąco informowaliśmy o naszych poczynaniach, również o tym, że do końca starego roku jeździmy po różnych hodowlach i oglądamy aktualne mioty.
Czy uda się nam w końcu znaleźć naszego malucha... nie wiem...
Jestem zmęczona i zawiedziona, śmiganie po necie w poszukiwaniu wolnych szczeniąt prowadzi mnie utartymi ścieżkami w te same miejsca, mąż nie może już wziąć kolejnego urlopu żeby robić następne "radosne" tournee po całej Polsce, a ja straciłam nadzieję, że zakocham się po raz kolejny...