potwierdzam- to Moryś od Pani ALicji (miło Panią tu spotkać!!

po kolei

mieszkamy pod goleniowem, bliziutko parku przemysłowego,
Moro rośnie jak na drożdżach, przysięgam, że dzisiaj rano był mniejszy niż jest teraz jak wróciłam do domu po pracy... ile waży nie wiem, ale rozmiarowo większy już niż nasz Bacus... i z pewnością za ciężki, żeby na rączkach nosić...
zęby wypadają, nowe pięknie rosną, w końcu sucha karma pieskowi smakuje... bawią się razem cudnie

Bacus to pies miastowy i blokowy, do wsi się przyzwyczaja, nie przepadał za siedzeniem na dworze, a teraz oba - krok w krok, Moryś od bladego świtu jak do ogródka wypadnie to do ciemności siedzi, przerwę robi tylko na śniadanka, obiadki i kolacyjki, oczywiście nic tak nie smakuje jak Bacusowa karma, więc siłą rozpędu odpycha laba od miski i mu próbuje wyjadać, na szczęście laby nie mają sobie równych w tempie spożywania...więc głodny nie chodzi, dopiero później spokojnie maszeruje do swojej miski i męczy swoją wielką porcję, sprawdzając jeszcze czy aby u Bacusa nic nie zostało...
Moro - pies, który nas zaskakuje codziennie, zupełnie inny charakter niż znane nam dobrze laby, ale pies cudowny, strasznie kochany i nie zamienilibyśmy go na żadnego innego! nie wiem, czy wszystkie tak mają, ale Moro uwielbia kopać i zakopywać... więc gdzieś spoczywają w pokoju 3 kości, kilka zabawek i pewnie jeszcze inne cenne dla Morysia Fanty

jako że mamy tu budowę 2 domu i wykopany jest dół pod fundament + wał z ziemią - to morysiowe królestwo, zasiada na szczycie, gdzie ma widok na okolice i czujnie obserwuje co się za płotem dzieje... zdarza mu się nawet szczeknąć na traktor i inne dziwactwa przybywające i przechodzące z procesją, aby oglądnąć tego "ślicznego niedźwiadka"
i tak dni nam mijają, mam nadzieję, że wraz ze zmianą Morysiowych gabarytów nic się nie zmieni w psiej berneńsko/labradorowej miłości

ściskamy mocno
fotki dzisiejsze



