przez iwa » 2011-11-18, 00:01
Kolejny raz odzywam się wieczorem, ale nie jest to dobry wieczór. Siedze i pisze do Was, mozliwe że i w eter, ale i tak daje mi to bardzo duzo. stworzyliście bardzo dobra stronę gratuluję, ale do rzeczy dlaczego właśnie dzisiaj tak na smutno bez mojej psiej euforii, otóż jak pisałam wczoraj w poście, poszlismy z Bora na przeswietlenie, w tej chwili leży na stole operacyjnym. Jak trudno sie nie domysleć bioderka nie wyszły najlepiej, stawy łokciowe i barki ok, ale bioderka średnio. Lekarz zaproponował nam zabiegJPS, który ma zlikwidować wadliwy układ, zgodziłam się, ale tym samym nigdy nie dopuszcze jej do rozrodu. Jest we mnie tyle smutku, goryczy i złosci. niestety dobro Bory jest najwazniejsze, nie planowalismy tego dzisiaj, ale lekarz przedstawił sytuacje bardzo jasno albo zabieg, albo później bedzie gorzej. Nie miałam pojecia, ze ją już to boli, niestety test (nie pamietam jak sie fachowo nazywa, ale lekarz dłonmi naciskał i naciagał lekko uda psa), który przeprowadził na Borze, wywołał u niej niepokój, a potem pisk. przed chwilka dzwonili z kliniki, zabieg skonczony Bora sie wybudza, a w domu pusto, cicho, smutno. Czy zostawiłabym dziecko same w szpitalu? Nie. Psa musze, nie ma wyjscia, ale nie czuje sie z tym dobrze. cały czas mysle, jak sobie radzi. Mam nadzieję, ze szybko zasnie ze zmeczenia i nie nie bedzie płakać. To madry pies, ale bardzo wrazliwy. Brakuje mi jej strasznie. Kurcze to tylko pare tygodni, jak zamieszkała z nami, a tak dziwnie i nienormalnie bez niej. Wmawiam sobie, ze to dla jej dobra, ufam lekarzowi -fachowiec, ale zadaje sobie pytanie czy w tym wypadku nie bylo innego wyjścia, czy oby dobrze wszystko sprawdził, czy nie popełnił błedu? macie wieksze doświadczenie ode mnie. Moze wiecie jak postepowac. a moze tez nie mieliscie problemu z bioderkami... No nic ide spać jutro do pracy(żalosne), choc krótko. O 10 lece po Borę. dobra noc - Iwa