Witam.
Wczorajszy dzien była tragedia- gdy dojechalismy z Karatkiem do domu polozylismy go koło nas ( tam gdze my bedziemy spedzac najwecej czasu ) i tak cały dzien przelezałam koło niego i głaskałam go zeby wiedział ze jestem przy nim. Przykryty był kocykiem zeby mu zimno nie było poduszeczke miał pod głowa itp. od czasu do czasu dotykałam go koło brwi zobaczyc czy juz reaguje, ale spał jak sowa. Posiusiał mi sie w snie, ale go rozumiem nie załatwił sie przed weterynarzem bo był poekscytowany innymi psami i szczenakiem. Gdy sie juz przebudził to ruszał tylko oczami bo głowki jeszcze podnies nie umiał biedaczek pewnie sie meczył nie wiedział co jest grane ze sie podnies nie umi, dałam mu troszke wody do buzki bo miał suchy wystajacy jezyk- zabki itp. troszke mu sie polepsyło. Całkowicie wstał dopiero o 24 w nocy chodz troszke jeszcze oszałomiony cały czas go asekurowałam jak by upadł ale on pierwsze co to podszedł do miseczki z jedzeniem i prosił zeby mu cos dac, bałam sie mu cos dac do jedzenia zeby sie nie zakrztusił bo w sumie jeszcze przełyku nie miał tak rozruszanego. Wyszlismy na dworek zrobił wszystkie swoje potrzeby i wrocilismy szybciutko do domku. Poszlismy spac i Karacik tez poszedł chodz co dwie godzinki przebudziałam sie i patrzałam co robi i czy wszystko okej.Gdy wstałam do pracy zauwazyłam pare szkud wiec widziałam ze rozrabiaka powraca

skakał po mnie , lizał mnie po buzi i przepychał pupa hehe.Nakarmiłam Karata jadł az mu sie uszy trzesły hehe pozniej był dworek - biegał , kakał pełen zabawy. Ale jednak nie był całkiem wybawiony hehe chyba z tego powodu ze całe popołudnie musiał lezec a Karatka ma ADHD hehe bo biegac skakac gryz cos musi robic

W pracy nie wytrzymałam zbyt długo po 4 godzinkach wrociłam do domu bo nie mogłam sie doczekac kiedy go zobacze i czy wszystko jest dobrze. Mieszkanie było jak by tornad przeszło ubrania z szafek powyciagał, buty, zegar drewniany pogryzł jak patyka, a swoje zabawki nie ruszone. Wiec wiedziałam ze moj Kochany potworek wrocił. Zakropliłam mu uszy- masc nazywa sie
Canaural jest z antybiotykiem wiec go nie boli. Weterynarz stwierdził ze to zapalenie ucha, wiec bede musiała zagosodazowac mascie lub innymi lekami na uszko. Ale juz wiemy co mu jest i jak to leczyc. Jak bedziemy w Polsce to wybierzemy sie na głebrze badania, i leczenie, bo tutaj maja tylko podstawowe rzeczy ale jak na ten przypadek dalismy rade.
Mam nadzieje ze innych przypadkow nie bedzie.
Pozdrawiam.