To i ja się dołączę :) Nasz Benio ma już ponad dwa lata, zaliczył już i przedszkole, i szkolenie, ale nadal - mimo bardzo dobrej znajomości komend z jego strony - gdy się nadmiernie podekscytuje widokiem jakiegoś psa do zabawy, to cała nauka idzie w las.
Do pewnego momentu dobrze się spisywała obroża półzaciskowa, ale w krytycznych momentach nie dawała rady (w końcu ważymy z Beniem niemal tyle samo
). Przeszliśmy na kantarek i jest GENIALNIE. Nie muszę używać żadnej siły, wystarczy delikatna korekta i on po prostu rozumie, o co mi chodzi, nawet jeżeli coś go niesamowicie rozproszy i postrada chwilowo zmysły. Wiem, że niektóre psy strasznie walczą z kantarem (sama byłam tego świadkiem na szkoleniu - labradorowi zajęło chyba z 10 min. zaakceptowanie tego na pysku, w ogóle nie chciał iść, tylko stawał dęba), ale u nas akurat w ogóle nie było tematu. Natomiast komfort wyprowadzania i kontrola nad psem jest nieporównywalna. Paradoksalnie dużo bardziej mogłam uszkodzić psa, walcząc z nim na obroży czy szelkach (które w ogóle ignorował i parł jakby nigdy nic do przodu) niż na kantarze, gdzie wystarczy naprawdę delikatna korekta na takiej samej zasadzie jak przy wodzach u konia. Żadnej szarpaniny i zapierania nogami w ziemi. Bardzo polecam!