Dakota na szczęście nic nie kradnie...jeszcze... ale czasem jak cos spada na ziemię to mam wyścig ..kto pierwszy ten lepszy, bo ona uwaza że co na ziemi to jej.
Ma fijoła na punkcie mięsa pod każdą poztsacią i nawet gdyby jej drewno mięsem wysmarowac tak zeby mialo tylko zapach to tez zje jak kiełbasę.
Kolejnym bzikiem suki jest zabawka "jeż", bo wyglada jak piłka a jeszcze fajnie w zęby masuje.
Ostatnio namietnie je rozbiera na czesci pierwsze, czyli kolec po kolcu znajduję na każdym centymetrze mieszkania. A najlepiej jej się to robi.....zaraz po odkurzaniu...

Nie ma mocnych. Zaraz po obudzeniu jeszcze z zamknietymi oczami mamy już do łóżka zaaplikowanego jeża. Jak idziemy spac i suka juz z nami lezy do "uspawania" to nagle sobie przypomina że rodzina nie jest kompletna i trzeba iść po jeża....
Ostatnio moj Paweł wstaje rano a czasem musi wstac o 4-5 , wchodzi do salonu a Dakota , na kanapie z kopytami w górze i cycuchami na wierzchu leży a w otwartym pysku ma ...JEŻA !
Jak ona tak może spac? Milośc jest wielka, jak widac i wiele znosi.
Z jedengo jeża zostały juz tylko oczy i może całe 5 kolców ale i tak rano na kibelku trzeba jej było rzucać.
Jak za karę schowałam jeża to chodziła, plumkala a nastepnie przeszła w stan żałoby...zero jedzenia, zero picia i "plumkanie"...co miałam zrobić?? oddałam!
Paweł jeża raz schowała do szafki na górze, ja o tym nie wiedziałam a Dakota też nie widziała jak i gdzie pan chował. Pan pojechał do pracy a Dakota od rana chodziła i szukała. W końcu zaczeła mnie wołać do przedpokoju...pokazywac że coś tu jest. Otwierałam każdą szafke po koleii ale nie sadziłam że móg schowac na górze. W końcu pies na łapach stawal i szczekał.Patrzyłam na nia jak na wariatke , że ma jakieś urojenia. W końcu po raz kolejny otwierałam każdą szafke i pokazywałam że nic tam nie ma, zaczełam otwierać szafki na górze....jak zobaczyła zwojego JEŻA to dostała takiego wybałuszenia ślipów , i majac go już w pysku to ona patrzyła na mnie jak na wiariatkę która nie rozumie co się do niej mowi....
