przez J.&A. » 2008-11-24, 13:38
Ja poprzednio miałam psa-przylepę, w zasadzie do każdego szybko się przekonywał. Jak tylko zorientowałam się, że Luśka ma zupełnie inny charakter i nie lubi nawet jak ktoś ją zaczepia na spacerze (choć oczywiście zdarzają się wyjątki, czasem się rozpływa na widok zupełnie obcej osoby), wyczułam, że może być problem jak ktoś przyjdzie do nas do domu i poradzilam się znajomych hodowców, którzy mają psy pasterskie stróżujące.
Poradzili, zeby po pierwsze nie zaprzyjaźniać psa z nikim "na siłę", a czytałam, że wręcz nie powinno się uspokajać psa, bo spokojny ton głosu pies może omyłkowo zarejestrować jako pochwałę. Czasem mówi się "spokojnie piesku, spokojnie", a on to odbiera "dobry pies, dobry".
Najlepiej nie reagować.
Tylko, trudno, do diabła, nie reagować, jak się ma sąsiadów ...
Najlepiej usiąść z gościem, herbatki się napić.
Pies po jakimś czasie zrozumie, że skoro my go akceptujemy, to nie ma z jego strony zagrożenia.
I tak się faktycznie stało, tyle, że trochę to trwało (musiałam jej świńskie ucho wcisnąć w dziób, tak się awanturowała), no i - chyba też to pisałam - jedyne na co Luśka mogła się zdobyć to czujną tolerancję na zasadzie "ok, znoszę Cię, bo oni Cię zaprosili, ale mam Cię Gościu na oku".
Co zaobserwowałam, Luśka nie przepada za tym jak ktoś obcy schyla się nad nią, najtrudniej trawi wysokich mężczyzn i nie daj Panie Boże jak ktoś zacznie na nią szczekać (bo i tacy ludzie się trafiają), warczeć lub/i łazić za nią na czworakach.
A ja się uczę, że nie zmuszę mojego psa, żeby pozwolił się każdemu pogłaskać i żeby był dla każdego miły, a żaden podchodzący do niej człowiek nie ma prawa od niej tego wymagać. Jak chodzimy na spacery, Luśka w zasadzie non stop biega bez smyczy i jeszcze się nigdy nie zdarzyło, żeby kogoś obszczekała kto przechodzi obok niej. Po prostu nie przepada za tym, jak ktoś zaczyna się z nią spoufalać. Nie reguje agresją ale nieufnością. Warknie, odejdzie dwa kroki do tyłu. Jest to wbrew jej naturze i to widać.