Do autobusu jak na razie mam metalowy, tylko taki bardziej jak dla owczarka, bo na wąską kufę. Ale w autobusie nam się przydaje ; nie zapinam go mocno, tylko zakładam tak, aby było widać że coś ma na pysku, bo już raz kierowca nas wyprosił z autobusu za brak kagańca, więc abym nie musiała znów skądś zasuwać na piechotę, ani co jakiś czas kupować nowego, (gdy zaczynaliśmy jeździć Veyron miał ok. 4 mies. więc i niewielki rozmiar kufy), pożyczyliśmy taki owczarkowaty.
Kaganiec potrzebny mi do tego, aby mój psiak nie zjadał wszystkiego co popadnie, gdy go spuszczę ze smyczy, i powinien być taki, aby piesi mógł spokojnie odebrać smakołyk gdy przybiegnie na komendę, lub zareaguje na "fe!", bo jak na razie to zwiewa gdzie pieprz rośnie jak znajdzie coś smakowitego, jak np. ostatnio rybi łeb
I aby nie zjadał każdego napotkanego patyka, bo od dwóch dni po nocach się dławi i próbuje wymiotować, dziś właśnie zwrócił patyk
Dlatego pomyślałam o tym kagańcu fizjologicznym, nie wiem czy to coś da, ale może z wiekiem ten mój rozrabiaka zmądrzeje, bo mi za każdym razem o mało serce nie stanie gdy widze jak sie tak krztusi. (Nie wiem, może przewrażliwiona jestem
)