No i znowu ja z kolejnym raportem z pola walki ze starością. Choć to właściwie nie walka, ale próba życia w podeszłym wieku. Redus ma 13 i pół roku. Poza tym zwyrodnienia stawów biodrowych, spondylozę odcinka lędźwiowego, problemy z tarczycą i kardiomiopatię rozstrzeniową. Uff... Wszystko zdiagnozowane i leczone. Kupiłam specjalne pudełko z przegródkami, żeby mi się pigułki nie pomerdały. Dobrze je i siusia, gorzej z numerem dwa, bo łapy tylne mu się rozjeżdżają, ale jeszcze dajemy radę. Na spacery chodzimy tempem spacerowym, z odpoczynkami, ratując się w sytuacjach kryzysowych uprzężą na tylne łapy. Poza tym Redus całymi dniami i nocami śpi ( skończyły się nocne alarmy), ale ogólnie wydaje się być zadowolony. Parę tygodni temu był moment kryzysowy, jadł gorzej i jeszcze bardziej schudł ( obecnie wazy 42 kg, a w latach chwały: około 50 kg), ale doktorki wzięły go w obroty, kazały zwiekszyć dawkę ranigastu ( Redus dostaje teraz codziennie leki przeciwbólowe, bo Trocoxil wycofano

), zbadały tarczycowe hormony i ich niski poziom uznały za przyczynę chudnięcia, osłuchały serducho i stwierdziły, że wcześniej widziane na USG dziwnie powiększone serce w połączeniu z obecnie wykrytymi szmerami to typowa dla dużych ras kardiomiopatia. Więc jesteśmy przebadani i staramy się cieszyć każdym dniem. Idziemy po rekord świata w długości berneńskiego życia. Jeśli los pozwoli...