Kciuki pomogły!!! Mamy 8 maluchów !!!! (5 dziewczynek i 3 chłopców)
Nie obeszło się bez cesarki.
Od 1 dnia krycia był to 65 dzień, a od 2 dnia krycia 63. W poniedziałek był u nas weterynarz obejrzał Ariadnę zrobił USG szczeniaki były żywe więc zdecydowaliśmy że czekamy. Poniedziałek, wtorek minął a tu nic. Na środę na 9 rano umówiliśmy się na wizytę u weterynarza i na ewentualną cesarkę, ale we wtorek w nocy zaczęła sapać i stwierdziliśmy że się może zaczęło (w ostatnią sobotę też tak było), ale po 2 godzinach minęło (cesarkę z 9 rano przesuneliśmy na 15,00 mając jeszcze nadzieję, że urodzi naturalnie). Temperatura tak szalała, że weterynarz stwierdził żeby już na nią nie zwracać uwagi bo w tym przypadku nic nie powie.
Po cesarce Ariadna czuje się dobrze chociaż trochę nieswojo ponieważ ma w kojcu stadko rozwrzeszczanych maluchów i tak niebardzo ma ochotę do nich podchodzić (mamy nadzieję, że się przekona), rana też jej napewno doskwiera i najpewniej czuje się z głową na naszych kolanach.
Po operacji weterynarz powiedział tylko, że rozwarcia nie było, a ciąża była dojrzała, można było ryzykować jeszcze 1 dzień, ale czy wszystkie szczeniaki byłyby żywe? łożyska odchodziły łatwo, a wody były już zielone, albo zielonkawe (już nie pamiętam jak to określił)
Maluchy są ładnie umaszczone, a miot wyrównany jeżeli chodzi o wielkość.
W najbliższych dniach opublikujemy kilka fotek.