Dziękujemy wszystkim za miłe słowa. Wracając jeszcze do tego pieska któremu nie udało się przeżyć to może troszkę źle to przedstawiłam

Jak urodził się ten piesek był już martwy Ajra go lizała a potem szybko podalismy go weterynarzowi i on robił mu masaż serduszka wdmuchiwał powietrze zajmował się nim dość długo ale niestety nie udało się.
Ale może opiszę troszkę życia maluchów

to że są świetne to wszyscy wiedzą bo jak tu nie kochać takich słodziaczków. Ładnie ssają i przybieraja na wadze ważymy je codziennie ładnie wszystkie przybierają. Mamy tam jedno takie złotko, które je za dwoje. i wydawało nam się że jakies nienajedzone bo piszczało strasznie więc daliśmy mu mleczka z butelki a ten spryciarz pociągną troszkę i zasnął i co się okazało że on poprostu uwielbia zasypiać na rękach zawsze pokarmieniu trzeba nachwilkę go przytulić i śpi.
Natomiast dzis Ajra nie wytrzymała karmiła te swoje pociechy (jak zwykle na dwie tury). Jak już wszystkie sie najedzą to daję je razem żeby każde chwyciło maminego ciepełka. I dziś jak zwykle zrobiłam tak samo a one tak zaczeły piszczeć i się wiercić że Ajra się wystraszyła i czmychła z legowiska. Wróciła dopiero po chwili jak maleństwa się uspokoiły i zasneły. Na razie to tyle. Może potem coś napiszę bo teraz to wsumie nie zabardzo jest o czym bo cała ekipa tylko śpi i je.
Pozdrawiam