Meggy jasne, że się cieszę!!!!!!! Ja się nie odzywałam już nic w sprawie Tess i Maisy tylko sama swoje modlitwy słałam...... Maisa miała dużo zainteresowanych ale zawsze coś tam nie tak było, ja zaczęłam już myśleć o niej jak o swojej suni , bo naprawdę mi się bardzo podoba. Ta jej główka....z tygodnia na tydzień ładniejsza, te jej bystre oczka , jej rezolutność. No a jednocześnie cały czas sobie myślałam, że fajnie by było gdyby Tess udało się z tym domem, bo wiem, że u niej Maisie będzie bardzo dobrze.
Strasznie się ucieszyłam gdy Tess zadzwoniła do mnie ze swoją decyzją.
I powiedzcie, że nie było tu Mocy Boskiej. 0 minut po telefonie od Tess zadzwonił następna osoba zdecydowana już na kupno Maisy. No ale Maisunia już ma swoich ludzi najlepszych
