Dzięki wszystkim !
Może zanim wstawię zdjęcia cudnych pijawek (a raczej mojej wygranej 6tki w Totka),powiem jak było "wspaniale"...
Bóle parte zaczęły się dosyć wcześnie. Afera bardzo męczyła się zanim na świat wyszedł pierwszy piesek. Oczywiscie nie chciała leżeć w porodówce, paradowała po całym mieszkaniu, a ja za nią z toną ligniny. W konsekwencji pierwszy chłopaczek urodził się o 14:57, przy ogromnym bólu i wyciu Afery. Kiedy wyszedł już do połowy, Afera z przerażenia chciała usiąść na tyłku i o mały włos go nie przygniotła. Malec jest największy z rodzeństwa i waży 680gram.

5 minut później (15:03) urodziła się suczka ważąca 600g. Największa histeryczka w miocie. Gada odkąd rozerwałam jej błony płodowe. Gada jak pije, jak nie pije, jak śpi i jak nie śpi. A najbardziej histeryzuje jak biorę ją na ręce. Urzekła mnie tym wszystkim

Odsapnęliśmy prawie godzinkę (15:57) i na świecie pojawił się 3 cudak ważący 640g. Bóle Afery były już trochę mniejsze, ale nadal przy rodzeniu strasznie wyła co było przerażajace i bardzo stresujące.

O 16:33 na świecie pojawiła się śliczna suczka ważąca 600g. Akcja porodowa szła nam coraz sprawniej. Ale porodówka wyglądała już jak po bitwie. Wszystko było zmięte, pływało we krwi, a ja w środku tego całego zamieszania. Najpierw robiłam wszystko w rękawiczkach,ale potem nie miało to większego sensu bo krew była wszędzie


Zapomnijmy jednak o tych przykrych doświadczeniach,bo już za godzinę o 17:44 urodziła się ważąca również 600g kolejna sunia. Jej poród był dość traumatyczny. Myślałam, że jest martwa. Potem zobaczyłam, że nie rusza tylnimi łapkami i generalnie nie mogła utrzymać nawet głowy w powietrzu. Podstawiałam ją pod najlepsze sutki, ale nie miała odruchu ssania. Szczerze mówiąc nie byłam pewna czy to się uda ? Ale udało się. Dzisiaj, ta słabiutka dziewczynka, pełza, ssie i drze pyszczek jak cała reszta

Afera była już mocno wycieńczona. Próbowała przysnąć, ale ani razu jej się to nie udało. O 18.17 urodziła następna sunię ważącą również 600g! Myślałam, że z wagą coś się stało, ale inne rzeczy zważyła prawidłowo, także mam chyba bardzo wyrównany miocik

Po urodzeniu ostatniej suni, Afera jakgdyby nigdy nic wstała i postanowiła wyjść na dwór.Pysio jej się roześmiał.Uznaliśmy, że to już koniec porodu.
Niestety, nasza radość nie trwała zbyt długo. Po ponad godzinie znów się zaczęło. Urodził się piesek...wydawało nam się, że się ruszał, ale równie dobrze mógł to być efekt lizania przez Aferę.
I w tym momencie przypomniałam sobie, jak kiedyś Meggy napisała mi, że robiła sztuczne oddychanie takiemu malcowi. Wtedy, jak to przeczytałam, uznałam że w życiu się na to nie zbiorę, że to okropne, że nie dam rady. Jednak, kiedy zostałam postawiona w takiej sytuacji zrozumiałam, że nie ma czasu patrzeć na to czy ten szczeniak jest oblebiony krwią czy wodami płodowymi. Zrobiliśmy mu masaż serca ze sztucznym oddychaniem i słychać było jak w jego płucach bulgocze woda ... żadne odpukiwanie nie dało rezultatów. Był śliczny, duży (myślę że wagowo podobny do pierwszego pieska) i z rewelacyjnym umaszczeniem. Niezmiernie mi przykro, że tak się stało, Maluszku(*)
Za namową Magdy od Bastka udaliśmy się w trybie natychmiastowym na USG sprawdzić czy są w brzusiu jeszcze jakieś psiaki. Najpierw, Pani doktor stwierdziła, że są 3! potem zmieniła zdanie na 2. W konsekwencji uznała, że to na pewno jeden,ale się przemieszcza i niestety ma bardzo słabą akcję serca. Zaproponowali mi cesarkę (o której nawet nie chciałam słuchać w takim wypadku) albo podanie oksytocyny. Niestety, lekarka była już dawno po pracy i bardzo śpieszyła się do domu, a ja nie byłam na tyle doinformowana, żeby podjąć decyzję w sekundę. Zapytałam co by zrobiła na moim miejscu i powiedziała, żebym jechała do domu, bo suka prawdopodobnie już by urodziła,a tak tylko wstrzymuje poród (piesek był ustawiony już główką do wyjścia). I kazała mi się cieszyć z 6 zdrowych piesków,a nie myśleć teraz o 7.
Dodam, że do najmilszych ta pani nie należała. To dziwne,podobno też ma suczkę berneńczyka,mogła być bardziej wyrozumiała...
W krótkim czasie po powrocie do domu Aferka urodziła martwą sunię. Reanimacja nie pomogła, mała nie dawała zadnych oznak życia (*)
Niestety, nie urodziły się też 3 łożyska (chyba, że dzisiaj w nocy,albo nad ranem kiedy zasnęłam,bo prześcieradło było zakrwawione i zielonkawe).
Mam nadzieję, że teraz już będzie z górki. Poród był fizycznie i psychicznie wykańczający, ale widok tych małych pijawek wszystko wynagradza;) Ja próbuję doprowadzić mieszkanie do ładu, a ferajna smacznie śpi (Afera jest totalnie wykończona,nic ją nie interesuje

).
Kilka zdjęć moich wnusiów (imiona już są, ale jeszcze nie wiem które dla kogo:))





Liczę na lustrzankę cyfrową. Takim aparatem to aż żal psuć urok, który posiadają w sobie te maleństwa.
Ginę w prześcieradłach !!!
PS. Po jakim czasie suka "wyluzuje" i zacznie dopuszczać do szczeniaków drugiego psa w stadzie ? Czy tak już będzie do końca ? Czy Fanta może zrobić im jakąś krzywdę (pomylić z chomikiem,kotkiem itp?

). Jak zacząć oswajanie tej całej watachy ze sobą, bo jak narazie barykadujemy drzwi rowerami (Fanta otwiera sobie każde drzwi) i delikatnie mówiąc - popadamy w paranoje!
Całusy od Toto Lotka
i ode mnie za kciuki.