Objawy jajeczkowania (?)

Mam taki "problem".
Koko ma właśnie cieczkę (trzecią), dokładnie 2 tygodnie od pierwszego zaobserwowanego wylizywania i około
10 dni od pierwszych kropelek.
Kawalerowie walą drzwiami i oknami, ale jakoś szczęśliwie ta wiejska brać to formaty kieszonkowe (większe są
zapewne na łańcuchach) i dlatego niezdolne technicznie do pokonania "barier architektonicznych" mimo forsowania płotów.
Poza tym pan (czyli ja) stara się je skutecznie zniechęcić do kolejnych odwiedzin więc Koko ma małe szanse
na jesienny mezalians.
Jednak od wczorajszego popołudnia dostała "amby" i wylizuje moje ręce, a właściwie ramiona, od połowy przedramienia
do połowy ramienia z naciskiem na przegub. Robi to z determinację wartą kampanii wyborczej i jest to
niezależne od stanu ręki, tzn czy jest świeżo po myciu czy nie. Potrafi też dostosować pieszczoty do stanu
naskórka, tzn w przegubie (wewnątrz) mięciutko acz stanowczo i dokładnie wylizuje, a na łokciu gdzie miewamy
twardszą skórę podgryza zębami w delikatny i finezyjny sposób. Jestem w kropce, bo nie wiem co mam z tym zrobić.
Dzwoniłem do mojej kuzynki psiary (matki chrzestnej Koko), ale powiedziała mi, że Koko traktuje mnie jak swojego
faceta i stara się mnie sprowokować do działania...
Nie wiem co o tym myśleć, robi sobie ze mnie jaja, czy mówi prawdę?
Czy ktoś biegły w sprawach cieczkowych może mi to wyjaśnić? A może to nie ma związku z cieczką?
Koko ma właśnie cieczkę (trzecią), dokładnie 2 tygodnie od pierwszego zaobserwowanego wylizywania i około
10 dni od pierwszych kropelek.
Kawalerowie walą drzwiami i oknami, ale jakoś szczęśliwie ta wiejska brać to formaty kieszonkowe (większe są
zapewne na łańcuchach) i dlatego niezdolne technicznie do pokonania "barier architektonicznych" mimo forsowania płotów.

Poza tym pan (czyli ja) stara się je skutecznie zniechęcić do kolejnych odwiedzin więc Koko ma małe szanse
na jesienny mezalians.
Jednak od wczorajszego popołudnia dostała "amby" i wylizuje moje ręce, a właściwie ramiona, od połowy przedramienia
do połowy ramienia z naciskiem na przegub. Robi to z determinację wartą kampanii wyborczej i jest to
niezależne od stanu ręki, tzn czy jest świeżo po myciu czy nie. Potrafi też dostosować pieszczoty do stanu
naskórka, tzn w przegubie (wewnątrz) mięciutko acz stanowczo i dokładnie wylizuje, a na łokciu gdzie miewamy
twardszą skórę podgryza zębami w delikatny i finezyjny sposób. Jestem w kropce, bo nie wiem co mam z tym zrobić.
Dzwoniłem do mojej kuzynki psiary (matki chrzestnej Koko), ale powiedziała mi, że Koko traktuje mnie jak swojego
faceta i stara się mnie sprowokować do działania...

Nie wiem co o tym myśleć, robi sobie ze mnie jaja, czy mówi prawdę?
Czy ktoś biegły w sprawach cieczkowych może mi to wyjaśnić? A może to nie ma związku z cieczką?