a propo kastracji....mlodemu w wieku ok.4mies. "ucieklo" jedno jadro, wet nastraszyl nowotworem i zalecil kastracje. Wyslalam wlascicieli do innego weta, wysluchali , odczekali i jadro zeszlo spowrotem na miejsce

Za jakis czas mlody dostal zapalenia siusiaka jak to u mlodych bywa, do tego mial tam duzo siersci , ktora sie skleila , bylo cieplo...wycielam , wymylam i wyslalam do weta jakby sie dalej slimaczylo po cos do przemywania bo nie mialam...poszli niestety do tego weta od kastracji, ktory dal im torbe jakis roznosci i powiedzial ze to zapalenie nie przejdzie dopoki go nie wykastruja, ale jak nie chca to musza mu codziennie przemywac w srodku siusiaka

Cale szczescie ze jego Pan byl przywiazany do jego klejnotow i solidaryzowal sie znim bo tak juz by go "wyleczyli "
Niestety z moich obserwacji wynika ze hodowca dosc czesto jest skuteczniejszy w diagnozie od wetow ale niestety autorytet weta robi czasem swoje i duzo zlego
pozdr