Dr Czerwiecki jest świetnym lekarzem, ale internistą. U dr Gizińskiego (specjalista od rozrodu) moja koleżanka kastrowała swojego hovka. Owszem, zabieg wykonany byl dobrze, ale mnie nie odpowiada procedura stosowana na Gagarina. Moja koleżanka nawet nie widziała dr Gizińskiego. Psa odbierali od niej i przygotowywali do zabiegu asystenci (nie zalecono wcześniejszych badań), a potem przez parę godzin pies oczekiwał w klatce na wybudzenie i odbiór. Wiem, że to tak "po europejsku", lecz jest to bardzo stresujące dla psa. Poza tym ja wolę jednak mieć bezpośredni kontakt z chirurgiem wykonującym zabieg. Generalnie w tych renomowanych warszawskich lecznicach, w których pracują uznane sławy, większość roboty wykonują młodzi adepci weterynarii, a nawet stażyści - bo oni są tanią siła roboczą. Fachowcy bardzą cenią swój czas.
Ja swojego psa kastrowałam u dr Wyparta (którego nie ma juz w Polsce) w Żoliborskiej Klinice Wet. i procedura była taka sama jak na Gagarina. Mój pies od tamtej pory zaczął się bać wizyt w lecznicy. Tyle, że ja wymusiłam bezpośredni kontakt z dr Wypartem i nr jego komórki na wszelki wypadek, bo inaczej sobie tego nie wyobrażałam.
Niedawno, w Boże Ciało zachorował hovek innej mojej koleżanki. Miał problemy z oddawaniem moczu. Pojechano z nim do lecznicy Dr Biesenika, gdzie zajęli sie nim własnie młodzi weci. Pies był diagnozowany przez cały dzień - miał trzykrotnie wykonywane prześwietlenia dróg moczowych z kontrastem, co trzy godziny. Następnie (na żywca) przyszyto mu do skóry cewnik.

Koleżanka wychodząc z lecznicy powiedziala, że cieszy się, że jej pies przeżył to "leczenie". Po świętach zrobiła usg i okazało sie, że pies ma drogi moczowe w porządku, a przyczyną dolegliwości byl przerost prostaty, co wymagało szybkiej kastracji...
Aniu, ja mam psy od trzydziestu lat (nie licząc tych z dzieciństwa) i na prawdę znam bardzo wielu warszawskich wetów (w Izabelinie mieszkam od 12 lat - przedtem w Warszawie), a tych renomowanych specjalistów - dosłownie wszystkich. Kiedy jest potrzeba, to jadę z moim psem do dr Niziołka na Marysin, czy do dr Janickiego do Wawra.
A im bardziej ich poznaje, tym bardziej jestem nieufna. Niestety odkąd ten zawód się skomercjalizowal, zaczęła nim rządzić kasa i rutyna. Prawdziwych wetów "z powołania" jest teraz "na lekarstwo".

Dlatego tacy weci jak ma Kerovynn to prawdziwy skarb, do pozadroszczenia!

A ja ciągle takiego szukam...
