przez Mazia Draka » 2016-05-15, 22:23
Jakiś czas temu na fb ktoś - słusznie zresztą- zapytał o los Caro, zwanego obecnie Piratem. Nie wszyscy mają fb, a mi osobiście imponuje to, że nadal interesujecie się losem naszego psiaka. Ja kocham wszelkie stworzenie, oprócz komarów, ale nie da rady wszystkich przygarnąć, nad czym boleję. Ale w pełni rozumiem ludzi, którzy chronią je, a potem interesują się ich losem. Dlatego mnie natchnęło- oczywiście po poście na fb waszych koleżanek, żeby tu napisać, bo wiem, że nie obcy jest wam los Pirata. No, coż, no kochamy go po prostu. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć jak psiak z takim charakterem .... - ale bzdury zaczynam pisać, sama się złapałam. Przecież nie chodzi o charakter. Ale..... On naprawdę ma cudowny charakter. Osoby, które z nim przebywały, wiedzą o tym. On jest u nas prawie rok minie w czerwcu, ale dla nas to migiem minęło. Nasza Drasia (Draka) jest z nami od dziecka. On - w jakimś bliżej nieokreślonym bycie młodzieńczym, który weci określali na 1,8. Nasza Draka była od maleńkości przytulana, miziana, jak wszystkie psiaki kochane. On trafił do nas w określonej sytuacji życiowej. Oczywiście ukochany, pieszczony, itd. I wicie, co? Mam wrażenie, że dopiero teraz on zaznaje tego wszystkiego, co zaznała nasza Draka, pieszczot, głaskania, zainteresowania, itd. Niesamowite jest, jak on jest chętny do współpracy. Zawsze się stara , ale co mi.teraz się uświadomiło - jak do nas trafił ,to baaaaardzo mocno się starał, jakby się bał odrzucenia. Teraz też się stara, ale to jest już normalna praca z psem bez obciążeń. A wtedy... I tak mi przykro, że psiaki mają taki durny los przez tych głąbów ludzi. Nieraz tak sobie myślę o tym jego losie, i płakać mi się chce, bo naprawdę o nie mógł temu durniowi-człowiekowi nic złego robić. No nic, teraz jest u nas i kochamy go, a on nas. Naprawdę. Łazimy z psiakami przeważnie łąkami, gonimy przepiórki, któryh nie damy rady dogonić, itd. Nawet był moment, kiedy Pirat poleciał po zapachu łani, oddalił się baardzo, mam gwizdek, one są przyzwyczajone do odwoływania na gwizdek, ja już prawie spanikowałam - rzeka obok, już wyobrażałam sobie jak nurt go porywa, mąż się na mnie darł, że jestem panikara ( a wcale nie jestem), generalnie zniknął nam z horyzontu, a gościu wrócił po jakimś czasie. Ale poza tym to moja pierworodna jest bardziej łajzowata, i się szlaja (oczywiście wraca), a on - zawsze obok mnie. A jak ja śpię - z dwoma psami oczywiście, przy czym Piraś zawsze musi się najpierw poprzytulać, ale to nie takie proste. Najpierw kładzie się po prostu na mnie cały, następnie po chwili stacza się na grzbiet, a ja go mam miziać. W tym czasie swoją mordkę musi of cousre położyć na mojej. Nieee, lizanie po twarzy przeznaczone jest na rano. NIc tak nie budzi, jak poranny psi lizak.
I tak mam codziennie. Drakusia się denerwuje, ale rozumie też czasami, że on nie zaznał pieszczot. Dla nas on jest Dzidzia. Ale... Jak trafił do nas - pisałam wam, bał się, jak mój mąż bawił się z Draką i ganiał po działce z gałęziami w ręku. Wtedy był pad płaski na ziemię i czołganie się. Smutno nam się zrobiło, jak można psiaka doprowadzić i czym do takiego stanu. Ale siła spokoju i zrozumienie psychiki psa zrobiło swoje. Teraz mąż nadal wydurnia się, ale z dwoma psami. Może mieć w ręku wszystko, i żaden się nie boi. To zaufanie, jakiem nas obdarzył jest bezcenne. To jedno oczko wyraża taką miłość....Zawsze.
Pamiętacie, jak wrzucałam zdjęcia z wyjazdu wspólnego z psiarzami nad jezioro? Sama się dziwiłam. Pies był u nas miesiąc, a taki dostosowany??? Ale to nie tak, jak myślicie! On po prostu ma duże zdolności dostosowawcze. Chciał się pokazać z jak najlepszej strony, oczywiście, żeby go pokochać - i tu muszę dodać, że z mojego punktu widzenia, to smutne. Robił wszystko. I nadal robi, ale minął jakiś czas, on chyba zrozumiał, że ma dobrze, i troszkę się rozbrykał, w tym sensie, że nie reagował na głos jego ukochanej pani. Ale to trwało krótko. Praca zrobiła swoje.
No cóż, mamy team rodzinny. Mąż kocha te psy chyba nawet bardziej jak naszych synów, bo mówi, że są bezkonfliktowe, Drasia musi nas całować po twarzach, a Pirat pilnuje porządku - jak Draka szaleje , nawet z Markiem, to on ją odseparowuje, bo broni w jego mniemaniu pana. Pirat to siła spokoju, zawsze. Na spacerach czasem zdarza się, że "czepnie" się innego - przeważnie małego - psa, ale coraz rzadziej.
Ej, mogłabym pisać bez końca. Ja wam bardzo dziękuję za pomoc; dzięki wam Pirat trafił do naszego domu. My jesteśmy szczęśliwi, że mamy dwa cudowne psiaki, a one- no cóż - to chyba w Wigilię zapytajcie.
Aha, nie wiem, czy stety czy niestety Pirat waży 57 kg. Ale mim zdaniem jest przystojny.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.