Popatrzmy w ten sposób: od niewielu w sumie lat miłośnicy zwierząt, i wszyscy wrażliwi ludzie walczą o to, aby uznać prawa zwierząt - naszych braci mniejszych. Bo są to istoty zdolne do odczuwania (uczuć, bólu, głodu), bo mają prawo do godnego życia. W pojęciu godne życie mieści się również prawo naturalne do przedłużania gatunku, czyli do rozrodu. W tej dziedzinie zwierzęta, w tym psy, radziły sobie doskonale przez miliony lat. Aż do momentu, kiedy ktoś ( czytaj: człowiek) postanowił nad tym zapanować. W dobrych intencjach z pewnoscią, mając na względzie unikanie chorób, unikanie bliskich pokrewieństw, ale także tzw, eksterier, czyli krótko mówiąc urodę. Piękno, którego standardy ustala on sam. I które podlegają zmianom, jak to bywa z kaprysnymi gustami. Weżmy rasę naszych ukochanych psów, jak bardzo jej wygląd się zmienił, choć wzorzec pozostaje ten sam. Raz lubimy szczupłe, lekkie psy, innym razem misiowate kudłacze. Pisze At (dla przykładu Asiu podaję ciebie, bo twój post jest tuż nad moim ale myślę o nas wszystkich, bo w imię własnych poglądów podejmujemy decyzje ukształtowane przez cywilizację, a wbrew prawom przyrody), że nie będzie rozmnażać swojej suni, bo nie jest wybitna. Tylko co to znaczy wybitna? Jest zdrowa, jak sądzę, wesoła, żywotna, o znanym pochodzeniu. Mogłaby mieć potomstwo, pewnie zgodnie z naturą pragnie tego (tak jak chce być kochaną, nakarmioną i zdrową). Dążymy do jakchś ideałów, które sami sobie ustanawiamy. Raczej jednak przeciwko naturze, która bez nas radzi sobie także doskonale ( z nami często już gorzej).Nie mówię tu o psach z problemami (zdrowotnymi, psychicznymi, zresztą do niektórych przyczynił się człowiek na pewno), ale o zdrowych, młodych, rasowych osobnikach.Nie tylko takich, które wygrywają na wystawach, bo mają "piękną głowę", albo "dobrze wysklepioną klatkę piersiową" - to tylko kwestia mody i subiektywnej oceny jednego człowieka - sędziego, ale o wszystkich, którym prawo naturalne pozwala na prokreację a nawet ją nakazuje instynktem.
Trochę się boję co mi powiecie
