przez Tess » 2008-04-21, 09:22
W katowickim wydaniu Wyborczej znalazłam ciekawy artykuł:
Weterynarze: uważajcie na psy zza granicy
Ewa Furtak
2008-04-20, ostatnia aktualizacja 2008-04-20 20:38
Podróbki rasowych psów są kilka razy tańsze od zwierząt z rodowodami. Po zniesieniu kontroli granicznych handlarze masowo przywożą takie zwierzęta z Czech i ze Słowacji.
W internecie można znaleźć dziesiątki ogłoszeń: sprzedam yorki, beagle, labradory lub inne modne rasy bez rodowodu. Najczęściej podany jest tylko numer telefonu komórkowego. Sprzedający nigdy nie zapraszają kupujących do domu, umawiają się z nimi na odbiór szczeniaka np. pod bielskimi supermarketami. Cena nie jest wygórowana, za psa życzą sobie przynajmniej o połowę mniej, niż zazwyczaj kosztuje taki pies z rodowodem. Po zniknięciu kontroli na granicy szczeniaki coraz częściej przywożone są na handel z Czech i ze Słowacji - tam zwierzęta zawsze były tańsze. Weterynarze ostrzegają: takie psy często przyjeżdżają do Polski chore. Pochodzą z masowych hodowli, często trzymane były w złych warunkach, nawet w przydomowych klatkach, a w dodatku nie są szczepione ani odrobaczone. Nic dziwnego, że często zaraz po zakupie padają. Niedawno do jednego z weterynarzy zgłosiła się kobieta, która pod supermarketem kupiła beagle'a. Od elegancko ubranych, bardzo sympatycznych ludzi, którzy nie wzbudzili w niej żadnych podejrzeń. Jednak zaraz po zakupie pies zachorował na parwowirozę, by go ratować, właścicielka musiała wziąć w banku kredyt. Takich przypadków jest więcej.
- Leczyłem np. ratlerka, bardzo zarobaczonego i chorego na nosówkę, niestety, bezskutecznie - opowiada Krzysztof Śliwa, weterynarz z Bielska-Białej.
Choroby to niejedyny problem z kupowanymi od przypadkowych handlarzami szczeniakami. Czasami okazuje się, że to mieszańce. Śliwa przypomina sobie psa, który został sprzedany jako labrador, a był krzyżówką z bokserem.
Odnaleźć nieuczciwych sprzedawców to jak szukać igły w stogu siana. Podany przez nich numer telefonu przestaje działać.
Podobne sygnały docierają także do organizacji zajmujących się ratowaniem zwierząt. Przywożone zza południowej granicy psy przewożone są w fatalnych warunkach, np. szpikuje się je środkami uspokajającymi, żeby nie sprawiały kłopotów w podróży. Sprzedaje się je potem w całej Polsce.
- Bardzo trudno komukolwiek coś udowodnić. Próbowaliśmy nawet zrobić prowokację i kupić takiego psa, ale mężczyzna, który miał go przywieźć, najwyraźniej coś zaczął podejrzewać, bo nie pojawił się w umówionym miejscu i przestał odbierać telefony - mówi Joanna Zaremba, szefowa katowickiej Fundacji For Animals.
Krzysztof Kukla, instruktor szkolenia psów Związku Kynologicznego w Polsce i członek bielskiego zarządu związku, mówi, że jest tylko jeden sposób na rozwiązanie tego problemu: ostrzeganie ludzi przed kupowaniem psów od przygodnych sprzedawców.
- Przecież chyba nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby w taki sposób kupić np. samochód, a tu chodzi o psa, żywą istotę - podkreśla Kukla. - Jeśli ktoś kupuje psa od hodowcy zrzeszonego w związku i ma z nim jakieś kłopoty, mamy możliwość interwencji. Handlarze są natomiast poza kontrolą - dodaje.
Coś się jednak dzieje w temacie i coraz więcej osób dostrzega problem.