gdybym tak bardzo nie uwielbiała swojego psa to wypożyczałabym ją wszystkim zwolennikom kolczatki żeby nauczyli Mufkę czegoś za pomocą tegoż przyrządu szkoleniowego

Mufka jest doskonałym przykładem psa którego siłą nie nauczy się nic (i nie chodzi tu tylko o kolce ale w ogóle o mocniejsze korekty) wszyscy, którzy ją widzieli wiedzą, że jest raczej histeryczna i wycofująca się ale jak się naprawdę zdenerwuje potrafi pokazać swoją drugą naturę

(raz pokazała ją Sawie jak jej po raz 50 zabrała patyka z pyska i raz swojemu innemu upierdliwemu koledze) kilka razy zdarzyło mi się ją mocniej szarpnąć smyczą a kiedyś na siłę chciałam ją sprowadzić do waruj i wtedy mi pies pokazał swoją ,,siłę spokoju" czyli siad i wyraz na pysku ,,spadaj na drzewo i bujaj się" zero strachu, zero pokory - twardy wzrok utkwiony we mnie i pies nic więcej podczas tej sesji szkoleniowej nie zrobił, foch totalny. Z instruktorem na szkoleniu nie chciała pracować chociaż wobec niej siły nigdy nie użył ale podejrzewam, że nie podobało jej się to jak traktował inne psy

no i nawet nasz instruktor (też z ZK) który używa kolczatki mówił , że z tymi psami (czyli berneńczykami) trzeba uważać jeśli chodzi o siłowe metody. I myślę, że to nie chodzi o to że one takie ,,słabe" psychicznie są tylko że właśnie może się okazać, że na tyle silne psychicznie że zniosą presję i się sile nie poddadzą
Aniu ja mam podobne wrażenie jak Karolina - myślę, że problemy z Lamią moga być spowodowane używaniem kolców.
A co się tyczy oduczania lęków na siłę to przeczytałam co najmniej kilkanaście książek o szkoleniu i wychowaniu psa - w tym też takich, w których nie wyklucza się bodźców negatywnych w szkoleniu - i nie przypominam sobie, żeby w którejkolwiek ktoś radził, żeby oduczyć psa lęku siłą
Pokonywanie lęków to trudna sprawa- pomaga w tym zaufanie psa do przewodnika i ogólne szkolenie, doskonała znajomość swojego psa (co lubi najbardziej, jaką zabawką, smaczkiem można go tak bardzo zająć że może nie zdąży się przestraszyć). Przykładowo opiszę nasz ,,pierwszy raz" z windą. Pojechała z psem do swojego Brata który mieszka w wieżowcu z paskudną, ciasną starą trzeszczącą windą. Przewidując, że Mufka może nie chcieć do niej wejść (ona generalnie nie lubi ciasnych pomieszczeń) zabrałam ze sobą jej ukochany jutowy gryzak. stanęłyśmy przed windą, drzwi się otworzyły, Mufka zrobiła krok w tył ja w tym momencie wyciągnęłam z kieszeni gryzak i wesoło mówiąc popatrz zaprosiłam ją do zabawy gryzakiem. pies się nawet nie zorientował jak znalazł się na piątym piętrze

. Efekt jest taki, że bez problemu wchodzi do windy. Oczywiście jeśli lęk przed czymś jest silny to tak łatwo nie pójdzie ale CIERPLIWOŚĆ największą cnotą psiego przewodnika
Kamila gdybym była z Warszawy to do Agi na szkolenie (siebie) bym biegła w try miga
