Strona 2 z 2

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 09:12
przez Barbapapa
allam napisał(a):Jolu (Barbapapa), ale mam wrażenie, że u Ciebie zawsze były jeszcze jakieś zwierzęta, pies nie był jedynym zwierzakiem. No i Ty wiesz, jak postępować :-D

Niestety nie wiem.... działam z reguły intyicyjnie. Kiedyś było w domu po jednej sztuce psa dorosłego; jeden odchodził, drugi przychodził... Dopiero od kilku lat jest więcej futer.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 12:19
przez allam
Cefreud napisał(a):Dziś wybierając psa dla siebie, wolała bym wybrać hodowlę,która jest "w mieście".W której psiaki od urodzenia oswajały by się z różnymi dźwiękami .


Karolina, głąb jestem. Czytałam 2 razy i "nie ogarniam tego".
Wytłumacz mi, jakie znaczenie ma miejsce położenia hodowli w przypadku pdbioru 2-3 miesięcznego szczeniaka, który i tak ma jeszcze miesiąc kwarantanny. Czy psy urodzone na peryferiach miasta, gdzie tramwaj nie jeździ, o inne odgłosy również trudno (a zwierząt gospodarskich brak) będzie z lepszej hodowli niż taki ze wsi :?:
Nie często się zdarza hodowla w wierzowcu (chociaż sznaucerka kupiłam właśnie z takiej), ale i tam szczeniaki nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, więc nie rozumiem.

Jolu, pisząc o stopniowym przyzwyczajaniu psa do bodźców zewnętrznych opisałam sposób mojego postępowania z psem. I to wcale nie oznacza, że pies był lękliwy. Po prostu uważam, że psu trzeba dać czas na poznanie nowego a sobie czas na poznanie psa, jego reakcji, upodobań a przy okazji "pogadać" z nim i nauczyć go, że szyszek, chusteczek higienicznych, petów(papierosowych) i innego dziadostwa do pyska nie bierzemy. Że osoba biegnąca czy jadąca na rowerze nie jest zachętą do zabawy, że motor to nie wróg.
Jak nie dajesz szczeniakowi zbyt wielu bodźców, poruszasz się z nim na terenie na którym czuje się bezpiecznie - inaczej się uczy otaczajacego świata. Dla mnie bardziej niepokojące jest, kiedy pies zachowuje się bez należytej ostrożności, jakby był pozbawiony instynktu samozachowawczego. Nie każde psie zachowanie oznacza lęk. Pies pozbawiony matki, która mu nie powie już na co należy uważać, musi się sam nauczyć otaczającego świata.
A kuli ogon pod siebie zazwyczaj w wyniku reakcji człowieka (np. ciągnięcie smyczy, głośniejsze i bardziej zdecydowane "chodź", bądź inne tego typu.) Wyczuwa, że pan(i) jest z niego niezadowolony.
A może psiak się nie boi miasta, może się boi chodzić z konkretną osobą, chociażby ze względu na jej temperament, zmianę tonacji czy sposobu wydawania komend. W domu "ciuciu ciuciu" a na ulicy "chodź", "stój".

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 15:38
przez asiaqu
zauważcie że staramy się pomóc a osoba najbardziej zainteresowana jak do tej pory się nie odezwała


mój dom stoi przy wjeździe na pole więc mamy traktory i nie tylko też chałas ruch bo jeżdzą kilkadziesiąt razy dziennie na te chałasy już nie zwracają uwagi albo probują gonić
dwa mioty mieliśmy w mieście gdzie maluchy niestety nie mogły kożystać z tego co daje nam teraźniejszcze mieszkanie

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 16:06
przez ewazoltowska
takmasz rację przykre to ,że zainteresowana osoba nie bierze udzialu w "dyskusji" może podanie jakiś konkretnych przykładów ułatwiłoby podpowiedż co z tym zrobić. Myślę ,że nie ma większego znaczenia gdzie były odchowywane szczonki ważne jest jak ile czasu im poświecan o ,czy nabrały zaufania do "wielkich" a potem to już spokojnie cierpliwie pomalutku do dorosłości.Moim zdaniem poprostu za dużo wymagają od takiego maleństwa lub czymś go przestraszyli.Z tym przedszkolem..hmmm nie wierzę żeby prowadzący zajęcia nie reagowal widząc co się dzieje.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 16:43
przez Aga-2
Cefreud napisał(a):Dziś wybierając psa dla siebie, wolała bym wybrać hodowlę,która jest "w mieście".W której psiaki od urodzenia oswajały by się z różnymi dźwiękami

Karola, ale nie piszesz o miejskiej hodowli berneńczyków, tylko szkotów, prawda?
Ja wiem, że niby się da, ale... to jest wbrew naturze tej rasy. Tak według mnie.

A wracając do wątku, to moje psy w tym wieku nie specjalnie chciały wychodzić poza obręb ogrodu w ogóle. Nie wiem z czego to wynikało, ale wolały być koło domu. Z czasem z tego wyrosły, ale potrzebowały czasu ;)

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 17:26
przez Cefreud
Aga-pisałam o szkotach ale i o bernach. Freud jest z przedmieścia.Wychował się w domu ale jednak w mieście.
Walle wiesniak znał tylko ogród oddalony od głównej drogi. To co dla Freuda nie miało znaczenia dla Wallego i owszem.

Pamiętacie jaki miała problem Luna Sylwiaczka? Czasem tak jest,ze psiaka odbierasz starszego.Chowany w mieście ma szansę poznać różne dźwięki od małego.Oczywiście zdażają się hodowcy, którzy wożą szczeniaki w różne miejsca, ale to jednak żadkość.

Kupuś miał 13 mc jak do nas trafił i przez pierwsze 2 kojarzył drzwi balkonowe z drzwiami do ogrodu-natychmiast po wyjściu na balkon sikał :lol:

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 17:42
przez Barbel
Miałam 2 berny ze wsi - zero problemów.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 21:51
przez AT
allam napisał(a):
Cefreud napisał(a):Dziś wybierając psa dla siebie, wolała bym wybrać hodowlę,która jest "w mieście".W której psiaki od urodzenia oswajały by się z różnymi dźwiękami .


Karolina, głąb jestem. Czytałam 2 razy i "nie ogarniam tego".
Wytłumacz mi, jakie znaczenie ma miejsce położenia hodowli w przypadku pdbioru 2-3 miesięcznego szczeniaka, który i tak ma jeszcze miesiąc kwarantanny. Czy psy urodzone na peryferiach miasta, gdzie tramwaj nie jeździ, o inne odgłosy również trudno (a zwierząt gospodarskich brak) będzie z lepszej hodowli niż taki ze wsi :?:
Nie często się zdarza hodowla w wierzowcu (chociaż sznaucerka kupiłam właśnie z takiej), ale i tam szczeniaki nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, więc nie rozumiem.

szczon, który ma dostęp do balkonu wychodzącego na ruchliwą ulicę, przez okno słyszy ciągle klaksony i ryk syren ma mniejsze szanse na lęk przed nimi niż szczon, który w życiu słyszał tylko śpiew ptaków ;-)
Ja też mam berna ze wsi i to w dodatku z dużej hodowli gdzie nikt szczeniaków na socjalizację z miastem nie wywoził, mieszkamy prawie jak na wsi a jednak Mufka w wieku 2 miesięcy paradowała po Monciaku w Sopocie i żaden ,,straszny" autobus jej o zawał nie przyprawiał (ja jestem przeciwnikiem izolowania szczeniaków w czasie ,,kwarantanny" bo uważam, że to może przynieść więcej szkody niż pożytku)

Założycielce wątku radzę skontaktować się z behawiorystą bo być może popełniają jakiś błąd w postępowaniu przez co psiak zachowuje się tak a nie inaczej a jeśli problem tkwi bardziej w psie a nie w ludziach to też behawiorysta pomoże poprowadzić psa w taki sposób, żeby zminimalizować lub zupełnie zniwelować problem.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 22:01
przez Staszka
AT napisał(a):
... (ja jestem przeciwnikiem izolowania szczeniaków w czasie ,,kwarantanny" bo uważam, że to może przynieść więcej szkody niż pożytku) ...


Taki tylko mały off-topic a propos: moim pierwszym psem był sznaucer, cudowna, mądra psina. Jednakże właściciele "mamusi" kiedy oddawali młokosa w nasze ręce zastrzegali bardzo mocno, żeby brońbosz w okresie kwarantanny nie dać mu się nawet obwąchać z innym psem, sikać tylko na "czystym" trawniku, nie łazić z nim nigdzie za bardzo, tylko na rękach etc. Oczywiście skrupulatnie tego przestrzegaliśmy jako kompletnie niedoświadczeni psiarze, przez bardzo długi okres. Efekt był piorunujący, pies do końca swoich dni miał zakodowane, że inne psy to zło i wszelkie próby pojednania go z resztą świata paliły na panewce.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 22:06
przez allam
Coś w tym jest, dlatego ja zawsze dokupuję psa do już posiadanego.
Ale na zewnatrz nie wychodzi, bo dawno, dawno temu, kiedy też byłam zdania, że przesadna ostrożność szkodzi, nie udało mi się uratować szczeniaczka, zszedł na nosówkę. :-(

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 22:10
przez Staszka
Jasne, wszystko z umiarem - to tak tylko żeby pamiętać, że wszystko można co nie można byle z wolna i z ostrożna. ;) Stare, dobre, ludowe mądrości wciąż aktualne. :)

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-14, 22:24
przez AT
nosówkę (jak i inne ,,cuda") można niechcący przynieść szczeniakowi do domu choćby na własnych butach - niestety życie jest życie i od wszystkiego zabezpieczyć się nie da...

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-15, 14:32
przez Barbapapa
allam napisał(a):Karolina, głąb jestem. Czytałam 2 razy i "nie ogarniam tego".
Wytłumacz mi, jakie znaczenie ma miejsce położenia hodowli w przypadku pdbioru 2-3 miesięcznego szczeniaka, który i tak ma jeszcze miesiąc kwarantanny. Czy psy urodzone na peryferiach miasta, gdzie tramwaj nie jeździ, o inne odgłosy również trudno (a zwierząt gospodarskich brak) będzie z lepszej hodowli niż taki ze wsi :?:
Nie często się zdarza hodowla w wierzowcu (chociaż sznaucerka kupiłam właśnie z takiej), ale i tam szczeniaki nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, więc nie rozumiem.


No własnie Chivas wychował się na wsi ale bardzo niedaleko dość chałaśliwej drogi- 0 problemów z reakcjami na nowe bodźce; Anubis i Santtu z miejsc bardzo spokojnych , cichych- były "problemy", tj. dużo więcej czasu psy potrzebowały na zaakceptowanie nowych obrazów i odgłosów. Do dnia dzisiejszego Anu i Santtu na bardzo intensywny bodziec reaguje chwilką paniki ( może to niezbyt właściwe słowo, ale jest taki ruch ciała, błysk oka). Przy Anu obca osoba tego nie zauważy, przy Santtu widać. Nawet po tym ułamku reakcji zaniepokojenia ( to zdecydowanie lepsze słowo), zawsze staram się dać czas psu by poznał źródło zdarzenia. Napisałam to wyolbrzymiając sytuacje, ale chodzi mi pokazanie istniejacych różnic, bo są niezaprzeczalnie.

Jolu, pisząc o stopniowym przyzwyczajaniu psa do bodźców zewnętrznych opisałam sposób mojego postępowania z psem. I to wcale nie oznacza, że pies był lękliwy. Po prostu uważam, że psu trzeba dać czas na poznanie nowego a sobie czas na poznanie psa, jego reakcji, upodobań a przy okazji "pogadać" z nim i nauczyć go, że szyszek, chusteczek higienicznych, petów(papierosowych) i innego dziadostwa do pyska nie bierzemy. Że osoba biegnąca czy jadąca na rowerze nie jest zachętą do zabawy, że motor to nie wróg.
- tak ale mi chodzi o czas jaki jest psu potrzebny do zaznajomienia się.


Jak nie dajesz szczeniakowi zbyt wielu bodźców, poruszasz się z nim na terenie na którym czuje się bezpiecznie - inaczej się uczy otaczajacego świata. Dla mnie bardziej niepokojące jest, kiedy pies zachowuje się bez należytej ostrożności, jakby był pozbawiony instynktu samozachowawczego. Nie każde psie zachowanie oznacza lęk. Pies pozbawiony matki, która mu nie powie już na co należy uważać, musi się sam nauczyć otaczającego świata.
A kuli ogon pod siebie zazwyczaj w wyniku reakcji człowieka (np. ciągnięcie smyczy, głośniejsze i bardziej zdecydowane "chodź", bądź inne tego typu.) Wyczuwa, że pan(i) jest z niego niezadowolony.
A może psiak się nie boi miasta, może się boi chodzić z konkretną osobą, chociażby ze względu na jej temperament, zmianę tonacji czy sposobu wydawania komend.
- może tak być.
W domu "ciuciu ciuciu" a na ulicy "chodź", "stój"

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-15, 14:43
przez allam
:lol: :lol: Dzięki Jolu, myślałam, że tylko ja mam problem z cytowaniem kilku fragmentów. Poradziłam sobie w ten sposób, że kopiuję cytat i wklejam i wytłuszczam, bo tak wychodziło jak u Ciebie - wypowiedziałaś się na moim tekście.

Moje stanowisko jest takie, że brak reakcji nawet "zawahania, zaskoczenia" jest złym sygnałem. W naturalnym środowisku każdy zwierz zachowuje ostrożność, musi "obadać" nieznane. Dlaczego pies miałby się zachowywać inaczej - bo został "uczłowieczony" i zatracił instynkt :?:

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-17, 17:27
przez Barbapapa
allam napisał(a)::lol: :lol: Dzięki Jolu, myślałam, że tylko ja mam problem z cytowaniem kilku fragmentów. Poradziłam sobie w ten sposób, że kopiuję cytat i wklejam i wytłuszczam, bo tak wychodziło jak u Ciebie - wypowiedziałaś się na moim tekście.

Moje stanowisko jest takie, że brak reakcji nawet "zawahania, zaskoczenia" jest złym sygnałem. W naturalnym środowisku każdy zwierz zachowuje ostrożność, musi "obadać" nieznane. Dlaczego pies miałby się zachowywać inaczej - bo został "uczłowieczony" i zatracił instynkt :?:


No faktycznie- ale mam z tym duuuże problemy- ogromne sorki :ojoj: - to do pierwszego akapitu;
co do drugiego, to próbowałam podkreślić różnicę ( i pewnie mi się nie udało) w tej pierwszej reakcji na coś nowego. U Chivka była wyłącznie ciekawość, u dwóch pozostałych pierwszy moment jakby strachu, paniki ( to trwa b. krótko)natychmiast potem chęć sprawdzenia co wywołało zaniepokojenie bądź "olanie" zdarzenia. i to nie jest takie wzdrygnięcie jak , no nie wiem do czego to porównać,hm... człowiek idzie ulicą i nagle jakimś dźwiękiem zostaje zaskoczony ( to jest nie miłe, ale nie daje odruchu paniki). Chyba tłumaczenie wyszło mi kiepsko <bezrady2>

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2011-06-17, 21:47
przez Julian
Czyli reasumując jeden pies jako szczenie znało hałasy a drugie nie znało i było to dla niego stresujace.
A w tym konkretnym przypadku jest właściciel ,jest hodowca,dwoje ludzi ,którym zależy na tym szczeniaku,
tylko się porozumieć i wiedza u źródła myślę najlepszym lekarstwem na problem.
Chętnie zobaczę zdjęcia Twojego szczeniaka.Pokaż go nam.

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2012-08-23, 08:47
przez munda2
Nie wiem z czego to wynika ale mam z psiakiem ciekawą sprawę.
Mój pies uwielbia spacery wręcz z tendencjami do lekkiego szwendactwa - już go musiałam kiedyś z ogródka sąsiada wyciągać. Uwielbia jeździć w nowe miejsca, jak zapinamy "wyjściową" smycz to już nie ma szans żebym ją od auta odciągnęła ona wsiada i jedzie. Co prawda musimy w każdym nowym miejscu przeczekać ok. minuty aż się ADHD uspokoi ale potem już grzecznie idzie z nami na smyczy. Bez problemu wychodzi z wszystkimi członkami rodziny .... poza moim tatą. Nie wiem dlaczego tak jest w domu go uwielbia i się podkłada do miziania. Kiedy wychodzimy na podwórko i go zobaczy to pierwsza do niego biegnie w podskokach ale jak jej zapnie smycz i chce ją sam wyprowadzić do dochodzi do drzwi na klatkę schodową kładzie się przed drzwiami na chodniczku poleży tak z 3-5 min po czym odwraca się i wraca do domu. I nie ma takiej siły, która zmusiła by ją żeby pójść z nim na spacer. Bez problemu wychodzi z moją 13 letnią córką a z nim nie chce i już. Czy mieliście kiedyś takie problemy?

Re: zestresowany bern

PostNapisane: 2012-08-23, 09:20
przez marieanne
munda2 napisał(a):Nie wiem z czego to wynika ale mam z psiakiem ciekawą sprawę.
Mój pies uwielbia spacery wręcz z tendencjami do lekkiego szwendactwa - już go musiałam kiedyś z ogródka sąsiada wyciągać. Uwielbia jeździć w nowe miejsca, jak zapinamy "wyjściową" smycz to już nie ma szans żebym ją od auta odciągnęła ona wsiada i jedzie. Co prawda musimy w każdym nowym miejscu przeczekać ok. minuty aż się ADHD uspokoi ale potem już grzecznie idzie z nami na smyczy. Bez problemu wychodzi z wszystkimi członkami rodziny .... poza moim tatą. Nie wiem dlaczego tak jest w domu go uwielbia i się podkłada do miziania. Kiedy wychodzimy na podwórko i go zobaczy to pierwsza do niego biegnie w podskokach ale jak jej zapnie smycz i chce ją sam wyprowadzić do dochodzi do drzwi na klatkę schodową kładzie się przed drzwiami na chodniczku poleży tak z 3-5 min po czym odwraca się i wraca do domu. I nie ma takiej siły, która zmusiła by ją żeby pójść z nim na spacer. Bez problemu wychodzi z moją 13 letnią córką a z nim nie chce i już. Czy mieliście kiedyś takie problemy?

Widocznie tata czymś psu podpadł. Innego wyjaśnienia nie widzę.