Strona 3 z 6

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 09:42
przez Hekate
alicja napisał(a):Będzie kolejna odsłona z panami policjantami :mrgreen: :mrgreen: ooooooooooooo Bożeeeeeeeeeee czaasami nie moge jaka fujara ze mnie


już nie umiem sie doczekać :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 09:59
przez Drixon
uwielbiamy Panią Alę za jej humor i wspaniałe opowieści !! (teraz to ja sie usmiałam, wyobrażając sobie tabun BernoSłoni) w sumie mój Driksio teź takie małe Słoniątko jest i jak się rozpędzi to ratuj się kto może :mrgreen:
ps. a juz godziny minuty odliczam do Małego Puchatka

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 10:11
przez anula
Ania, któryyyy? Bernuś czy może Landuś? Wybrałas konkretnego i kiedy po niego jedziesz?

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 10:24
przez Drixon
Bernek ...jadeę dzisiaj !! :mrgreen:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 10:33
przez Hekate
a ja będe go miziac we wtorek :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 10:38
przez anula
pochwal się jeszcze dziś :mrgreen:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 10:54
przez beatka
Z dużym zaciekawieniem, momentami rozbawieniem, czytam o Waszych doświadczeniach. Moja Afra narazie kocha całe czworonożne towarzystwo, mijane za płotami jak i bezpośrednio. Mam nadzieje,że jej tak zostanie. Jak ktoś przechodzi obok płotu, to biegnie jak szalona, a szczeka tylko wieczorem, bo nie lubi, jak się jej ktoś kręci w ciemnościach. Na samą ciemność też zresztą szczeka jak sama siedzi w ogródku ;-) . Psy sąsiedzkie traktuje z dużą dozą sympatii. Za to na spacerowej drodze jesteśmy obszczekiwani przez wszystkie mijane, siedzące za płotami i bramami pieski, na co Afra tylko przystaje i się przygląda, czasami pogoni wzdłuż płotu, co powoduje jeszcze większe szczekanie, więc przyspieszam i wołam ją, żęby ktoś nie pomyślał, że psy drażnimy ;-). Obsikiwanie nie wchodzi w grę z racji płci :mrgreen:


Drixon napisał(a):Bernek ...jadeę dzisiaj !! :mrgreen:


Jejku, jak zazdroszczę :-P Prosimy o jak naszybszą relację i zdjęcia!

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-17, 11:08
przez Drixon
Bo Afra kobietka młodą jest! na nasze samce to testosteronik praucuje i każe stado chronić przed obcymi (bo jakby im tak przyszło do głowy sprofanować moczem nasz płot) ...
a ja siedze jak na szpilkach ;-) ( w pracy mówię że już mam bóle porodowe)
relację na pewno zdam w fotoreportażu

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-25, 22:29
przez annasm
Ja wczoraj na spacerze spotkałam się z agresją innego psa.
Idziemy sobie spokojnie naszą cichą uliczką. Dziesiąta, nikogo w promieniu 2 kilometrów (o tej porze tylko ja wariatka włóczę się po okolicznych polach). Czak przy nodze, ćwiczymy itp. Nagle zza rogu wypadają 2 czarne psy. Jeden wielkości ONa drugi mniejszy i na Czaka. Ten w nogi i w strone domu (mieliśmy tak około 400 m), Winni za nimi a na końcu ja. Ciepło mi się zrobiło - bo albo dognają i zagryzą, albo szukaj wiatru w polu. Czak zatrzymał się koło naszego domu. Kiedy dobiegłam, większy pies usiłował wgryżć mu się w okolicę szyji. Na szczęście tylko obślinił -za dużo kłaków. Czak próbował go strząsnąć, aż w końcu się na niego przewrócił i przygniótł go do ziemi. Ten zdziwiony puścił. Wtedy ja dobiegłam narobiłam wrzasku wymachując smyczą i agresory zwiały. A wszystko właściwie odbyło się w ciszy - no z wyjątkiem mojego wrzasku.
Mam pewne podejrzenia co do tożsamości psa, niestety żadnej pewności ani dowodów. Najprawdopodobniej jest to pies który mieszka na sąsiedniej ulicy (kilka razy widziałam go luzem koło płotu, podobno przeskakuje ogrodzenie) i strasznie go wnerwia kiedy tamtędy idziemy bo Czak olewa go totalnie jakby go wogóle nie było. Niestety jest to jedyna droga jaką możemy iść - dom na rogu.

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-25, 23:05
przez Busola
O rany, Ania, musiałaś sie najeść strachu :lol:

Ja mysle że oszczekiwanie zza płotu to nic innego jak agresja na tle terytorialnym (czasem bardziej widoczna, czasem mniej) i mnie wcale ona nie dziwi ;-) bo my ludzie tez w jakis sposób ogłaszamy światu że dany teren jest nasz właśnie poprzez płoty, a psiak siurka i do tego odgania potencjalnych intruzów. Tym szczekaniem i odganianiem tak sie nakręca ze w efekcie końcowym danego potencjalnego intruza uznaje za agresora nawet spotykając go na neutralnym gruncie, zwłaszcza że szczekanie wg psa pszynosi efekt bo pies- intruz jednak odchodzi po takiej "pyskówce" i tak mamy samonapędzającą sie maszyne. Jeśli intruz przystanie przy płocie to jeszcze bardziej nakręca obrońce terenu, bo myśli ze pewnie niezbyt dobrze sie postarał i dalej... szczeka jeszcze głośniej i zacieklej.
Oczywiscie to nie wszystkie przypadki tak mozna zinterpretowac, ale wiele :lol:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-25, 23:39
przez annasm
Na szczęście skończyło się na strachu-moim-bo Czak chyba niespecjalnie sie przejął. Chwilę myślałam że będzie problem bo wlazł do garażu i nie chciał wyjść. Ale potem wyszedł ze mną na ulicę i bez gadania doszedł do końca ulicy. A po agresorach ani śladu - chyba musiały się przerazic jak dzielnie broniłam mojego maleństwa :mrgreen: :mrgreen:

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 00:21
przez marzena
Nie tak dawno idąc z Horacym (na smyczy) zobaczyłam podążającego w naszym kierunku dużego samca w typie ON. Widać było, że nie ma zamiarów pokojowych. Oczami wyobraźni już widziałam się, jak gołymi rękami bronię Horacka przed kłami napastnika. Ale gdy podszedł do nas i zademonstrował wszelkie postawy dominacyjne (ogon w górze, zmarszczony nos, złowrogi "gulgot" i zjeżony kark) a potem chciał skoczyć na Horacego, ten, ku mojemu zdumieniu rzucił się na niego z rykiem, przewrócił na plecy i "nawtykał", co o tym sądzi. Agresor wstał, odszedł wolnym krokiem udając, że go tu nie było... i tak skończyła się ta historia. Byłam z Horacka bardzo dumna (chociaż nie pochwaliłam go tylko spokojnie odeszliśmy z miejsca akcji) i wdzięczna, że jednak ocaliłam ręce ;-) Z tego wynika (chyba???), że potrafi się obronić i pańcia mu w takich razach niepotrzebna.

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 00:24
przez Hekate
według mnie dobrze, wspaniałego masz obrońce :-D

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 08:07
przez Cefreud
Marzena-pewnie gdyby nie Pańcia to olał by przeciwnika :-)

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 11:32
przez annasm
Też tak myślę - z obserwacji mojego "bohaterskiego psa" (patrz wyżej) wynika że jeżeli agresor zagraża tylko jemu to zmyka. Ale gdy atakujący próbuje warczeć na mnie nagle staje koło mnie całkiem inny pies - zęby,warkot...

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 17:10
przez Robert
Nasz Boston rytualnie obszczekuje wszystko co przechodzi koło jego płotu i tyle. W zasadzie bez wielkiej agresji ale hałasuje by pokazac że to jego terytorium, psa po sąsiedzku już teraz traktuje jak powietrze, wcześniej wykozystali każdą możliwośc do zabawy ale chyba im się znudziło, bo traktują sie jak wyposażenie sąsiedniego ogródka :-), natomiast od pewnego czasu Boston niemiło wita wszelakie spotkane samce na spacerach niestety. Zazwyczaj po rytualnych obwąchaniach zaczyna sie warczenie, szczekanie albo nawet bezpośredni skok na przeciwnika. Widząc innego psa z daleka zapinamy juz Bostka na smycz i czasem udaje sie odwrócic czymś jego uwagę od innego psa, tzn nie pozwolić do konfrontacji, bo oka z niego nie spuści. Od szczenięcia był z innymi psami i nie przejawiał takich zachowań. Czyżby to dorastanie?

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 20:54
przez Ania Gd
Najwyraźniej.

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 21:08
przez Apcik
ja już nie wiem co robić... Cezary warczy i doskakuję do każdego napotkanego psa.. czy znajomy czy nie.. mały czy duży na każdego warczy..:-(
w sobote byliśmy na spacerze z labkiem to żarli sie gorzej niż ostatnio z Barbelem.. :shock: . już nie wiem co robić. nic już nie daje odwracanie uwagi podczas przechodzenia obok jakiegoś psa.. nie mówie, że spacery teraz to dla mnie udręka bo pies ciągnie mnie za sobą(wcześniej zawsze ładnie chodził przy nodze) gdy zobaczy jakiś słupek, pieniek czy trawke to nie obejdzie sie bez obsikania go i przy okazji mojego biegu za nim gdy owy przedmiot znajduje sie troszkę przed nami.. :evil: nie mowie co sie dzieje gdy po drugiej stronie ulicy idzie pies.
już nie wiem co robić.. mam naciągnięte mieśnie w ręce a przecież kolczatki mu nie założe bo myśle, że to i tak nic nie da..
wie ktoś czym to jest spowodowane??jakiś mój bład czy co?

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 21:15
przez Natalia i Galwin
Tak wiemy, dorastaniem... Musisz to przeczekać i starać sie nie wzmacniać tej "agresji" (nie wiem jak to inaczej nazwać) u Cezarego.

Ja bym zaczęła od chodzenia ładnie na smyczy - jak tylko smycz się napina to wracacie do miejsca z którego poprzednio ruszyliście i nie ma zmiłuj się... Nie wolno chodzić jak smycz jest napięta :!: Nawet jezeli pół godziny ma Wam zająć przejście 10m. Wiem, że cieżko jest się zatrzymać, dlatego musisz uważnie obserwować - jak widzisz ze smycz się za chwilę napnie stawaj i zapieraj się :-P To naprawdę daje niesamowite efekty :!:
Co do psów.. Musisz pierwsza wypatrywać te psiaki, jak tylko zauważysz od razu odwracaj uwagę Cezarego.. Smaczkami, gadaniem do niego itp. Musisz znaleźć jakiś sposób na niego. Jezeli nie znajdziesz to kup kantarek - jak zauważysz jakiegoś psa, odwrócisz dzięki kantarkowi głowę Cezarego jak nie będzie widział psa, to nie będzie się rzucał. Ważne jest to byś to Ty się nie denerwowała jak widzisz innego psa - Cezary to wyczuwa i staje się nie spokojny...

Re: przypadek agresji wobec innego samca

PostNapisane: 2008-10-26, 22:19
przez Ania Gd
A ja zdecydowanie holterek odradzam.
Przez kilka dni załóż mu kolczatkę.
I nie dawaj smaczków w ramach odwracania uwagi. Bo to daje zupełnie odwrotny skutek.
Pies warczy, jeży się na drugiego i w nagrodę dostaje coś smacznego. To nie jest dobre.
W czasie spaceru na kolczatce pies ma iść na lekko luźnej smyczy. Jak zauważysz że pies się "pręży i sztywnieje" to błyskawiczne i bardzo mocne szarpnięcie kolczatką i poluzowanie. Szarpnięcie musi być mocne, żeby nie trzeba było go powtarzać. Nie wolno pozwolić żeby pies ciagnął na kolczatce, bo to zupełnie niweczy jej działanie. Jak pies ciągnie i smycz jest naprężona to nie ma efektu "szarpnięcia". Jeśli dobrze to wykonasz to dosłownie 2-3 spacery na kolczatce wystarczą aby problem definitywnie zniknął.