Roma napisał(a): Naukę pozostawania w domu rozpoczęliśmy od kilkuminutowego zostawiania psa,po powrocie do domu,zabawa i smaczki.Co dwa dni wydłużaliśmy czas o 5-10 minut i zawsze obowiązkowo smaczki i mizianko.
Potem doszła zabawka wypełniona suchą karmą,pozostawiona psiakowi w czasie naszej nieobecności.
Trochę czasu i cierpliwości a sobie poradzicie
Powodzenia.
Dokładnie tak powinna wyglądać nauka pozostawiania psa samego w domu/przełamywanie lęku separacyjnego/. Granda była moim pierwszym psem u którego ów lęk wystąpił. Kiedy tylko zamykały się za mną drzwi, zaczynała koncert, płacz wycie zawodzenie
. Miałam nadzieję, że robi to tylko przez moment jak mnie słyszy za drzwiami, ale zrobiłam wywiad wśród sąsiadów i na pytanie "jak długo tak zawodzi" otrzymałam druzgocącą odpowiedź "cały czas, aż do pani powrotu"
Zaczęłam mozolny proces...wychodziłam za drzwi, ona dostawała histerii,
wyłapywałam moment kiedy choć na moment zamilkła i wówczas natychmiast wchodziłam z socjalem lub smaczkiem. Ważne żeby nie nakręcać psa - czyli nie witać się zbyt entuzjastycznie - po prostu samo pojawienie się opiekuna w momencie
gdy pies jest CICHO ma być nagrodą samą w sobie. Krok po kroczku wydłużałam czas za drzwiami (czyli czas kiedy po moim zniknięciu suka się uspokajała i była cicho). W końcu Granda zrozumiała, że nie znikam "na zawsze" i cisza przynosi nagrodę- powrót panci
Nauka trwała dość długo i szczerze mówiąc była mocno upierdliwa, ale chyba warto się trochę namęczyć dla swojego spokoju i komfortu psychicznego swojego psa (o sąsiadach nie wspominając).
Co do obroży antyszczekowych - słusznie wzbudziły oburzenie - choć poza tymi które rażą prądem są również takie które emitują dla nas niesłyszalny ale niezwykle nieprzyjemny dla psa (wręcz bolesny) sygnał dźwiękowy. Jakby na to nie patrzeć obydwie opcje są mocno awersyjne i świadczą o tendencjach właściciela do pójścia na łatwiznę, a chyba nie o to chodzi w zdrowym kontakcie z czworonogiem.