mod.: wydzieliłam i przeniosłamNo to jeszcze ja dołożę swoje trzy grosze.
Jedynie raz miałam okazję "popracować" z normalnym psem - normalnym w znaczeniu, że od szczenięcia był ze swoją rodziną i nie miał traumatycznych przejść, u mnie wylądował tylko w ramach wakacyjnego wypoczynku

Było zaskakujaco prosto
Za plecami mam kilka przeczytanych książek i kilka warsztatów, a wciąz zdarzają sie sytuacje gdy mam pustkę w głowie. W takim momencie tym co mi przyświeca jest "nie kieruj się emocjami".
Nigdy. Moje zmęczenie pracą, mój zły humor z powodu czegokolwiek, czy też frustracja z powodu braku postępów w pracy z psem, muszą zniknąć dokładnie w momencie gdy pies mnie widzi, a najlepiej chwilę wcześniej.
Psy z którymi mam doczynienia zazwyczaj próbują albo w panice uciec, albo sprawdzić czy jak mi pokażą cały garnitur zębów to ucieknę z krzykiem.
W takich przypadkach metody
by Cesar Milan nie działają, albo ich efekty uboczne są bardziej wyraźne i pojawiają się szybciej.
Oczywiście, każdy pies jest inny, ale ich psychika (o ile nie mają chorób neurologicznych, guzów mózgu itp.) działa na tej samej zasadzie.
Pokaż mi o co Ci chodzi i dlaczego powinienem to zrobić. To
pokaż ma wydźwięk bardzo bezpośredni - pamiętam historyjkę o Borsuku który przeskakiwał przez przeszkody by Expert wiedział jak to zrobić, w przypadku moich futer takich metod stosować nie muszę

, ale jest wyłapywanie momentu gdy pies się kładzie -(równocześnie) pada komenda 'połóż się', po czym nagroda, po setnym powtórzeniu pies nie liczy na nagrodę, ot, po prostu robi, bo komenda kojarzy mu się z tym działaniem. Da się, choć wymaga to na pewno więcej wysiłku niż mechaniczne ułożenie psa - u mnie odpada - Bonita jako pies po przejściach mechaniczne układanie potem odchorowywuje np. niepełnym skrętem żołądka.
Z kolei przypadek dominującego samca berna (waga bliska mojej, a był wychudzony), który wiecznie sprawdzał co mu wolno a co nie. Siłą, kopniakami i kolczatką mogłam jedynie sprowokować sprawdzanie jakości zgryzu.
Trwało krótko, pies błyskawicznie (niecały tydzień) zalapał o co chodzi w chodzeniu przy nodze, ponieważ wychodził np. tylko na krótkiej smyczy -> chodzienie tuż koło mnie, tylko na długiej -> hulaj dusza, piekła nie ma. (na poczatku jak niespodobał mu sie mój sąsiad, za dźwignię robił pień drzewa, bo nie byłam w stanie psa utrzymać)
Dla mnie - przytrzymanie psa, przesunięcie - jak najbardziej jest ok -> pokazujesz psu czego od niego wymagasz w danej sytuacji.
Ale niestety - kopniaki, dowolnie lekkie, czy "we właściwe miejsca" - są złym pomysłem, a jeśli pada to z ust szkoleniowca, to znaczy że za bardzo sie naoglądał w telewizji Zaklinacza Psów.
Poza szkoleniowcami - poczytaj ksiazki o tym
jak działa pies.