alicja napisał(a): Myślę że u nas dzieki temu że psia rodzina jest tak wielopokoleniowa obserwując wzajemne zachowania i nasze podejscie do nich mysle że jest im na rękę sytucja ze to my ludzie decydujemy o wszystkim,ponieważ wiedzą że wychodzi im to na dobre.

Ala a ja zgadzam się z Tobą w każdym punkcie. To zdanie, to jest genialna obserwacja ! To jest tajemnica powodzenia Ali-ona ciągle obserwuje swoje zwierzaki i tam wszyscy respektują prawa drugich. Nic nie pomogą mądre teorie o dominacji i rady typu - jak pies to, to człowiek tamto...Zawsze i tak zaskakują nas nowe sytuacje.
W moim domu były kiedyś dwa samce; ośmioletni mieszaniec - Amigo i szczeniak berneńczyk-Dżob. Póki mały nie skończył 2 lat, była sielanka. Potem zaczęło się piekło. Awantury wybuchały zawsze o to samo, czyli o to, który będzie bliżej mnie. Na schodach, w wąskich przejściach, przy kanapie i td. Awantury były groźne, bo Dżob ważył prawie 75 kg a Ami 17. Dżob miał charakter byczka Fernando i robił wszystko żeby uniknąć konfrontacji, ale wszystko, to nie aż tyle, żeby nie podchodzić do pani...Amigo był zawadiaką i nigdy z źadnym psem, choćby największym nie widziałam go w pozie ustępującej, wdawał się w bójki i zawsze przegrywał. Więc gdy rzucał się na Dżoba, to olbrzym przygniatał go do ziemi łapami i jak tylko mógł, próbował uspokoić. Można było prześledzić wszystkie CSy. Na nic. Agresor rozpłaszczony na ziemi , wił się i pluł ze złości a Dżob bał się go puścić. Czasem puszczał i zmykał do budy a Ami za nim kąsając gdzie popadnie. To było trudne do wytrzymania, ale wiecie, tylko 3 razy taka konfrontacja była tragiczna dla Amigo ( szycie i łatanie) Te 3 razy to sytuację, kiedy ja wyprowadzona z równowagi zastosowałam którąś z rad opisanych w różnych " poradnikach". Pierwsza: polać wodą z szlaucha, efekt - rozerwany brzuch Amigo. Druga: rzucić w walczące psy czymś co je przestraszy, to była miotła brzozowa, efekt- wielka kłuta rana na tyłku Amigo. Za trzecim razem histeryczny wrzask mojej córki spowodował zaciśnięcie paszczy na szyi i oderwanie płata skóry. Te sytuacje nauczyły mnie, że ingerencja w momencie, gdy psy się zewrą jest potworną głupotą.Stres powoduje że przestają panować nad pyskiem, a bez tego kończy się, co najwyżej, na rozerwanym uchu.
Analizując ten konflikt z kilkoma szkoleniowcami, wszyscy zgodziliśmy się, że sama bezwiednie stworzyłam go i podtrzymywałam przez to, że uznałam Amigo, jako seniora , za godnego pierwszeństwa. Tak, właśnie moje wtrącanie się w psie sprawy, spowodowało, że Amigo postanowił oddać życie w obronie mnie przed tym olbrzymem. To tak wyglądało. Opiszę typową sytuację, która stała się powodem gigantycznego nieporozumienia między psami i mną. Ja siedzę na fotelu i dwa psy podbiegają do mnie. w odległości dwóch kroków ode mnie zaczynają lekkie powarkiwanie na siebie, wtedy ja przygarniam ręką Amigo i przytrzymuję go przy sobie za obrożę. Mogę wtedy panować nad oboma. Robię tak, bo wiem że Dżob nie zaatakuje, a Amigo mam pod kontrolą. Ale jest jeszcze czysto ludzki aspekt. Robię tak, bo Amigo jest stary i mniej pieszczony, bo ma prawo czuć się zazdrosny, bo zawsze jego miejsce było przy mnie itd. Taka sytuacja z psiego punktu widzenia może wyglądać tak : pani każe mi nie dopuszczać drania do niej bliżej niż na krok. Cóż, jestem mniejszy i słabszy, ale jakoś sobie poradzą ( Amigo). Pani , nie wiadomo dlaczego nastawia dziadka przeciwko mnie, ale ja jestem duży i mądry i podejdą z drugiej strony, bo mizianie też mi się należy(Dżob).
To było dawno temu. Ten dramat dał mi tyle do myślenia i czytania, że stał się moim konikiem. Ale wszystko, co się dowiedziałam, Ala streściła w tym jednym zdaniu. To co się dzieje w Jej domu, jest najlepszym tego potwierdzeniem. Psy potrzebują przede wszystkim
poczucia bezpieczeństwa i jasno zarysowanych rytuałow. A to dlatego, że świat zdominowany przez człowieka, jest na tyle niejasny, że nic tu nie działa. Zaburzona hierarchia stada, zwyczaje łowieckie , myląca mowa ciała itd przestały być gwarancją ładu. My ludzie musimy się nauczyć dawać jasne sygnały naszym psom a w ich interesie jest ich słuchać. Ala opowiada jak robi musztrę chłopakom, gdy im się kłębi w łepetynach - to jest super pomysł na zapobieganie awanturze.