Bójki psów - jak się zachować??

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez Anna Rozalska » 2008-07-17, 09:45

Cały czas rozmawiamy w tym watku co zrobić jak jakiś pies zaatakuje naszego. lamia też ma w sobie zero agresji. Nieraz aż mnie to wkurza. Nie potrafi nawet zawarczeć . Nie wyobrazam sobie żeby jakiś pies bez powodu ją zaatakował a ja miałabym sie temu przygladać. Nie jest prawdą, że pies spsikany gazem jest jeszcze bardziej agresywny. Odchodzi a nawet ucieka jak poparzony bo dostał nauczkę. U nas w mojej dzielnicy jest dużo dresiarzy z amstafami, którzy specjalnie szczują swoje psy a z małych kundelków robią sobie worki treningowe. Raz z koleżanką zareagowałyśmy bo z małego piesia niewiele by zostało. Oczywiście dresiarz nam naubliżał . Szkoda, że straz miejska nie interweniuje w takich sytuacjach. Bez gazu nie wychodzę na spacer i zawsze go użyję gdy mój pies bedzie zagrożony atakiem drugiego, którego właściciel nie potrafi upilnować.
Avatar użytkownika
Anna Rozalska
 
Posty: 2722
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-12, 08:52
Lokalizacja: Warszawa
psy: Lamia Aninbernus TM Inzaghi
Hodowla: Kamień Milowy

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez Anuta » 2008-07-17, 09:59

No tak, i mamy zupełnie inny wątek: niefrasobliwych, nieodpowiedzialnych właścicieli psów, którym często imponuje posiadanie dużego agresywnego psa, postrachu okolicy, nie tylko psów, ale i innych zwierząt np kotów czy ludzi.
Ja mam podstawową zasadę - takich typów i ich psów unikam, omijam z daleka, a jak trzeba rozglądam się za odpowiednio grubym kijem (do obrony a nie ataku). Z resztą Berny nie nadają się do ataku - zero agresji.
Avatar użytkownika
Anuta
 
Posty: 1370
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-29, 15:45
Lokalizacja: Warszawa
psy: Astra(*), Nora(*) i Indi(*), Jumper, KeyRa

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez asia78 » 2008-07-17, 12:08

Maat masz rację, właśnie wczoraj wpisałam "Sygnały... " na listę ksiązek do kupienia.
Ale gaz też mi się przyda do obrony siebie i dzieci przed puszczonymi luzem psami w mojej okolicy.
Jak pisałam, ugryzł mnie pies jak szłam drogą i prowadziłam wózek z pół roczna córeczką. Po prostu podleciał od tyłu i mnie dziabnął. Na szczęście miałam grube dzinsy i skończyło się nawielkim sińcu. Pies był niewielki i nie pozwoliłam mu sie juz do mnie zbliżyć, gdyby był większy i nie przestawał mnie atakować, to nie wiem jak bym się obroniła.
Avatar użytkownika
asia78
 
Posty: 1746
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-10-25, 00:37
Lokalizacja: Warszawa
psy: Appenzellerka Amanda

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez maat » 2008-07-17, 13:39

Każdy ma prawo do obrony. Ważne, żeby obrona była skuteczna.

W tym wątku jest kilka problemów na raz:
1- obcy pies atakuje naszego psa - co robić?
2.obcy pies atakuje nas - co robić?
3. jak uniknąć ataku obcego psa i jak nie zaostrzać konfliku?
4. jak niedopuścić do tego, zeby nasz pies był agresorem?

Co do pierwszego i drugiego , to siła pyska psa, to ponad dwie tony, szybkość ruchu i i zdolność do walki jest taka, że żaden człowiek mu nie dorówna. Na dodatek, pies prawdziwie zmotywowany do walki , przerażony,zraniony, walczy żeby zabić.
Jedyną obroną człowieka jest rozum i zdolność do opanowania.
Trzeba dobrze rozeznać czy szukając w torebce gazu albo kija obok siebie, zdążymy...
Avatar użytkownika
maat
 
Posty: 1974
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-02, 23:46
Lokalizacja: Kraków
psy: Souri
Hodowla: Hała-Bała

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez Apcik » 2008-07-17, 15:20

Ja zostałam dosyć dotkliwie pogryziona przez psa... Było to gdy wracałam do domu boczną drogą. Gdywyszłam zza zakrętu zobaczłyam dużego psa w typie owczarka podhalańskiego.. Pies szczerzył zęby, warczał, szczekał... Stałam w miejscu nie dając mu do zrozumienia że się go boję.. Zza zakretu wyszli nastepni ludzi także przystanęli... Nagle z domu wybiegła dziewczyna wołając psa. Ja kożystając z chwili jego nie uwagi(odwrócił sie) bardzo powoli zrobiłam kilka kroków w tył( pies wcześniej zbliżył sie do mnie). Jednak pies odwrócił sie i rzucił sie w moja strone.. naszczęscie sie nie przewróciłam...Pies ugryzł mnie dotkliwie w łydkę(trzymał dosyć długo) nie reagował na wolanie swojej pani... nagle puścił, przeskoczyłam go i zatrzymałam sie kilka metrów dalej(pani go złapała)
Nie wiem co by sie stało gdyby włascicielka nie wyszla z domu...
nie wiem czy zachowałam sie własciwie...
Avatar użytkownika
Apcik
Moderator Działu
 
Posty: 2985
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-08-15, 23:19
Lokalizacja: Cieszyn/Kraków
psy: Cezary

Re: Bójki psów - jak się zachować??

Postprzez kerovyn » 2008-10-01, 21:10

Mnie sie jeszcze żadne pogryzienia nie trafiły, aczkolwiek kiedyś na trasie wycieczki rowerowej wypadło na nas zza zakrętu stadko psów: dwa dorosłe berneńczyki z młodym, golden, i jakiś jeszcze jeden duży i i dwa małe psy - oczywiście z właścicielką. Cała ekipa wyglądała tak bosko, ze na myśl mi nie przyszło, iż mogą zaatakować, zresztą w życiu bym się tego po bernach nie spodziewała. Stałam tylko i wlepiałam zachwycone gałki oczne zazdroszcząc w duchu dziewczynie tej czeredy bo sama nie mam na razie takich możliwości. Zaś z Ester na spacerze tez mam oczy dookoła głowy i nie zapuszczam się na nieznane tereny. Na razie obyło się bez większych kłopotów. Ponieważ jakoś nie lubię obroży to prowadzam Esti na szelkach. Jak idziemy same to nie ma kłopotu - Esti idzie grzecznie przy nodze (raz przy lewej raz przy prawej sunąc po chodniku żmijowym zygzakiem ;-) ) na łące i w lesie puszczam ją ze smyczy i tez biega cały czas obok mnie. Na zawołanie przybiega od razu. Jak spotkamy sie z uroczym Rino (berneńczyk) i jego Panią to jest raj. Psy hasają, bawią sie, i na ogół od razu przybiegają na zawołanie. Psy szczęśliwe, Panie szczęśliwe. Schody sie zaczynają jak w drodze na łączkę (muszę przejść kilka ruchliwych ulic) dołącza do nas uroczy kundelek-włóczykij Czaruś. Czaruś z gracją sarenki śmiga po asfalcie, zręcznie lawirując miedzy samochodami, a Esti koniecznie chce za nim. Dostaje natychmiastowego amoku i nic nie jest ważne poza zabawą z Czarusiem. Ciągnie jak perszeron stając na tylnych łapach. Żadne odwracanie uwagi nie działało - mogłabym jej udźcem baranim zamachać przed pyskiem i nic :-( :-( :-( . Nie mam problemu by ją utrzymać bo do krasnali sie nie zaliczam a i wiotka Królewna Śnieżka też ze mnie żadna :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:. Boje się tylko by Esti nie stała sie jakaś krzywda od tego wysiłku. Ona ma 6 miesięcy, więc rośnie i rozwija się. Co prawda to ciąganie nie zdarza sie codziennie i na ogół nie trwa długo. Nie bardzo mogę zmienić trasę spaceru bo mieszkam na osiedlu w Poznaniu i Lasek Marceliński mam najbliżej. Jeździć samochodem nie bardzo sie da bo od rana już są korki a mnie chodzi o to by pies sie wyszalał i zmęczył a nie drzemał na kanapie w aucie wdychając smród spalin. W lesie i na łące Czaruś jest fantastycznym towarzyszem zabaw, a jak wołam psy to on pierwszy przybiega. Ciężko tylko na tę łąkę dotrzeć :-( . Próbowałam go nieść - bo jest malutki - ale nie pasowało mu to i sie wyrywał. Wolał pomykać zygzakiem: asfalt-chodnik-asfalt podlewając po drodze wszystkie drzewa, murki i słupki. A Esti wyrywała sie za nim. Generalnie to rwie sie do każdego napotkanego psa z zaproszeniem do zabawy ale na komendę:" Nie wolno" natychmiast siada i tylko obserwuje psa. Jak pies przejdzie to wstajemy i idziemy dalej. A Czaruś nie przechodzi tylko wraca i zachęca Esti by razem z nim pobiegała. No i perszeron sie zrywa na dwie łapy... może zamiast szelek obroża? Ciągnąć do Czarusia będzie pewnie tak samo tyle, ze szelki nie będą uciskać jej mostka...
Co o tym myślicie? bo ja jestem zielona... :-(
kerovyn
 
Ostrzeżeń: 0

Poprzednia strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości