Berneńczyk to około 50 kg czystej żywej miłości.
Ale tą miłość też trzeba umieć wychować.
Tak samo jak ludzkie dziecko, które pozostawione samo bez nadzoru i zajęcia na kilka godzin narobi szkód o jakich bernowi nawet się nie śniło.
Bierzesz psa na dobre i na złe - i kochasz go niezależnie od tego czy zeżre ci drogie pantofle z krokodylej skóry czy tylko plastikowe klapki za 5 zł.
Bierzesz psa i dalej razem idziecie wspólną drogą, która nie zawsze będzie prosta i dobrze oświetlona, ale zawsze spotkasz na niej migdałowe oczka wpatrzone w ciebie.
Oprócz ewentualnych szkód musisz się nastawić na to, że musisz mu poświęcić sporo czasu (jak kolejnemu dziecku), że może zachorować (wydatki, stres), że nadejdzie dzień w którym będziesz musiała się z nim pożegnać.
Jeśli jesteś na to gotowa + błoto na podłodze, ślina na wyjściowej sukience, przyniesiony w pysku krzaczek posadzony przed chwilą w ogrodzie, to kup berneńczyka.
romantycznie mi wyszło?