Strona 1 z 2
Jedzenie patyków

Napisane:
2007-03-27, 16:31
przez Natalia i Galwin
Nie wiem czy to dobre miejsce, no ale może..
Galwin zjada patyki, uwielbia je memlać w pysku. Póki jest na smyczy wszystko jest ok, nawet nie próbuje ich brać. Ale jak tylko jest spuszczany ze smyczy i dostaje komende wolny nie mam wpływu na to co robi. No izaczyna sie pożeranie patyków. Bagatelizowałam to, ale..
Dzisiaj przeżyliśmy
horror, a bardziej moja mama
Jak zywkle poszli na spacer na plazy i jak zwykle Galwin wziął sobie patyczek. W pewnym momencie zatrzymał się, po chwili upadł.. Poszła mu krew z pyska, oczy wywrócił... Mama zaczeła go klepać po plecach, zresztą ona chyba sama nie wie co się działo. W końcu u dało się wybudzić Galwina i wytargała go z plaży, pojechali do kliniki i wyciągeli patyk. No i teraz pozostaje problem - jak go oduczyć tego ?? Pomóżcie !!

Napisane:
2007-03-27, 16:41
przez inbloom
o losie... przerażenie mi z gęby nie schodzi
zaczynam się bać... Bosman patyki kocha.
poradźcie coś to i ja go zacznę oduczać...

Napisane:
2007-03-27, 17:23
przez Gość
Dziewczyny, ale patyki są ok - ważne jest po prostu co psiaki z nimi robią.... Takich małych giętkich nie powinno się im pozwalać gryźć, ponieważ moga zadziałac pono jak kości kurze... A takie większe, z których moga ściągac kore - drapiąc dziąsła, czyszcząc zeby - są w porządku...
MArta - ty nie panikuj, tylko pokaz Bosmkowi, co się robi z patykami....
A Ty Natalia - muszisz pokazac Galwinowi jakie gabaryty mu wolno targac jesli idzie o patyki - nie masz wyboru...
My nauczylismy Brombasa brac tylko takie patyki, ktore maja odpowiednia grubosc, dlugosc i "kruchosc". Dzieki temu nie polyka ich i sluza naprawde jedynie do zabawy, a nie do dozywiania....
Wiem Natalia, ze masz problem, ale gwarantuje Ci, ze konsekwencja go pokonasz....

Napisane:
2007-03-27, 17:30
przez Szam
Taaak....Jamajka takie wielksze rabie na kawalki i zjada :( Jak nie ma patykow okorowuje mi drzewa/

Napisane:
2007-03-27, 17:31
przez Natalia i Galwin

Napisane:
2007-03-27, 17:38
przez Gość
Holender Dziewczyny - przychodzi mi tylko jedno do glowy i pewnie nie na miejscu - ale chyba czegos im brakuje w karmie....
Natalia - odrozniac uczylismy na zasadzie komend: fuj i nie wolno...
Szybko pojal co moze brac do pyska, ale u Was problem jakby głebszy....
Brombkowa...
PS. Ewelina - czego moze brakowac psom - jesli ciagnie ich do kory? Jak jedza sciany - wiem czego brakuje, ale kora...???

Napisane:
2007-03-27, 17:42
przez Szam
Babka byla bobrem


Napisane:
2007-03-27, 17:45
przez Natalia i Galwin

Napisane:
2007-03-27, 17:48
przez Barbapapa
może warzywek im brakuje -biorą co mają

Napisane:
2007-03-27, 18:37
przez inbloom
sluchajcie, troszkę spokojniejsza już jestem

Bosmek wybiera sobie duuuże

małe i cienkie go średnio interesują bo to gucio a nie zabawa takimi
co do brakowania czegoś

dzisiaj odebraliśmy badania krwi i niczego brakować mu nie powinno

warzywka dostaje i je kocha (najbardziej marchew i brokułki

)
także jestem już tylko dobrej myśli


Napisane:
2007-03-27, 19:29
przez Ula
Niekoniecznie musi czegoś brakować - patyki to przecież super zabawa i większość psiaków je uwielbia! Również moje nie są w tym wyjątkiem... Sonia i J.J. to prawdziwe maniaki
Myślę, że nie warto oduczać - co psiak robiłby na nuuudnym spacerku? Może lepiej po prostu zabierać własną zabawkę z domu, albo plastikową butelkę (o tak, dla Megi to jest alternatywa

) i bawić się z psiakiem tak, by nie miał czasu na patyki? Albo kontrolować to, co bierze i w razie potrzeby "zamienić" na bardziej bezpieczną wersję :)
A kora ma chyba celulozę, tak mi się wydaje.

Napisane:
2007-03-27, 20:06
przez Natalia i Galwin

Napisane:
2007-03-28, 10:15
przez Draco
Mój Draco na szczęście nie ma takich zapędów, żeby zjadać patyki. On nie ma na to czasu, przynajmniej na spacerach. Na ogrodzie czasami znajdzie sobie gałąź, albo zerwie z drzewa, ale bez przesady, nie ma problemu. Natomiast dawno chciałam Was zapytać, bo na wybieg przychodzą różne psy i różnie się bawią z patykami. Ale znam kilka takich przypadków, gdzie pies, zamiast bawić się z innymi, zainteresowany jest zbieraniem małych patyków, rozgryzanie i połykanie. I nie jest to sporadyczne, ale nagminne i przez cały czas pobytu na wybiegu, czy innym spacerze, że zbiera i zjada jeden po drugim. Ale to jeszcze nic. Znajomy samojed, kiedy jest sfrustrowany, znudzony, zdenerwowany, zjada kamienie. jeden po drugim bierze z ziemi, gryzie i połyka jak cukierki. Znamy przypadek psa, który od zjadania kamieni niestety zdechł. Co wtedy robić? Jaka jest przyczyna zjadania takich niesmaczny, nieciekawych, bezsensownych rzeczy? Czy ktoś ma jakiś pomysł? skąd to się bierze?

Napisane:
2007-03-28, 10:24
przez Halina
Słuchajcie ile psów u mnie było i jest nadal (mieszaniec kaukaza-Rambo, ON-Diana, dobermany-Maks i Kora, znajda posokowiec - Niunia, 4 berneńczyki duże i jedna mała-Luna), więc wszystkie jak jeden żuły, bawiły się (i pewnie nadal będą to robić), patykami. To jest normalne i nie ma powodu ich tego oduczać. Rozumiem przestrach Natalii po wydarzeniu jakie zdażyło się Galwinowi. Nie można jednak teraz mu zabronić zabaw z patykiem. Natalia to był przypadek, pewnie bawiąc się patykiem i biegając jednocześnie zakrzusił się. No ale przypadków różnych mogą się zdażyć setki. Pewnie, że trzeba zwracać na wszystko uwagę ale nie przesadzajmy. Równie dobrze pies może się zakrztusić jedzeniem, czy kością.

Napisane:
2007-03-28, 12:34
przez Natalia i Galwin
No nie wiem czy przesadą jest to, że chwila dłużej i Galwin by się udusił...

Jednak wolałabym przynajmniej w jakiś sposób nauczyć go co jest bezpieczne a co nie...

Napisane:
2007-03-28, 12:59
przez Grażyna i Coffee
Natali spróbuj nauczyć Galwinka żeby nie jadł patyków . Musisz mu cierpliwie tłumaczyć żeby wypluwał , bo przecież gryźć nie przestanie. My nawet sobie nie zdajemy sprawy ile nasze psy rozumieją z tego , co do nich mówimy . A swoją drogą bardzo się zdenerwowałam przygodą Galwinka , wyobrażam sobie Twoją Mamę
Pozdrawiamy

Napisane:
2007-03-28, 13:44
przez Halina
Natalia i Galwin napisał(a):No nie wiem czy przesadą jest to, że chwila dłużej i Galwin by się udusił...

Jednak wolałabym przynajmniej w jakiś sposób nauczyć go co jest bezpieczne a co nie...
Natalia nie o to mi chodziło. Ja rozumiem tą sytuację i tą chwilę. Wiem, jakiego stracha musiała mieć twoja mama i ty i pewnie też Galwin. Wiem, że szczęścia miał mnóstwo, że się nie udusił . Naprawdę to rozumiem.
Chodzi mi o to właśnie, że nie zawsze niestety jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć. Coś takiego mniej więcej no nie wiem jakiego przykładu użyć: jak dziecko biegnie i się przewróci akurat tak nieszczęśliwie, że złamie rączkę, to przecież w przyszłości nie zakażesz mu biegać. Natomiast rzeczywiście w takiej sytuacji wrażliwość na każde potknięcie wzrasta do ogromnych rozmiarów.
No nie wiem czy wiesz o co mi chodzi? Mam nadzieję, że tak.

Napisane:
2007-03-28, 15:30
przez Ula
Popieram Halinkę, bardzo ładnie to wytłumaczyła
Poza tym nie sądze, żeby "cierpliwe tłumczenie" coś dało. Za to może zacząć uciekać z patykiem, żeby go gonić lub skubać w ukryciu.

Napisane:
2007-03-28, 22:01
przez Natalia i Galwin
Zgadzam się, tylko poprostu.. boje się
Uderze do naszej treserki. Może coś nam zaproponuje, żeby tak jak pisze Ula, nie zaowocowało to tym, że będzie uciekał.

Napisane:
2007-03-29, 09:31
przez Draco
A co z jedzeniem kamieni? Cierpliwe tłumaczenie nic nie pomaga.
