Wracając do tematu szalonych powitań
jak przy każdym szkoleniu trzeba mieć dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby osiągnąć cel. Czasem musimy wymyślić jakieś własne, indywidualne sposoby na okiełznanie szalonego czworonoga.
Mój pies też czasem ma szalone pomysły, ale widzę, że zaczyna już z niektórych wyrastać
Jednak kiedy jest w domu, a ja wracam z pracy, otwieram drzwi, on szybkim krokiem podchodzi do mnie, ja witam się z nim słownie (czasem go pogłaszczę) i mówię mu żeby położył się, wykonuje polecenie, a ja mogę spokojnie zdjąć buty i kurtkę, potem idę na piętro do swojego pokoju, a on albo czeka na mnie na swoim legowisku, albo idzie za mną, ale kładzie się w przedpokoju i czeka. Dopiero jak się przebiorę z wyjściowych ciuchów, pozwalam mu podejść i się miziamy. Jak zostanie na dole, na swoim legowisku, to czeka tam na mnie cierpliwe i jak widzi, że schodzę to wstaje i czeka aż wyciągnę do niego ręce.
Jednak, żeby to osiągnąć też trzeba było czasu. Nieraz musiałam go ręką odepchnąć jak już, ani komenda siad i nic innego nie działało.
Troszkę inaczej jest, kiedy on jest w ogrodzie, a ja wracam. Nim otworzę bramkę, to czekam aż doleci (no chyba, że jest na drugim końcu działki i nie ma mnie w zasięgu wzroku), wskoczy na bramkę (jego rytuał), ja mu każę zejść i się odsunąć, wchodzę, a paskuda się kręci koło mnie, ale wtedy go wcale nie dotykam i mówię, że za chwilę się przywitamy jak jest spokojniejszy to oki. Jednak bywa tak, że czasem za bardzo się cieszy, to każę mu przynieść piłkę , albo szukać piłki, wtedy po nią leci i jak wraca to już jest mniej szalony.
Nie zawsze tak było, bo jak był mały to chciał skakać itp.
Jeszcze muszę nad nim popracować, ponieważ kiedy przychodzą do nas goście, którzy bardzo kochają psy - strasznie chcą się z nim witać, a ja sobie mogę mówić żeby go nie dotykali w tym momencie, bo on za mocno szaleje itp. to robi się młyn; ale jak już kilka osób wcześniej napisało szybciej wyszkolimy psa niż człowieka...
Na szczęście zauważyłam, że mój pies już wie z kim, na ile może sobie pozwolić, ale pomimo to ...
Wszystkim właścicielom młodych rozbrykańców życzę wytrwałości.