Strona 2 z 3

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 13:56
przez Kuchareczek
To ze pies siedzi w kojcu to chyba nie oznacza, ze nie ma kontaktu z czlowiekiem. Gdyby siedzial tam ciagle no to tak, ale czy ja tak napisalam?

Nie wiem co lepsze, zostawiac psa w mieszkaniu, czy w kojcu, dla mnie roznicy nie ma.....

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 14:04
przez Kuchareczek
Dodam, ze nawet jak biegaly godzine, albo wrocily ze spaceru, zamkne je na 15 minut, to przy wypuszczaniu znowu szalony taniec. Musze wyprobowac z tym chowaniem sie :) Czy ktos ma jeszcze jakis pomysl?

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 14:30
przez Barbel
Ten taniec to rytuał. Pies nie ma poczucia czasu - czy zostawisz go na 3 dni czy na 5 minut powitanie jest zawsze takie samo.
Teraz z innej bajki - nie mogły by np. po spacerze zostać na ogrodzie? Muszą być w kojcu? U wieku osób kojec ma zastosowanie tylko wtedy, kiedy istnieje konieczność izolowania bądź bezpieczeństwa psa (jakieś roboty wymagające otwartej bramy itp). Kojec np. tylko na noc a przez dzień - ogród/podwórze.
Spoiler:

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 14:44
przez tysia
Zgadzam się z Barbel. ;-) Lepiej psy zostawić w ogrodzie, bo tam przynajmniej mają większą przestrzeń - mają gdzie się wybiegać, a w kojcu jest zamknięta przestrzeń i po prostu pies czuje się nieszczęśliwy (uwięziony) :-? Nie potrzebnie psa męczyć. gród to lepsze rozwiązanie, moim zdaniem. :-D

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 15:42
przez Barbel
Ja podałam ogród jako potencjalna zmianę w rutynie. Pies czy w klacie czy na powierzchni działki to zawsze pies na okreslonym, znanym terenie. Bernowi nie trzeba przestrzeni, to nie koń. Bernowi trzeba towarzystwa stada. Dobrze, że choc we dwójke są, choc prawde mówiąc pomysły dwojga na ogrodzie mogą byc rózne i nie zawsze zgodne z poglądami właścicieli ;-). Bern dla szczęsliwosci musi miec pełne łapy roboty - z gospodarzem do krów isć karmić, z gospodynią kury popaść, czy prac ogrodowych popilnować, z dziecmi - odprowadzic do szkoły, znów z parobkami na pole, przeprowadzic jakieś krowy, przewieźć to czy owo itp Ciagle ktos sie szweda dookoła domu i mozna mu towarzyszyć.
Wiadomo - nie przeprowadzimy się do Szwajcarii ani nie kupimy stada krów. Moje dziś rano wieszały ze mna pranie, potem nadzorowały noszenie węgla do domu, oszczekały smieciarzy, nadzorowały prasowanie a teraz sledzą odkurzacz ( i kota).

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 16:12
przez Aga-2
BlackSpark napisał(a):
Chcesz przez to powiedzieć, że śmieciarze mają wpływ na zachowanie psa w stosunku do Was? Bardzo dziwne...

A gdzie to pani wyczytała? :-/
Chce przez to powiedzieć, że inni zgadzają się na to żeby pies skakał i szalał, zamiast sie uspokoić :-/

Wiesz, pies jest stworzeniem mądrzejszym niż nam się wydaje. W zależności kto mu na co pozwala, to tak się zachowuje przy poszczególnych osobach. Psy nie traktują wszystkich tak samo. Śmieciarze to ludzie obcy i pies ma prawo straszyć ich skacząc na ogrodzenie.
Ja nie znałam historii Diny. Jeśli to pies zaniedbany od początku, to ma prawo do zachowań nieprawidłowych. Życzę powodzenia w szkoleniu i pracy nad nią.
Są natomiast ludzie, którzy z jakichś przyczyn kupują berneńczyki "do kojca" albo, żeby je "wpuścić w ogrodzenie". Akurat miałam niedawno takiego "klienta" <uoee> i stąd moja reakcja :|

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 16:26
przez Aga-2
Kuchareczek napisał(a):To ze pies siedzi w kojcu to chyba nie oznacza, ze nie ma kontaktu z czlowiekiem. Gdyby siedzial tam ciagle no to tak, ale czy ja tak napisalam?

Napisałaś w pierwszym swoim poście tak:
Nasze psy sa trzymane w kojcu.

Dla mnie to oznacza, że spędzają większą część czasu w kojcu, a co za tym idzie mają ograniczony kontakt z człowiekiem. Moja wypowiedź nie była złośliwa. Po prostu uważam, że berneńczyki się nie nadają do kojca. To tyle.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 16:45
przez Elmo
Moim zdaniem psy będą skakać na Ciebie po wypuszczenia ich z kojca, bo się cieszą, że Cię widzą :] Berneńczyk potrzebuje kontaktu z człowiekiem, czego nie zapewnią nawet najwymyślniejsze zabawki, tak dla zabicia czasu. Uważam, że ogród jest jednym z lepszych rozwiązań. Może i Ty spróbuj ignorować złe zachowanie, a nagradzaj za pożądane.
Nasz szczeniak jeździ w tygodniu do Babci, nie potrafiłabym go zostawić w takie mrozy na dworze. Nawet woda do picia zamarza...

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 18:02
przez Anirysova
BlackSpark napisał(a): Tylko jak ja ucze psa nie skacz, a wszyscy inni jej na to pozwalają nawet jak wspomniałam śmieciarze, to to troche psa dezorientuje, czy znowu pisze coś nie tak ???? :-?
[/b]


Jeśli Ty ją nauczysz, że ma nie skakac, to na ciebie nie będzie skakac, a na innych którzy pozwalają będzie <tak>

U nas tak właśnie jest, gdy ja wchodzę do domu nikt po mnie skacze, bo ja nigdy żadnemu psu nie pozwalałam na to. A mój mąż witał się z wszystkimi entuzjastycznie i wręcz je nakręcał. I teraz jest tak, że gdy on przychodzi z pracy w garniturze, muszę psy zamykac w pokoju, dopiero gdy się przebierze jest dłuugie powitanie. Ale on tak lubi :lol:

Psy bardzo dobrze wyczuwają kiedy, na ile i do kogo mogą sobie pozwolic. <tak>

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 18:09
przez BlackSpark
Aga-2 napisał(a):Psy nie traktują wszystkich tak samo. Śmieciarze to ludzie obcy i pies ma prawo straszyć ich skacząc na ogrodzenie.


Z tym, że Dina nie skacze żeby ich straszyć, tylko ją wołają i wyciągają ręce żeby ją głaskać, czyli za skakanie jest nagradzana głaskaniem... Pod koniec lata mieliśmy robotników na placu i nie docierało do nich żeby nie prowokowali naszych psów, bo oni zamiast pracować, wchodzili na ogród do psów "bo chcą pogłaskać" ... Niestety Dina nie ma żadnego dystansu do obcych, lgnie do każdego :-( Ostatecznie szaleńczo tańczy wokoło każdego, a nie każdy ją ignoruje żeby sie uspokoiła, a wręcz wymachują rękami i gadają do niej żeby ją głaskać... a potem słyszę od obcego faceta, że mam głupiego psa albo, że jest zdziczała / niewychowana / wariatka itp :-/ i jak sie przy tym nie irytować, na chwile ją mogłam zabrać do domu, ale nie codziennie od rana do popołudnia niestety :-(

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 19:24
przez Kuchareczek
Rodzice prowadza interesy na podworzu/za domem, kreca sie klienci i pacjenci. Gdyby nie to, ze ludzie sie boja takich duzych psow i roznie reaguja, to biegalyby ciagle. Zawsze w nocy biegaja po duzym podworzu, w dzien czasem siedza w warsztacie z ludzmi, albo biegaja. Pozatym kojec ma 20 metrow kwadratowych, wiec chyba wystarczajaco <okok> .

To, ze sa trzymane wkoncu, to znaczy, ze tam siedza, jak obcy sie kreca w dzien (w nocy zawsze biegaja). Nie dajmy sie zwariowac, ja mysle, ze pies jak siedzi na dworze, to chociazby temperatura jest lepsza (przez to maja piekna, gesta siersc). Dzisiaj pieski wystraszyly pacjentow mojej mamy, bo podbiegly, zeby sie przywitac. Ja sie psow nie boje, ale no niektorzy, jeszcze z malymi dziecmi, moga sie przestraszyc. Wiec chcialabym nie slyszec krytyki ze nasz sposob howania psow jest smutny, bo to troche nam ubliza, nie? <zmeczony> Zapytajcie sie Luny, czy sa trzymane w zlych warunkach, to Wam obiektywanie powie jak to widzi.

Macie racje z tym, ze pies nie ma poczucia czasu, a to, ze sie raduja na moj widok, to chyba dobrze. Na mnie jeszcze bardzo nie skacza, ale na mame (ktora jest najnizej w stadzie) przepotwornie skacza jak ja widza. Nie wiem czy potrafie je nauczyc, zeby na nia sie rzucaly :(

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 19:47
przez Elmo
Wątpię, aby ktoś Ci ubliżał, raczej przedstawiamy swój tok myślenia. Dyskutujemy, możemy się czegoś od siebie nauczyć <tak> Chyba właśnie o to chodzi w dyskusjach na Forach, prawda? ;)
Kuchareczek napisał(a):Nie wiem czy potrafie je nauczyc, zeby na nia sie rzucaly :(

Skaczą z radości, czy raczej nie są wtedy zbyt przyjazne? Bo to już różnica. :]

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 19:50
przez luna
Zapytajcie sie Luny, czy sa trzymane w zlych warunkach, to Wam obiektywanie powie jak to widzi.


dokładnie- ja Sonię i Mozarta poznałam w parku- psy są doskonale socjalizowane, od razu zaczęły się bawić z Luną, ze mną miziały i tuliły się- zero lęków, zero agresji- 100% berna. (świetnie wyszkolone niedźwiadki)

a kiedy pierwszy raz weszłam do ogrodu Kuchareczka kojec pomyliłam z balkonem (gdyby nie ta buda :] ) jest duży przestronny, nie jest ogrodzony paskudną siatką tylko solidnym ogrodzeniem o wysokości ok 120cm jedynie, więc nie dajmy się zwariować! to nie jest kojec, do wyglądu którego jesteśmy przyzwyczajeni w schroniskach czy też hodowlach kennelowych. Sonia i Mocek są tam zamykane od czasu do czasu, ale to nie jest ich miejsce życia.
są kochane przez swoich właścicieli :) bardzo bardzo mocno

więc nie linczujcie naszej Kuchareczki, bo myślę, że czasami podwórkowe psy mają milion razy gorzej niż jej piesie :)

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2012-02-11, 22:03
przez Dagata
Wracając do tematu szalonych powitań :] jak przy każdym szkoleniu trzeba mieć dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby osiągnąć cel. Czasem musimy wymyślić jakieś własne, indywidualne sposoby na okiełznanie szalonego czworonoga.
Mój pies też czasem ma szalone pomysły, ale widzę, że zaczyna już z niektórych wyrastać ;-) Jednak kiedy jest w domu, a ja wracam z pracy, otwieram drzwi, on szybkim krokiem podchodzi do mnie, ja witam się z nim słownie (czasem go pogłaszczę) i mówię mu żeby położył się, wykonuje polecenie, a ja mogę spokojnie zdjąć buty i kurtkę, potem idę na piętro do swojego pokoju, a on albo czeka na mnie na swoim legowisku, albo idzie za mną, ale kładzie się w przedpokoju i czeka. Dopiero jak się przebiorę z wyjściowych ciuchów, pozwalam mu podejść i się miziamy. Jak zostanie na dole, na swoim legowisku, to czeka tam na mnie cierpliwe i jak widzi, że schodzę to wstaje i czeka aż wyciągnę do niego ręce.
Jednak, żeby to osiągnąć też trzeba było czasu. Nieraz musiałam go ręką odepchnąć jak już, ani komenda siad i nic innego nie działało.

Troszkę inaczej jest, kiedy on jest w ogrodzie, a ja wracam. Nim otworzę bramkę, to czekam aż doleci (no chyba, że jest na drugim końcu działki i nie ma mnie w zasięgu wzroku), wskoczy na bramkę (jego rytuał), ja mu każę zejść i się odsunąć, wchodzę, a paskuda się kręci koło mnie, ale wtedy go wcale nie dotykam i mówię, że za chwilę się przywitamy jak jest spokojniejszy to oki. Jednak bywa tak, że czasem za bardzo się cieszy, to każę mu przynieść piłkę , albo szukać piłki, wtedy po nią leci i jak wraca to już jest mniej szalony.
Nie zawsze tak było, bo jak był mały to chciał skakać itp.

Jeszcze muszę nad nim popracować, ponieważ kiedy przychodzą do nas goście, którzy bardzo kochają psy - strasznie chcą się z nim witać, a ja sobie mogę mówić żeby go nie dotykali w tym momencie, bo on za mocno szaleje itp. to robi się młyn; ale jak już kilka osób wcześniej napisało szybciej wyszkolimy psa niż człowieka...
Na szczęście zauważyłam, że mój pies już wie z kim, na ile może sobie pozwolić, ale pomimo to ...
Wszystkim właścicielom młodych rozbrykańców życzę wytrwałości.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-04-30, 21:58
przez inta2
Oczy już mi wychodzą z orbit :shock: od poszukiwań odpowiedzi na moje pytania, więc je po prostu tu dopiszę.
Jak w tytule - chodzi o witanie się / pierwszy kontakt z ludźmi.
Z domownikami nie ma problemu - kiedy wracamy do domu sunia się cieszy, ale kulturalnie. :]
Nie wiem natomiast jak reagować, kiedy przychodzą inne osoby. Bo reakcje bywały różne:
1. Pies był ostrożny, siedział, obserwował osobę, która do niego podeszła, merdał ogonem i dał łapkę. Czyli chyba wszystko ok.
2. Bała się osoby, która przyszła, szczekała (Bianka, nie gość :)) ). Więc ja próbowałam odwrócić jej uwagę przez "siad" i w końcu wyprowadziłam z tego pomieszczenia.
3. Pies się bardzo ekscytował gościem, do tego stopnia, że go podgryzał. :( I to najgorsza rzecz jest, bo jak widzę minę podgryzanych gości to pędzę i biorę sunię na ręce i izoluję. :( Goście nie chcą być gryzieni, więc im nawet nie mówię, żeby nie reagowali na jej zaczepki. :( Usłyszałam nawet, "To jednak nie jest łagodny pies". <beczy> <beczy>
A właśnie , że jest! <buja_w_oblokach>
Co robić?? Co robić? Odwracać uwagę? Kusić smaczkami? Jak łapie kogoś za gołą nogę, to muszę ją zabierać natychmiast.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-05-18, 23:35
przez brams
do inta2
witaj!
skąd jesteś? problem lekko złożony...
ps - wyślij sms'a, zadzwoń, lub pisz na PW proszę - częściej mnie nie ma niż jestem na Forum....
pozdrawiam
maciej

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-05-19, 19:42
przez Alicja i Spartki
A w jakim wieku jest piesek.Jeżeli to szczeniak to jeżeli biegnie podgryza to znaczy ze chce sie bawić szczeniaki tak włąsnie bawią sie z mamą czy osobnikami dorosłymi i dla nich człowiek dorosły też jest kompanem do zabawy czyli gryzienia.Dzieciom do zabawy służą rece szczeniakom zęby.Wręcz jakiś smaczek a jeszcze lepiej zabawkę osobie odwiedzającej i kiedy maluszek popędzi aby ją podgryzać niech przykucnie pobawi sie moment i w trakcie zabawy poda zabawkę lub smaczek.Lepiej zabawkę bo zbyt częste podawanie smaczka wyrobi w malcu mawyk otrzymywania za wszystko czegoś co mozna zjesc. :-D :-D .tak robie z moimi urwisami :-D :-D ,ale nie wypowiadam sie wiecej bo nie wiem w jakim wieku jest Twój piesek.
kolejna sprawa jak by na to nie patrzył to lepiej jak jest odważny ciekawy świata i podbiega niż by miał skulić ogon i wiać gdzie pieprz rośnie bo to jest duzo gorszy objaw. :-)

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-05-20, 07:29
przez inta2
Szczeniaczek - ma nie całe 4m-ce. Spróbuję z tą zabawką. Jak mnie podgryza to działa właśnie zabawa połączona z komendami.

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-05-20, 14:03
przez Anuta
A może pozwól gościom spokojnie wejść, pieska przytrzymaj np za obrożę. Gdy goście zajmą miejsce pozwól pieskowi się przywitać. :-D

Re: Szalone powitanie - problem

PostNapisane: 2013-05-20, 14:11
przez inta2
To niestety się nie sprawdziło. Po przytrzymaniu była taka sama reakcja. Zamknęłam ją nawet za ogrodzeniem i wypuściłam na podwórko (gdzie siedzieliśmy) po dłuższym czasie (myślałam, że się wyciszy ;) ) ale też nie pomogło. Przy najbliższej okazji wypróbuję zabawki i smaczki.