Strona 1 z 1

Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-04, 14:07
przez kar0olcia
Witam.
Mam problem z Moim Karatkiem od tygodnia piszczal nie umial sobie znales miejsca caly czas chodzil po mieszkaniu jak by czegos szukal i patrzal sie na nas i piszczal, wyglada przez okno co 2 minuty jak by na kogos wyczekiwal. Od 4 dni zaczol wyc pod dzwiami, skacze na dzwi wyjsciowe i ciagle stoi na bacznosc przy dzwiach. Uwazalam ze cos go moze boli bo w poniedzialek i wtorek mial ciezki oddech jak wychodzil na dwor tak jak by astme tak dychal dziwnie, czytalam ze to moge byc od powietrza w mieszkaniu, malo wilgoci cos w tym stylu. Wiec teraz minimum godzininke uchylamy wszystkie okna zeby bylo dobrze. Od tego czasu nic nie slyszalam ale zaczol skomlec i wyc wiec boje sie ze moze go cos boli. Ale apetyt ma dobry, bawi sie na dwor z wielka checia wychodzi. Mielismy goscia w domu na tydzien i wyjechal w niedziele wiec moze za nim teskni, szuka go i i piszczy. Ale moglby sie przyzwyczaic az tak szybko do kogos az tak zeby wyc itp. jak ja albo moj chlopak wychodza to nie piszczy nie biega po mieszkaniu tylko siedzi gdziecznie i czeka kiedy wroci. Moja mama ma tez pieska- suczke ale on jej nie odzwiedzal duzy czas poniewaz okolo stycznia-lutego miala miec cieczke. Mieszkaja oni 1-2 km dalej od nas wiec nie wiem czy jest mozliwosc do takiego pociagu. W sumie duzo suczek mieszka blizej co kiedys mialo cieczke i tak sie nie zachowywal to jest pierwszy raz. Ostatnio nam uciekl , szukalam go z godzine az zaszlam do mojej mamy bo myslalam ze moze tam pobiegl ale go nie bylo znalazlam go pare metrow dalej w lesie wiec nie ciaglo go az tak do niej jak bo chodzilo o mojej mamy suczke bo tam go nie bylo.. Nie wiem co sie z nim dzieje moze ktos mial taki przypadek albo podobny.
Bardzo prosze o komentarze.

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-04, 14:26
przez Zuzanda
TYPOWY OBJAW ZAKOCHANIA PSIEGO :-D :-D :-D :-D

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-04, 21:43
przez kar0olcia
a dlugo trwaja objawy zakochania ? ;-)

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-13, 16:47
przez Cefreud
u nas do kastracji :-)

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-14, 15:28
przez kar0olcia
Łoo Cefreud to mnie teraz zszokowalas...
Na dzien dzisiejszy Karat nie biega tak duzo po mieszkaniu i nie wyjde.
Lecz na dworze nie mozna go juz puscic zeby sobie pobiegal bo odrazu ucieka, gdy przechodziemy kolo domu gdzie mieszka jego milosc, piszczy, staje na dwoch lapach z oczekiwaniem na jej wyjsce.

W jakim wieku kastrowałas Twojego psa ?
Czy ma jakies inne zachowanie po kastracji?

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-02-15, 12:11
przez Cefreud
u nas była kastracja farmakologiczna z przyczyn medyczych.Zastrzyk podany w październiku powoli przestaje działać.Wczoraj Freud piszczał do starego kineskopu :-)

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-03, 13:34
przez ruudzielec
No to przypadek Freuda mnie pocieszył :-(
Mój "zakochany kundel" bo tak go nazywam od tygodnia, piszczy, wyje, kręci się po mieszkaniu, albo siedzi i gapi się w okno i wypatruje swojej miłości, od kilku dni prawie nic nie je, a na spacerach po osiedlu to tak się wwąchuje, że spacer, który trwał godzinę teraz trwa chyba półtora. Koło naszego bloku kręci się pełno małych kawalerów, więc chyba w bloku obok mamy cieczkującą sunię - może dlatego tak bardzo szaleje, ale jak on taki uczuciowy to ja się boję, bo przecież w bliższej czy dalszej okolicy cały czas jakaś suczka będzie miała cieczkę :roll:
Jak był malutki to pytałam sąsiadów czy hałasuje i twierdzili, że zawsze był cichutko, a przed chwilą odwiedziła mnie w pracy sąsiadka i pyta czy Viperek chory, bo od kilku dni wyje jak zostaje sam :oops:

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-03, 23:51
przez kar0olcia
oo to widze ze nie tylko ja mam (mialam) problem z moim kawalerem. Nie jest tak zle jak mogloby byc.. dobrze ze nie ucieka mi z domu. Chodz kto wie co bedzie jak dojrzeje na prawdziwego psa i beda mu hormony buzowac, czesto jezdzimy Nowegia-Polska wiec troszke sie boje o niego bo jak poczuje jakas suczke to gdzie ja go bede szukac.. jak w Polsce jestesmy tylko okazyjnie. Myslalam nad kastracja pol roczna o tym co Cafreud mowila, tylko czy to mozna wykonac tez na zdrowym piesku i takim mlodym ? Tylko to wszystko dla jego dobra, Nie chcemy go kastrowac na cale zycie bo nie ma potrzeby nie sprawia problemow wychowawczych a zakochac kazdy sie moze :) Tylko chodz np. teraz jak przyjedzmy przyjezdzac do Polski na wakacje duzo suczek biega, a on dla nich traci glowe wiec musimy sie jakos zabezpieczyc zeby nie uciekl.

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-04, 09:24
przez Cefreud
u nas kastracja nie była z powodu zakochania :-) U Freuda pojawił się mały problem z prostatą i jakieś torbiele .Po podaniu zastrzyku problem zniknął( a zakochanie przy okazji przeszło ;-) )

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-04, 10:22
przez Apcik
u nas zakochanie przeszło poniekąd samo :-> Tyle ze Cezary zakochał się w miejscu<jak sie tak da> w którym spotkał cieczkujaca suczkę, byl to chodnik obok jednego z osiedlowych sklepików ;-) Przejście obok niego graniczyło z cudem.. niekiedy musiałam go wziąć na ręce<na szczęście w wieku ok 12 msc ważył jakieś 30 kg> 8-) ale gdy tylko postawiłam go na ziemie biegł z powrotem do sklepu :roll: najlepszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem było omijanie tego sklepu baaaardzo szerokim lukiem < jakieś 4-5 msc> żeby zapomniał co go tam spotkało :->

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-04, 10:37
przez ruudzielec
No to niezłe amanty ze tych naszych bernów :lol:
najbardziej to obawiam się wakacji, bo pojedziemy na mazury, gdzie niby jest płot, ale od linii brzegowej jest nie ogrodzone ok 0,5m więc jak poczuje tam jakąś suczkę na wsi, to boję się, że pójdzie jak przeciąg :roll:

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-04, 21:59
przez kar0olcia
Rozumiem Twoje obawy bo mam takie same :lol: hehe

Re: Piszczy i wyje

PostNapisane: 2011-03-04, 22:59
przez allam
Niestety, ale musicie bardzo pilnować. Mnie się udawało pilnować kawalera przez 9 lat, aż pewnego dnia robotnicy po remoncie wynosili swoje klamoty do samochodu i nikt nie wie jak i kiedy kawaler śmignął. Następnego dnia jakaś kobieta odwiozła go do schroniska, bo wpadł do niej do ogrodu, miał przetrąconą łapkę (wet. powiedział, że to wygląda jak od kopnięcia, bo nie ma żadnych widocznych obrażeń). To sznaucer miniaturka więc i kości cieniutkie i kruche.
Ale teraz Roma cieczkuje, więc i tak jest zakochany po uszy i piszczy non stop ;-)