ZBYT UFNY BERN

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Postprzez inbloom » 2007-06-18, 22:34

saganka napisał(a):Podoba mi sie wtedy bardzo!


halo, halo! a normalnie to Ci się, Kasiu, nie podoba :?: :evil:
poczekaj, ja mu to powiem :evil:
Avatar użytkownika
inbloom
 
Posty: 3210
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-11, 21:59
psy: Bosman(*) Chaber (*) Felu

Postprzez Dag » 2007-06-19, 09:41

Dobre, Karolina, Ty jak coś napiszesz to :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

A tak na prawdę to biedny Freudzik zgłupiał w tym momencie i wcale mu się nie dziwię. Na dziwne dźwięki dochodzące z drugiego pomieszczenia, a wydobywające się z gardła ukochanej pańci, zareagował prawidłowo, ale to co zobaczył nijak nie wyglądało groźnie, więc co biedaczysko miało począć. Na wszelki wypadek postanowił obserwować dalej, bo gdyby coś .....
Avatar użytkownika
Dag
 
Posty: 193
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 15:56
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Tomek » 2007-06-19, 10:42

Kasjopea, myślę, że nie masz powodów do obaw, a raczej do radości! Wydaje mi się, że inaczej by wyglądało zachowanie Twojego Ramzesa gdyby ów człowiek z windy zachowywał się naprawdę agresywnie, a tak przecież nie było.
Moją opinię opieram na zachowaniu naszego Dżokera. Chłopak ma niecały rok. Jak większość naszych bernów to prawdziwa przytulanka, przyjaciel wszystkich, włącznie z mundurowymi czy listonoszem :-) . Ale miało miejsce jedne zdarzenie, które upewniło mnie, że w razie realnej napaści już wie, co to znaczy obrona. Wracaliśmy z późnowieczornego spaceru. Naprzeciw nas grupa ok. 10 młodych osób lekko podchmielonych. Krzyki, śpiewy, jakieś poszturchiwania. Oczywiście zeszliśmy z drogi, by nie prowokować towarzystwa, w końcu zdrowie mojego psa i moje najważniejsze. Wtedy jeden z nich (znamy się z osiedla, wie że Dżoker to spokojny pies) udał, że atakuje mojego psa, tupiąc nogami o chodnik i warcząc na niego. I co? Ucieczka ze strachu czy radosne jak zazwyczaj merdanie do obcego? Nie!! Jedno ostre szczeknięcie, wyrwanie w kierunku agresora i zatrzymanie się przed nim w takiej pozycji, że życzyłbym sobie by tak na każdej wystawie się ustawiał ;-) . Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiej reakcji. Z jednej strony duma, bo berneńczyk obrońca, ale wolałbym, żeby Dżoker spokojnie przeszedł obok takiego towarzystwa, a jego zachowanie nie było powodem do prawdziwej napaści przez tych ludzi.
Reasumując, nie masz powodów do zmartwień, Kasjopea. Lepsze takie zachowanie niż paniczny strach przed obcym (znam bernenke, która na widok obcych, psów i...kotów ucieka, czasami nawet siusiając) lub posiadanie prawdziwego agresora (vide moje Rottweilery, spacery z nimi to mordęga, ciągłe schodzenie z drogi ludziom, ciągłe oglądanie za siebie czy nikt nie idzie). Twój pies prawdziwe oblicze może okazać w sytuacji realnego zagrożenia. Oby jednak takie nigdy nie nastąpiło, czego oczywiście wszystkim życzę, a sam wygląd naszych psiaków niech studzi emocje potencjalnych agresorów.
pozdrawiam
Avatar użytkownika
Tomek
 
Posty: 132
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-19, 20:43
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Cefreud » 2007-06-19, 13:35

ja na spacerach mam większy problem z moim bernem niż z rotkami.Rotki człapały sobie i "niuchały" a przy Freudziku trzeba zachowac czujnoś czy czasem nie przeleci 200 m tylko po to,zeby się z kims przywitac.Sama chyba nie była bym zachwycona widząc 50 kg pędzące radośnie w stronę mojego dziecka :-/
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Postprzez Aga-2 » 2007-06-19, 16:54

Rzeczywiście, u bernów częściej występuje problem strachliwości niż nadmiernej ufności. Moja Asta jest ewidentnie nieufna w stosunku do obcych. Jak ktoś wchodzi za ogrodzenie, to my o tym od razu wiemy, bo szczeka. Nie jest to ujadanie jak u Burka łańcuchowego, ale jest to takie ostrzegawcze Hau - hau! Ona reaguje na intruza książkowo - zawiadamia nas, że ktoś przyszedł. Jak jest z nami, to da się pogłaskać, ale nie zachowuje się wylewnie w stosunku do obcych ani nawet znajomych. No, jakby jej ktoś dał coś do jedzenia, to pewnie byłaby łaskawsza, bo jedzonko na pierwszym miejscu ZAWSZE. Natomiast zazdroszę Wam tej pewności, że bern Was obroni w sytuacji zagrożenia. Ja takiej pewności nie mam, a zdania pewnie nie zmienię do czasu, kiedy przyjdzie mi się pożegnać z naszą rotweilerką. Obecnie cała odpowiedzialność za obronę spada na nią i Asta w tym względzie pozostawia jej całkowite pierwszeństwo, nie mieszając się osobiście w żadne "trudne" sytuacje. Ciekawa jestem czy Asta kiedyś zmieni postawę i czy rzeczywiście będzie zdolna do obrony. Mam nadzieję, że teraz, wprawdzie tylko teoretycznie, ale zbiera niezbędne informacje i w razie konieczności wykorzysta je w praktyce.
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Postprzez Poker » 2007-06-19, 21:27

Aga-2 napisał(a): Natomiast zazdroszę Wam tej pewności, że bern Was obroni w sytuacji zagrożenia. Ja takiej pewności nie mam, a zdania pewnie nie zmienię do czasu, kiedy przyjdzie mi się pożegnać z naszą rotweilerką. .


Chyba się ciut zagalopowaliśmy i zboczyliśmy z tematu - naszym starym, partyzanckim, forumowym zwyczajem :mrgreen:

lektura postów w tym temacie zmusiła mnie do napisania pewnego sprostowania, co niniejszym czynię, a pragnę to zrobić jako była właścicielka ONka, a obecna bernusia

na początku dyskusji padło pytanie o to czy z powodu nadmiernej ufności do ludzi, bernuś jest zdolny do obrony właściciela
jest zdolny, czyni to i jedno drugiemu nie przeszkadza, co potwierdziły nasze obserwacje zachowania własnych bernów
natomiast oddajmy cesarzowi co cesarskie - nie chcę by po lekturze moich postów właściciele ONków, dobermanów, hovawartów czy rotwailerów pukali się w czoło, co ta baba wypisuje - i tu chcę się także ustosunkować do wątpliwości Agi, ponieważ sama je zaposiadam
berneńczyk nie jest psem obronnym, chociaż właściciela będzie bronił, tak czy inaczej, choćby tylko strasząc , jak większość psów o zdrowej psychice, bez wzgledu na rozmiar czy rasę, w sytuacji zagrożenia pana to czyni
pytanie się nasuwa - jakie zagrożenia mamy na myśli? i dlaczego bern ma być tym obrońcą, a nie inna , bardziej stworzona do bronienia rasa

jak pisałam na wstępie, moim pierwszym, własnym psem był ONek, miał być właśnie obrońcą i towarzyszem, i był, znakomity, do dziś jest to uznawana przeze mnie najbardziej "psia" rasa ( z wyglądu :mrgreen: ) i mam do niej ogromny sentyment, włożyłam w szkolenie psa dużo czasu, uczył się bajecznie (Pokersio jest o całe lata świetlne za Szejtanem) kolejne stopnie PT zdawaliśmy eksternistycznie, na obronę chodziliśmy z grupą, "konserwowałam" to moje "narzędzie" obrony na bieżąco, jak Bóg przykazał, trenując z psem prawie codziennie i efekty były ale, no właśnie, okazało się , że aż tak obronny pies nie jest mi wcale potrzebny :shock: bo: spokojna ze mnie dziewczyna :mrgreen: po zakazanych miejscach się nie szwendam, o podejrzanych porach nie wychodzę z domu, mieszkam w bloku w dużym mieście, ciagle jestem wśród ludzi i na dodatek ogromnie towarzyska. Psiur, podkreślam, przekochany i świetnie przyuczony do roli towarzysza i obrońcy, przy moim trybie życia był ... po prostu ciut uciążliwy i zmuszał mnie do ciągłej, wytężonej uwagi z racji szkolenia jakiemu go poddałam. Szkolenie obronne, prowadzone jak najbardziej prawidłowo, wzmacnia pewność siebie psa, ale i uczy nieufności do innych ludzi, zajęcia z pozorantem "uzmysławiają" psu, ze atakowany może być nie tylko jego pan, ale i on sam może oberwać i musi umieć się znaleźć w takiej sytuacji (upraszczam żeby nie zamotać), u szkolonych w obronie psów jest ciagła potrzeba kontrolowania otoczenia pana i reagowania w sytuacji uznanej za zagrożenie, powinny to robić na rozkaz, ale czasami wydarzenia rozgrywają się błyskawicznie i zgoła nieprzewidywalnie, co wymaga od właściciela ogromnej odpowiedzialności i uwagi oraz błyskawicznej reakcji w powstrzymaniu pupila, przykłady: na urlopie pan z wielką dmuchaną orką na ramieniu przechodzi obok i nagle jak nią nie chlaśnie w pana - zagrożenie!, podjechał autobus, gość idący spokojnie za nami rzuca się nagle w kierunku przystanku - zagrożenie! dwie osoby dyskutują zawzięcie i do tego zaczynaja gestykulować mijając nas - zagrożenie! pijaczyna kołyszącym krokiem podchodzi z zapytaniem "złooociutka, a gdzieeee ja właściwie jezdem?" - zagrożenie! itd, fakt dobrze wyszkolonego psa odwołuje sie szybko i skutecznie, jednak uważać trzeba bardzo, ale też można go być pewnym, i jego samego w obronie i jego reakcji, chwała więc ONkom, belgom, hovkom, dobkom, rotkom i pozostałym cudownym obronnym psim rasom za poczucie bezpieczeństwa jakie nam dają :mrgreen: (mój pies przeżył 14 lat :lol: )
a ja na drugiego psa wybrałam sobie bernusia bo: spokojna ze mnie dziewczyna :mrgreen: ... j.w. i zetknięcie się z jakimś ekstremalnym zagrożeniem ze strony człowieka w stosunku do mojej osoby, uważam za znikome, widzę, że wielkie, czarne futro przy moim boku skutecznie odstrasza dobrych ludzi też :mrgreen: a jak ktoś jest zły, to i wszystkich wkoło za takich uważa i ich omija nieufnie, a mając do wyboru zrobienia "kuku" komuś bez psa, aniżeli z psem, wybierze tego pierwszego :mrgreen: tak więc chodzę sobie spokojnie, informuję pijaczków :mrgreen: utnę sobie kynologiczną gadkę z "żulem" nie omieszkając go poinformować coby nie drażnił mojego pieska , bo go ... nie utrzymam :mrgreen: i wierzę święcie, że w sytuacji zagrożenia - tylko jaka to miałaby być sytuacja? :shock: mój pies mnie obroni (wszak raz już to zrobił wybijając szybę w oknie co pewnie niektórzy z Was pamietaja z pierwszego forum ) ale jak to będzie wygladało nie wiem, bo ... nie chcę takich sytuacji :mrgreen: ale za to cieszę się, bo oszczędzam nie płacąc za "porwaną" orkę, nie płacę za poszarpane spodnie czy "uchlastaną" rękę gestykulujacej osoby, czy też za siniaki zrobione kagńcem i inne takie "szkody obronnego psa"
na tym kończę tę ...książkę i przepraszam, ze tak dużo nasmarowałam

PS .. stojąc przed zwalonym pniem drzewa, czasami z rozrzewnieniem wspominam Szejtana, który na rozkaz "przeszkoda" skakał bez namysłu, a nie jak moje "drugie psie kochanie", które najpierw patrzy na lewy koniec przeszkody, potem zerka na jej prawy koniec, który jest bliżej i czy możnaby ewentualnie ten pień obejść :shock: :mrgreen: :mrgreen:
Poker
 
Posty: 2223
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 14:22
Lokalizacja: nad Świdrem
psy: Poker (*)Hugo(*)O MójTySmutku, Porto CzarująceOczy

Postprzez Marszal » 2007-06-19, 22:32

Poker, pieknie napisane, nic dodać nic ująć :-)
Avatar użytkownika
Marszal
 
Posty: 1450
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-29, 13:40
Lokalizacja: Wołomin k/Warszawy
psy: Maks

Postprzez Cefreud » 2007-06-19, 22:44

alez mi tego brakowało...Grażynka=bardzo trafnie to ujełaś ( a jakże literacko...) :mrgreen:
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Postprzez Barbapapa » 2007-06-20, 08:46

Jestem pod wrażeniem ...prostoty opisania sedna sprawy. Dziękuję.
Avatar użytkownika
Barbapapa
 
Posty: 3786
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 11:32
Lokalizacja: Warszawa
psy: Wobler(DSPP,Dublin(7/11/14);Znak Zodiaku(*14/8/10)
Hodowla: Barbapapa-psy

Postprzez Wanda » 2007-06-20, 11:05

Grażyna, masz 200% racji i do tego talent do pozazdroszczenia :!:
Avatar użytkownika
Wanda
 
Posty: 1982
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 13:21
Lokalizacja: Rumia
psy: Beta(*),Dracoh(*),Basma,Ginnger,Hocus,Denzel,Lara
Hodowla: Szczęście Ty Moje

Postprzez Ewa z Dżoszem » 2007-06-20, 21:35

Dołożę i ja swoje spostrzerzenia.Dżosz jest rodzonym bratem Pokera (Trzy lata i trzy miesiące wieku).
Z powodu pracy, którą wykonuję, przez nasz ogród codziennie przechodzi wiele osób, na które Dżosz zupełnie nie zwraca uwagi. Teoretycznie nic go nie wytrąca z drzemki, pod warunkiem, że wejście na teren posesji poprzedzone jest dzwonkiem domofonu i pies wie, że ja wiem, że ktoś się porusza, bo sama osobiście otworzyłam furtkę.
Jeśli ktoś wszedł furtką i ja o tym nie wiem, bo właśnie było otwarte, Dżosz szczeka krótko. A jak ktoś pomimo wyraźnego oznakowania strzałkami wejdzie do przypadkiem otwartego domu, pies pojawia się nie wiadomo skąd i osoba zabłąkana nie wie co ze sobą począć, bo ani nastroszone futro ani szczekanie nie zachęcają do kontynuowania czynności. Na moje słowa ‘bardzo mądry piesek”, czy coś podobnego, Dżonio kładzie się takim swoim charakterystycznym rzutem bezwładnego ciała na podłoże i znowu nic go nie interesuje.
Kiedy ktoś zamiast schodami w dół (strzałki i wielki napis „Wyjście”) wejdzie jednak drugimi schodami do domu, muszę przerwać pracę, bo słychać takie jedno charakterystyczne, baaardzo głębokie HAAAUUUU! I wiem, że pacjent pomylił kierunki.

Kiedyś pracowała a domu ekipa monterów. Na panach Dżosz nie zrobił żadnego wrażenia, minęli go w korytarzu, taszcząc ze sobą drabinę; pies wpuścił ich do domu (nawet się zdziwiłam) bez jednego szczeknięcia, ale chodził za nimi krok w krok po schodach i wodził wzrokiem leżąc dokładnie tam, gdzie panowie pracowali, po czym grzecznie i bezszmerowo odprowadził ich do drzwi. Bez jednego szczeknięcia.

Zdumiewa mnie Dżosz i jego umiejętność oceny ludzi i sytuacji. Nikt go tego nie uczył, a jednak bezbłędnie wyczuwa kogo i kiedy należy ignorować, a kiedy reagować. Bardzo mi ta nasza współpraca odpowiada, daje mi absolutne poczucie bezpieczeństwa.

Ostatnio do naszego ogrodu zawitał grzywacz chiński. Piesek na naszej ulicy egzotyczny. Najpierw odbyło się merdanie przez płot ale za chwilę gość przeszedł pod ogrodzeniem i już był wewnątrz. Panowie tańczyli wokół siebie menueta, obwąchując się uprzejmie. Tak byłam zaskoczona sytuacją (nie wiedziałam co Dżonio uczyni, wiedząc jak traktuje koty sąsiadów), że wolałam kontrolować sytuację a nie pędzić po aparat i pstrykać. Piesek był sam, Dżonio demonstrował iście wersalskie maniery, ale po dłuższej chwili odwołałam swojego psiura do domu, a gościa odprowadziłam do furtki, żeby ktoś nie zaczął się martwić.
Avatar użytkownika
Ewa z Dżoszem
 
Posty: 406
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-12-19, 22:23
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Kasjopea » 2007-06-20, 21:44

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi :-)! to bardzo miło móc poczytać o tym, jakie są inne- różne, a jednak bardzo poodbne w swych zachowaniach, nasze kochane berny! :-)
Avatar użytkownika
Kasjopea
 
Posty: 20
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-21, 13:19
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Aga-2 » 2007-06-21, 14:47

berneńczyk nie jest psem obronnym, chociaż właściciela będzie bronił, tak czy inaczej, choćby tylko strasząc , jak większość psów o zdrowej psychice, bez wzgledu na rozmiar czy rasę, w sytuacji zagrożenia pana to czyni
pytanie się nasuwa - jakie zagrożenia mamy na myśli? i dlaczego bern ma być tym obrońcą, a nie inna , bardziej stworzona do bronienia rasa

Oczywiście, że bern nie jest psem obronnym. Zgadzam się z wypowiedzią Pokera w całej jej rozciągłości. Jednak kontynuując temat zbytniego zaufania naszych psów zadałam sobie pytanie, czy przypadkiem ta zbytnia ufność nie prowadzi do zaniechania obrony w razie zagrożenia. Skoro twierdzicie, że nie, to Wam wierzę. A pewności nie mam, ale mam nadzieję, że nie znajdę się jednak w sytuacji, kiedy będę się miała okazję przekonać.
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Postprzez Kasjopea » 2007-06-21, 16:45

Aga-2 mam te same obawy co Ty:-) ! Boję się, że to co jest zaletą (patrz: zbytnia ufność) może zmienić sie w wadę (jeśli bern nawet w sytuacji realnego zagrożenia nie byłby w stanie podjąć obrony właściciela). Ale muszę (=chcę) wierzyc Dziewczynom, skoro ich psiaki tak dzielnie się zachowały, kiedy zaszła ku temu potrzeba.
Oczywiście zgodzę się (bo jakżeby inaczej), że berneńczyk to nie pies obronny, ale chyba każdy z nas-posiadaczy psów chce czuć się bezpiecznie w towarzystwie swego czworonoga, mijając podejrzane towarzystwo spod ciemnej gwiazdy, tym bardziej, kiedy ma sie u boku tak wielkiego i puchatego towarzysza:-)
Avatar użytkownika
Kasjopea
 
Posty: 20
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-21, 13:19
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Poker » 2007-06-21, 17:59

Dziewczyny, zabrnęłyście w ślepy zaułek w swoich wątpliwościach i raczej słaba jest nadzieja, że uzyskacie odpowiedź na swoje pytania :mrgreen:, albowiem dalej możemy tylko wspólnie teoretyzować :-P (dopóki nie nie nastąpi "cóś" co rzuci wiecej światła w tym temacie)

czy zbyt ufny bern w razie zagrożenia zaniecha obrony czy tez nie ???

a jeśli już teoretyzujemy, to musimy brać pod uwagę i drugą stronę, czyli owych nieprzejednanych potencjalnych napastników, czyhających na Wasze ( i nasze ) osoby :mrgreen: mamy więc następne pytania


jak zachowa się potencjalny napastnik widząc przed sobą dorosłego bernusia, z postawionymi uszami, w super pozycji wystawowej ( faktycznie taką przyjmują jak coś lub ktoś wzbudzi ich uwagę czy czujność ) poszczekującego ostrzegawczo lub wręcz warczącego ? :mrgreen: a za nim stojącą normalną ( czyli np. z torebką) pańcię lub pańcia

od razu robię założenie że: pańcia lub pańcio
*nie są świadkami koronnymi w ... jakichkolwiek procesach
*nie okradli mafii, czy też cóś podobnego
* aktualnie nie wracają z pleneru obwieszeni sprzętem foto za 20 tyś zł
*pańcia nie nosi w danej chwili brylantowej kolii, a pańcio "Rolexa"
* itp według uznania co kto jeszcze wymyślić zdoła


zapraszam do teoretyzowania :mrgreen:

PS Dziewczyny dziękuję za pochwały moich epistoł , i aż się :oops:
Poker
 
Posty: 2223
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 14:22
Lokalizacja: nad Świdrem
psy: Poker (*)Hugo(*)O MójTySmutku, Porto CzarująceOczy

Postprzez Kasjopea » 2007-06-21, 18:39

:-) Masz rację Graż - można tylko teoretyzować ( przynajmniej w moim przypadku), no i zrobił sie chyba temat rzeka:-)
Avatar użytkownika
Kasjopea
 
Posty: 20
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-21, 13:19
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez Poker » 2007-06-21, 23:59

A teraz całkiem już poważnie i serio do Kasjopei

Nie jestem szczególnie odważna, wzrostu nikczemnego (jak p.Wołodyjowski i Alusia Spartkowa :mrgreen: ) i Twoje obawy są częściowo i moim udziałem, dlatego też stosuję pewne triki (jak dotąd skutecznie) które zapewniaja mi spokój na spacerach i zapobiegają ewentualnym konfrontacjom z moim psiurem

1. zawsze omijam zbiorowiska "ciemnych typków"
2. jeśli już się na nie natknę, a pies biegał luzem, przywołuję go do nogi - reakcja "baba łapie dużego psa znaczy się może być groźny"
3. przechodząc z psem obok ludzi/ludzia których się obawiam demonstracyjnie okręcam sobie smycz wokół ręki, że niby tak mocno trzymać psa muszę i rzadko kiedy na widok takiego gestu nie pojawia się w ich oczętach obawa "czy też baba utrzyma to bydlę"
4. jak się już super boję mijając typka/ków i wykonując gesty jw, mówię do psa "grzeczny pies" że niby go muszę uspokoić bo inaczej by zeżarł
5. idąc do lasu często trzymam w drugim ręku kaganiec, zawsze mogę nim komuś przyłożyć (dobry jest metalowy, znaczy jako broń)
6. już dawno przestałam informować, że berny łagodne psy, teraz mówię, że "łagodne dla swoich" lub "o ile się ich nie sprowokuje" albo "owszem , trudno je wyprowadzić z równowagi, ale jak już to ...kaplica" (jak ktoś się boi psów to i tak nic go nie przekona, a jak ktoś się nie boi, to moze sie zastanowi)
7. zawsze jestem gotowa stanać w obronie mojego psa :mrgreen: czyli wzmaganie własnej pewności siebie

no i jak dotąd -odpukać- nic złego sie nam nie stało
Poker
 
Posty: 2223
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 14:22
Lokalizacja: nad Świdrem
psy: Poker (*)Hugo(*)O MójTySmutku, Porto CzarująceOczy

Postprzez Kasjopea » 2007-06-22, 08:29

No to widzę, że nie jestem taka odosobniona w moich zachowanich, z których -notabene- smieje sie mój mąż:D ! Dzieki Graż, to mnie pocieszyło:-)
Ja równiez staram sie omijać podejrzene okolice i zbiorowiska ciemnych typków, ale jak już nie da rady sie wycofać czy wybrać innej drogi to stosuję prawie te same triki co Ty! Kiedy ktoś pyta: "czy nie ugryzie" i juz wyciąga łapsko, żeby pogłaskać psiura, to ja szybko odpowidam, "że nigdy nic nie wiadomo i że psu nie wolno wierzyć" :D - zawsze skutkowało. Oczywiście,zawsze jak widzę podejrzane osobniki to zaraz przyciągam Ramzesa na smyczy sztywno do nogi dodatkowo mówiąc "spokojnie" i "nie wolno", taki straszak - myślę sobie - musi jakoś dawać do myslenia łobuzom, skoro widzą takiego miśka, którego za wszelką cenę baba chce utrzymać:D
Zwykle te moje zabiegi skutkowały; teraz juz też nie mówię, że berny to takie łagodne owieczki, żeby wszyscy nie czuli sie zbyt pewnie i nahalnie nie wyciagali mi rąk do psa, bo nie za bardzo to lubię (no chyba, ze sa to dzieci:-) )
Avatar użytkownika
Kasjopea
 
Posty: 20
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-21, 13:19
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez kiwi » 2007-06-22, 11:17

[quote="Poker"]Dziewczyny, zabrnęłyście w ślepy zaułek w swoich wątpliwościach i raczej słaba jest nadzieja, że uzyskacie odpowiedź na swoje pytania :mrgreen:, albowiem dalej możemy tylko wspólnie teoretyzować :-P (dopóki nie nie nastąpi "cóś" co rzuci wiecej światła w tym temacie)

czy zbyt ufny bern w razie zagrożenia zaniecha obrony czy tez nie ???


My ostatnio przeszliśmy od teorii i domniemywań co benki zrobią do praktyki. Obecnie mają po 4 lata i zaczeliśmy się zastanawiać, czy byłyby w stanie oprócz szczekania zza płotu przystąpić do akcji obronnej. Melon u nas to uosobienie zrównoważnia i anielskiego spokoju - duża maskotka, a Arbuz, po młodzieńczych lękach, z których jakoś go wyprowadziliśmy, jest trochę nieufny, ale daje się głaskać obcym, a po chwili wręcz nachalnie domaga się pieszczot. Oba wpuszczają i akceptują każego, kto jest przez nas wprowadzony do ogrodu i domu. Wczoraj jeden z robotników, stwierdziwszy że jest już u nas trzeci dzień, wszedł do ogrodu bez dzwonienia i został regularnie "sprowadzony do parteru". Na szczęście skończyło się tylko porządnym uszczypnięciem w nogę i pośladek oraz strachem, ale futrzaki zrobiły swoje. Trochę się przestraszyłam, bo mogły zrobić krzywdę, ale dały się bezproblemowo odwołać i w sumie dostały pochwałę. Bo zaczynałam sądzić, że trzymamy je tylko jako duże dzwonki.
Avatar użytkownika
kiwi
 
Posty: 382
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-09, 22:37
Lokalizacja: Pręgowo koło Gdańska
psy: Daktyl i Groszek, [*] Melon Arbuz Imbir Agrest

Postprzez Roxanka » 2007-06-22, 11:27

Grażynko masz w 100% rację. Tak zwana "zagrywka psychologiczna" działa cuda. Ja idąc kiedyś z Roxą wieczorem naprzeciw kilku podchmielonym wyrostkom, zastosowałam te same triki dodając do tego głośno rzuconą komendę "równaj noga", żeby nie było wątpliwości, że piecho jest szkolony, więc umie reagować prawidłowo. Do tego cichutko, tylko dla psiego ucha szepnięte " o kot" spowodowało tak bystre i czujne spojrzenie Roxy i oczywiście prawie bojową postawę, że panowie sami się odsunęli i spokojnie poszli dalej. :-D Tak naprawdę nie wiem czy Roxa potrafiłaby użyć ząbków w razie potrzeby, ale 40 kg psa w postawie nie pozostawiającej wątpliwości, że się nie boimy /tak naprawdę pytającej - no gdzie ten kot?/ raczej nie zachęca do zaczepek. :mrgreen:
Avatar użytkownika
Roxanka
 
Posty: 2938
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-10-01, 23:25
Lokalizacja: Warszawa
psy: TUNDRA Maltabar [']

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości