Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez annasm » 2011-06-26, 00:22

hania napisał(a):
annasm napisał(a):Oczywiście ze geny tez są ważne - są podstawą na której kształtuje się charakter. Ale nie są w tym wszystkim najważniejsze są tylko materiałem wyjściowym.


A według mnie dobre geny to podstawa dobrego psa. Bo psa z kiepskim założeniem genetycznym można wypracowac tylko do pewnego poziomu, ale pewnych rzeczy sie nie przeskoczy. Jeżeli dobre geny nie byłby ważne to osoby myślace na poważnie o sporcie z psem brałyby psa z pierwszej lepszej hodowli - a jakoś tak nie robią.


Ale ja wcale nie uważam że dobre geny nie są ważne - są - ale są równie ważne jak socjalizacja i wychowanie i całą masa innych czynników. Są materiałem wyjściowym, podstawa na której kształtuje się charakter. Ale same geny to nie wszystko. To za mało żeby pies był dobrym psem. Każdego psa można złamać (tak samo jak człowieka). Te które po przejściach nie sa złamane albo są zupełnie wyjątkowe albo po prostu nie trafiły na swoją cenę.

A co do hodowania psów pod katem OBI czy pracy na śladzie - szczeniaki owszem maja pewną pulę genetyczna która predysponuje je do takiej pracy. Ale to matka (która pracuje tak a nie inaczej) uczy je od urodzenia pewnych zachowań które predysponują je do tego typu zadań.


Możesz uściślić? W jaki sposób matka uczy od urodzenia szczeniaka zachowań przydatnych w OBI czy pracy węchowej?

Nie wiem - napisałam to co mi się wydaje intuicyjnie. Przecież oczywiście nie uczy ich wywąchiwania śladu sportowego długości np 150 kroków. Ale może uczy je że jeśli spotyka jakiś zapach to trzeba go uwaznie obwąchac i sprawdzić. Takich psich podstaw. Nie znam się i być może się mylę. Ale nawet jest przysłowie "wyssane z mlekiem matki". Więc może coś w tym jest.

Ciekawy byłby eksperyment gdyby były dwa mioty w jednym to suka jest mistrzem pracy na śladzie a ojciec jest nie pracujący a w drugim odwrotnie matka nie ma o niczym pojęcia a ojciec jest mistrzuniem. Które szczeniaki byłyby lepsze? Co jest silniejsze geny czy zachowania wpojone przez matkę w pierwszym okresie życia.


A jak sprawdzisz co te niepracujace psy niosą w genach?


Nie sprawdzę nie ma takich możliwości. taki eksperyment tak jak i inne w genetyce obarczony jest statystycznym błędem, jak choćby możliwością samoistnej mutacji. Gdyby jednak róznice były istotne statystycznie a badana populacja odpowiednio duża można by spróbować wyciągnąć jakies wnioski.
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-26, 09:12

'Ojciec rasy' - Albert Heim - o berneńczykach napisał tak :
"(…) Berneńczyk jest psem dość czujnym, choć nie rozszczekanym, zauważa wszystko, co dzieje się w jego polu widzenia i daje dowody najwyższej inteligencji i rozwagi. Jest bardzo przywiązany do człowieka, miły, wierny i jak wszystkie psy pasterskie wyzbyty jakiegokolwiek fałszu czy podstępu. Jest odważny i nieustraszony, ale nigdy agresywny. Wszystkie te cechy rasy ukształtowane były w ciągu wielu lat praktycznej hodowli. Są typowe dla rasy i w najwyższym stopniu dziedziczne"


tuszując nieufnością, ostrożnością itp niektóre wady w charakterze naszych bernów bardziej lub mniej umyślnie zmieniamy charakter rasy - czyli to co za co kochamy Berneńczyki. I cóż z tego że eksterierowo będziemy mieć idealnie wyrzeźbione tricolorowe maskotki bez dysplazji , żyjące 5 lat i uciekające przed klaśnięciem w dłonie...
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Busola » 2011-06-26, 09:31

annasm napisał(a):Człowiek (ludzie) i pies tworzą całość - czy nazwiemy to rodziną czy stadem to tylko kwestia nomenklatury. Aby wszystkie części tej całości współgrały i nie podkładały sobie kłód pod nogi potrzebne są jakieś zasady i ich przestrzeganie. Ktoś musi te zasady ustalać i je egzekwować. I nie będzie to "samiec alfa" ale będzie to "przewodnik stada" czy "głowa rodziny". I nie ma tu do rzeczy nic teoria dominacji. To ja decyduję czy moje dzieci mają chodzić spać o 21 czy mogą obejrzeć film kończący się o 24. Nie one. To ja decyduję czy pies może spać na kanapie i czy wolno mu ściągać kanapki z szafki w kuchni. I nie ważne kto pierwszy wchodzi przez drzwi czy kto śpi na czyim posłaniu. Ważne że moje słowo i moja decyzja jest ostateczna i niepodważalna (tu nie możemy zapominać o konsekwencji).
Dzieci jak i psy potrzebują ustalonych, jasnych zasad co wolno a czego nie. I wtedy mogą spokojnie żyć i się rozwijać. W poczuciu bezpieczeństwa. Bo ani dziecko ani pies nie może być postawione przed zadaniem które przerasta ich możliwości. I wtedy nie ma problemów behawioralnych i zachowań aspołecznych.
To nie znaczy oczywiście że w moim domu panuje wojskowy dryl - jestem miękka i często się zgadzam na różne propozycje. Ale dzieje się to na zasadzie dialogu (tu pisze o dzieciach - proszę nie przypuszczać że Czak jest aż tak inteligentny że jest w stanie ze mną negocjować kupno nowego posłania) i to ja podejmuję decyzję. Mogę im kupić ekstra zabawkę w sklepie jeśli o to poproszą - ale nie będzie to efektem wrzasku i kopania nogami tylko dialogu. A kiedy decyzja będzie na nie przyjmą ją i spokojnie się z nią pogodzą.
Nie umiem tego wytłumaczyć bez dawania przykładów z dziećmi. Ale wydaje mi się że podstawa wychowania psa jest taka sama.

<okok>
Busola
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez hania » 2011-06-26, 09:45

annasm napisał(a):
hania napisał(a):
annasm napisał(a):Oczywiście ze geny tez są ważne - są podstawą na której kształtuje się charakter. Ale nie są w tym wszystkim najważniejsze są tylko materiałem wyjściowym.


A według mnie dobre geny to podstawa dobrego psa. Bo psa z kiepskim założeniem genetycznym można wypracowac tylko do pewnego poziomu, ale pewnych rzeczy sie nie przeskoczy. Jeżeli dobre geny nie byłby ważne to osoby myślace na poważnie o sporcie z psem brałyby psa z pierwszej lepszej hodowli - a jakoś tak nie robią.


Ale ja wcale nie uważam że dobre geny nie są ważne - są - ale są równie ważne jak socjalizacja i wychowanie i całą masa innych czynników. Są materiałem wyjściowym, podstawa na której kształtuje się charakter. Ale same geny to nie wszystko. To za mało żeby pies był dobrym psem. Każdego psa można złamać (tak samo jak człowieka). Te które po przejściach nie sa złamane albo są zupełnie wyjątkowe albo po prostu nie trafiły na swoją cenę.


Oczywiście, że tak. Mnie chodzi o to, że na kiepskich genach nic fajnego się nie zbuduje choćby człowiek miał i wiedzę i doświadczenie i cierpliwość.

annasm napisał(a):
hania napisał(a):
annasm napisał(a):A co do hodowania psów pod katem OBI czy pracy na śladzie - szczeniaki owszem maja pewną pulę genetyczna która predysponuje je do takiej pracy. Ale to matka (która pracuje tak a nie inaczej) uczy je od urodzenia pewnych zachowań które predysponują je do tego typu zadań.


Możesz uściślić? W jaki sposób matka uczy od urodzenia szczeniaka zachowań przydatnych w OBI czy pracy węchowej?

Nie wiem - napisałam to co mi się wydaje intuicyjnie. Przecież oczywiście nie uczy ich wywąchiwania śladu sportowego długości np 150 kroków. Ale może uczy je że jeśli spotyka jakiś zapach to trzeba go uwaznie obwąchac i sprawdzić. Takich psich podstaw. Nie znam się i być może się mylę. Ale nawet jest przysłowie "wyssane z mlekiem matki". Więc może coś w tym jest.


Hoduję psy tropiące (co prawda myśliwsko) i nigdy nie zaobserwowałam, żeby dobrze tropiąca suka inaczej "prowadziła" szczeniaki niż ta gorzej tropiąca. A do OBI to brak mi wyobraźni czego suka mogłaby nauczyć szczeniaki.

Ciekawy byłby eksperyment gdyby były dwa mioty w jednym to suka jest mistrzem pracy na śladzie a ojciec jest nie pracujący a w drugim odwrotnie matka nie ma o niczym pojęcia a ojciec jest mistrzuniem. Które szczeniaki byłyby lepsze? Co jest silniejsze geny czy zachowania wpojone przez matkę w pierwszym okresie życia.


A jak sprawdzisz co te niepracujace psy niosą w genach?


Nie sprawdzę nie ma takich możliwości. taki eksperyment tak jak i inne w genetyce obarczony jest statystycznym błędem, jak choćby możliwością samoistnej mutacji. Gdyby jednak róznice były istotne statystycznie a badana populacja odpowiednio duża można by spróbować wyciągnąć jakies wnioski.


Tylko, że na dobrą pracę na śladzie składa się bardzo dużo cech psa - niekoniecznie związanych z samym tropieniem (jak np pewność siebie i temperament). I raczej do takiego eksperymentu brałabym psy nie "nie pracujące" tylko "źle pracujące". Bo nie pracujący pies może mieć genialne geny i wtedy eksperyment nic nam nie da.
Ale - jak już napisałam - to nie jest takie proste. Bo to nie jest jeden gen i dziedziczenie mendlowskie tylko ileś genów i ileś cech. Np pies wygrywający zawody frisbee musi dobrze skakać, dobrze łapać, myśleć i być wystarczająco pewny siebie (pies mało pewny siebie będzie co najwyżej mistrzem podwórka - nie wytrzyma atmosfery zawodów). Pewnych rzeczy można nauczyć, ale pewne pies musi mieć w sobie.
Ostatnio edytowano 2011-06-26, 09:56 przez dorciaj, łącznie edytowano 1 raz
Powód: poprawiłam cytowania
hania
 
Posty: 670
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-12-16, 08:37
psy: Gawra, Irga, Kontra, Szyszka, Zoja [*]

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez annasm » 2011-06-26, 11:24

Nie znam się - nie upieram (co do tropienia i ObI) <mysli> Personalizując troszkę - może uczy je określonego spojrzenia na świat.

Ja też zakochałam się w charakterze berneńczyka - przypadkowo trafił mi się egzemplarz z super charakterem - pewny siebie, odważny, przyjacielsko nastawiony do wszystkich (no może z wyjątkiem małych podrywaczy ;-) ). I też chciałabym żeby wszystkie były takie.
W jakim stopniu jest to wynik genów w jakim środowiska i wychowania - nie mam pojęcia.
Wiem jedno kiedy miał kilkanaście miesięcy próbował zająć najważniejsze miejsce w rodzinie (nie wciągając w to teorii dominacji ;-) ) np traktował mojego młodszego syna troszkę jak szczeniaka którego trzeba zdyscyplinować - nie było w tym agresji - ot np odepchnął go gdy ten się szedł przytulić. Udało nam się wtedy właściwie zareagować i wszystko wróciło do normy.

Powinniśmy dążyć do tego aby berneńczyki były takie jak powinny być - jednym z dróg jest eliminacja z hodowli osobników lękliwych i agresywnych niezależnie od tego co jest przyczyną tych wad. Dlatego że nie jesteśmy określić w jakim stopniu jest to cecha nabyta a w jakim wrodzona.

Ale nie mogę zgodzić się na stwierdzenie że lękliwość i agresja jest tylko wynikiem złych genów. Dziedziczenie i genetyka szczególnie cech psychicznych jest skomplikowana i niestety bardzo zamącona przez wszystkie czynniki wpływające na organizm od momentu poczęcia. I pies z super genami wcale nie musi być super. Owszem ma lepszy start ale może go nie wykorzystać. Bo np jak był maleńki właściciele suki urządzali karczemne awantury nad kojcem.

Jeszcze jeden przykład - wg mnie to co zapisane w genach to jak grunt pod budowę - na podmokłym terenie nie zbudujemy zamku ale zdolny architekt może wybudować zgrabny i wygodny dom. A na porządnym, twardym gruncie tez można postawić architektoniczny bubel, nie dość że brzydki to i zawalić się może.
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Brożkin » 2011-06-26, 13:55

annasm napisał(a):Powinniśmy dążyć do tego aby berneńczyki były takie jak powinny być - jednym z dróg jest eliminacja z hodowli osobników lękliwych i agresywnych niezależnie od tego co jest przyczyną tych wad. Dlatego że nie jesteśmy określić w jakim stopniu jest to cecha nabyta a w jakim wrodzona.



Do słów powyżej wrzucę jeszcze cytat z książki "Zapomniany język psów":

Jedną z najbardziej cenionych przeze mnie osób był niewątpliwie Bert Green. Pamiętam, jak powiedział kiedyś do mnie: „Nie wiem, czy uda ci się poprawić rasę, ale zrób wszystko, żeby przynajmniej jej nie zepsuć".

Myślę, że w tym zdaniu zawiera się tak wiele, że nie trzeba tego komentować....
Avatar użytkownika
Brożkin
 
Posty: 613
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-04-11, 23:06
Lokalizacja: Poznań
psy: Bona, Tobi

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Anirysova » 2011-06-27, 13:29

Brożkin napisał(a): „Nie wiem, czy uda ci się poprawić rasę, ale zrób wszystko, żeby przynajmniej jej nie zepsuć".


Te słowa powinny posłużyć za motto dla hodowców :->

edit:
Za zgodą założycielki wątek przenoszę do "Dylematów hodowlanych"
Avatar użytkownika
Anirysova
Moderator
 
Posty: 5202
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:23
Lokalizacja: śląskie
psy: Monia, Wiki, Banu, Sisi i Duma
Hodowla: Anirys Team FCI

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez dorciaj » 2011-06-27, 15:30

Dział Hodowli jest niewidoczny dla wszystkich - natomiast problem lękliwości jest niezwykle istotny więc, żeby i goście i niezalogowani mogli go czytać przeniosłam wątek ponownie do Problemów wychowawczych - tak żeby był dostępny dla wszystkich. W dziale Hodowli pozostawiłam "cień wątku" - więc i tam jest widoczny :-D
Aniu - mam nadzieję, że mi wybaczysz to zamieszanie
Avatar użytkownika
dorciaj
 
Posty: 4450
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-05-15, 10:27
Lokalizacja: Warszawa Białołęka
psy: Fito Piorun Aris

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez allam » 2011-06-27, 15:59

annasm napisał(a):Powinniśmy dążyć do tego aby berneńczyki były takie jak powinny być - jednym z dróg jest eliminacja z hodowli osobników lękliwych i agresywnych niezależnie od tego co jest przyczyną tych wad. Dlatego że nie jesteśmy określić w jakim stopniu jest to cecha nabyta a w jakim wrodzona.


To znaczy, że pies, który z powodów błędów (np. wychowawczych) popełnionych przez hodowcę stał się lękliwy bądź agresywny, ma być wyeliminowany :?:
A skoro mowa o cechach wrodzonych - rozumiem, że stwierdzono istnienie genów odpowiedzialnych za lęk bądź agresję.
allam
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Cefreud » 2011-06-27, 16:42

Alla wg mnie tak, zwłaszcza lękliwa suka.To ona pokazuje szczeniakom świat. Jeśli w czasie karmienia zagrzmi i suka nie patrząc na co staje zacznie uciekać, wydaje mi się,że ślad po tym zdarzeniu zostanie w psychice szczeniaków...
Masz przykład na forum.Suka jedna mioty po różnych repro, problemy dla właścicieli szczeniaków takie same.
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez annasm » 2011-06-27, 16:53

allam napisał(a):
annasm napisał(a):Powinniśmy dążyć do tego aby berneńczyki były takie jak powinny być - jednym z dróg jest eliminacja z hodowli osobników lękliwych i agresywnych niezależnie od tego co jest przyczyną tych wad. Dlatego że nie jesteśmy określić w jakim stopniu jest to cecha nabyta a w jakim wrodzona.


To znaczy, że pies, który z powodów błędów (np. wychowawczych) popełnionych przez hodowcę stał się lękliwy bądź agresywny, ma być wyeliminowany :?:
A skoro mowa o cechach wrodzonych - rozumiem, że stwierdzono istnienie genów odpowiedzialnych za lęk bądź agresję.


Na pewno takie są ale nikt ich na razie za rękę nie złapał ;-) Na poprzednich stronach było parę linków do artykułów dot dziedziczenia tych cech. Ale jak to bywa w genetyce wszystko jest zagmatwane i nakłada się na to mnóstwo różnych czynników.

A co do pierwszej części pytania - uważam że tak. Dlaczego pisałam już wcześniej ale generalnie konkluzja jest w poście Cefreud.
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Aga-2 » 2011-06-27, 17:05

Bardzo dla mnie interesujący wątek. Doświadczenia z problemami behawioralnymi u psów nie mam żadnego, więc się niewiele wypowiadam. Chciałam natomiast podzielić się z Wami pewnym stwierdzeniem o berneńczykach, które niestety nie pamiętam gdzie wyczytałam. Berneńczyk powinien być psem niekłopotliwym.
Dla mnie oznacza to jedno - nieważne jakie cechy nazwiemy sobie charakterem, a jakie usposobieniem, czy wrażliwością. Pies ma być niekłopotliwy dla właściciela i jego otoczenia. W obecnych czasach nasze otoczenie zmienia się i pies musi być w stanie się do niego przystosować. Berneńczyk już od dawna z pasterskiego stał się psem rodzinnym. Musi więc odznaczać się bardzo plastyczną psychiką. Podróżując z rodziną musi dobrze sprawdzać się zarówno w terenie wiejskim, jak i miejskim. W domu pilnować podwórka, a na wakacyjnej wyprawie być przygotowanym nawet na to, że go w kajak wsadzą i popłyną w siną dal. Jeśli będziemy rozmnażać psy, a w szczególności suki, które są nadpobudliwe albo zbyt "wrażliwe", wymagają odpowiedniego podejścia, psich przedszkoli, terapii behawioralnych, ograniczania wystawiania ich na bodźce, to przepraszam - czego możemy się spodziewać po ich potomstwie?
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Majszczur » 2011-06-27, 18:29

To znaczy, że pies, który z powodów błędów (np. wychowawczych) popełnionych przez hodowcę stał się lękliwy bądź agresywny, ma być wyeliminowany :?:
Uważam, że skoro dany hodowca nie miał pojęcia o wychowaniu szczenięcia i "udało się" mu popełnić 'szkolne' błędy prowadzące do zwichrowania psychiki, niech raczej odpuści sobie trud kojarzenia par, bo to nieco wyższa szkoła jazdy niż wychowanie szczona ;-)

Kapitalny temat, zaznaczam jako ulubiony <okok>

Berneńczyk powinien być niekłopotliwy. Zgadza się. Tylko co dla kogo jest kłopotliwe ;)
Berta nie bała się wody, ba! kochała wodę jak retriver. Dla mnie bomba! Specjalnie dla niej spędzałam wakacje nad morzem choć za nim nie przepadam. Ale kilkakrotnie spotkałam się opinią innych właścicieli bernów, że dostaliby szału gdyby ich pies na spacerku zaliczał/chciał zaliczyć każde bajoro. Zwykle komentarz brzmiał: jakbym chciał żeby pies miał takie parcie do wody, kupiłbym labradora. Większość twierdziła, że ceni w swoich bernach dystyngowaną ostrożność wobec wody i mniejszy "bardziej berneński" temperament.
Teraz też mam 'peta' - Granda jest bernem... aportującym, a przecież berny nie aportują :lol:

Cechą obu moich psic jest niemożebna miłość do wszystkich ludzi. I to jest kłopotliwe.
Bertę nauczyłam, Grandę właśnie uczę nie okazywania szczególnego uwielbienia każdej bez wyjątku napotkanej osobie. Nie wiem ile w tym roli genów i socjalizacji w hodowli (suki z dwu odmiennych źródeł) a ile mojego... hmmm... błędu wychowawczego ;-) , że Berta była a Granda jest tak nieberneńsko i czasem wręcz irytująco (dla mnie) przylepna do obcych.
Ale generalnie podoba mi się określenie, że bern ma być niekłopotliwy, właśnie ze względu na przytoczone przez Aga-2 sytuacje. Utwierdziłam się w tym przekonaniu, od pewnego czasu chodząc regularnie na spacery z koleżanką, która ma jużaka (owczarka południowo-rosyjskiego) przy którym cały czas trzeba mieć włączoną kontrolkę. Głosuję za niekłopotliwością również kiedy czytam, że ktoś nie może gdzieś tam pojechać ze swoim bernem, bo nie ręczy za jego zachowanie. Tylko w przypadku jużaka taka jest specyfika rasy, że są nieprzewidywalne, a w przypadku berna nastąpił jakiś błąd wychowawczy lub genotyp nieteges.

Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, że jestem więźniem własnego domu z powodu aspołecznych zachowań mojego psa. Berneńczyka. Pies rodzinny jakim stał się bern, jako członek rodziny ma prawo podróżować ze mną nie stwarzając ani mnie, ani sobie, ani innnym osobom dyskomfortu.
Podoba mi się wypowiedź annasam na temat wychowania dzieci/psów (ta o jasno określonych zasadach). Te same mechanizmy, te same oczekiwane efekty.

Pytanie do fachowców. Jak to suka nie uczy szczeniąt pracy? A border collie i ich słynne uczenie się od matki wypasania owiec/gęsi. Człowiek owszem uczy je komunikacji na linii człowiek-pies, ale pierwsze szlify maluchy pobierają od suki. Przynajmniej coś takiego mi dzwoni, ale może błądzę ;)
Avatar użytkownika
Majszczur
 
Posty: 4678
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-16, 19:00
Lokalizacja: Warszawa
psy: BPP: BERTA (*)... GRANDA (Princess Lovely Lady)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez hania » 2011-06-27, 19:23

Majszczur napisał(a):
Pytanie do fachowców. Jak to suka nie uczy szczeniąt pracy? A border collie i ich słynne uczenie się od matki wypasania owiec/gęsi. Człowiek owszem uczy je komunikacji na linii człowiek-pies, ale pierwsze szlify maluchy pobierają od suki. Przynajmniej coś takiego mi dzwoni, ale może błądzę ;)


Ale to raczej dotyczy juz trochę starszych szczeniąt i raczej nie dotyczy OBI ;).
hania
 
Posty: 670
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-12-16, 08:37
psy: Gawra, Irga, Kontra, Szyszka, Zoja [*]

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez annasm » 2011-06-27, 19:46

OBI to był może nietrafiony przykład. Chodziło mi o generalna przydatność do jakiejś pracy.
Chodziło mi o to że matka przekazuje szczeniakowi podstawy zachowań, jakieś drobne rzeczy które potem ułatwiają jego szkolenie.
Ale jak już pisałam wcześniej nie znam się, jestem w tych sprawach laikiem i to tylko moje luźne przemyślenia. Jednak dalej jestem zdania że z samych dobrych genów bez porządnego murarza domu nie zbudujemy ;-)
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-27, 21:28

to jeszcze klika cennych uwag i mądrych spostrzeżeń :

Autorem jest A.Redlicka
Artykuł ukazał się w numerze 2/99
KWARTALNIKA KYNOLOGICZNEGO „PSY i my”
forum miłośników i hodowców chartów irlandzkich i szkockich
W szkole uczono mnie, było to dawno, ale znowu nie tak bardzo, że charakter się nie dziedziczy. Tak cechy charakteru jak i zachowanie miały kształtować się zależnie od wychowania i wpływu środowiska. Taki punkt widzenia szalenie odpowiadał hodowcom psów, którzy z czystym sumieniem umywali ręce od tego, jakie zwierzęta wypuszczali ze swoich hodowli. Eksterier - proszę bardzo - za to hodowca jest, albo przynajmniej powinien być odpowiedzialny. Ale charakter?! Co złego to nie my, jakiego sobie nabywcy wychowali psa, takiego mają. Prawda, że wygodnie?


(...)Chęć wyhodowania super-psa, eksterierowo jak najbardziej zbliżonego do wzorca często bierze górę nad rozsądkiem, gdy ten podpowiada, że wybrany reproduktor, choć cudownej piękności, jest wszakże patologicznie wręcz agresywny, czy dla odmiany tchórzliwy. Zupełnym nieporozumieniem jest wpuszczenie do hodowli suk o spaczonym charakterze, te bowiem, mało że przekażą potomstwu złe skłonności, to jeszcze utrwalą je poprzez wdrukowanie niewłaściwych wzorów zachowania (szczeniaki w pierwszych fazach rozwoju naśladują matkę we wszystkich zachowaniach). Trzeba samemu przejść gehennę z charakteropatycznymi szczeniakami, by zrozumieć, że eksterier to nie wszystko, a charakter jest bodaj czy nie najważniejszy i to zarówno w życiu codziennym jak i na ringu wystawowym - bo co komu na wystawie po pięknym psie, który na ringu trzęsie się ze strachu lub próbuje pożreć sędziego i konkurentów?



(...)Za co w takim razie odpowiadamy ?(...)
Tak na początek odpowiadamy za to, że w ogóle zdecydowaliśmy się hodować psy. Nikt nas do tego nie zmuszał. Z tego wynikają dalsze konsekwencje:


1. Bez względu na to czy istnieją jakieś normy czy nie, odpowiadamy za warunki, jakie stworzyliśmy naszym psom - w tłoku i brudzie odchowamy lada jakie, znerwicowane szczeniaki.
2. Każdy chciałby hodować same championy, tak jak każdy chciałby pisać na Nobla’a, a to się oczywiście nie uda, tym niemniej odpowiadamy za działania hodowlane podjęte w dobrej wierze - każde krycie powinno prowadzić do poprawienia tak eksterieru jak charakteru hodowanych przez nas psów. Krycie po najmniejszej linii oporu, najbliżej mieszkającym reproduktorem - ot, tak, żeby wypuścić miocik, nie ma nic wspólnego z działaniem w dobrem wierze.
3. Odpowiadamy za to, komu sprzedajemy szczenięta. Obecnie bardzo trudno je sprzedać, ale czy naprawdę trzeba je za wszelką cenę wypychać do ludzi, którzy w ogóle nie powinni mieć psa?
4. Kiedy nabywcy psa z naszym przydomkiem nie mogą go z jakiejś przyczyny dłużej mieć, to my odpowiadamy za znalezienie mu dobrego, nowego domu.
5. Zasadniczo nie odpowiadamy za ukryte wady towaru, które ujawniły się w dalszym rozwoju; dobre obyczaje wymagają wszakże by zaproponować nabywcy drugiego szczeniaka na dogodnych warunkach.
6. Na pociechę dodam, że nie odpowiadamy za to, iż ze szczeniaka nie wyrósł champion. Sprzedajemy szczenię w cenie szczenięcia. „Gotowe” championy są dużo droższe i trudno je kupić.
7. Chcemy czy nie chcemy ponosimy też sporą część odpowiedzialności za charakter i skłonności hodowanych przez nas psów


Planując miot pamiętajmy o jednym - TE SZCZENIAKI NIE SĄ DLA NAS Choćby hodowca nie wiem jak chciał, nie wystarczy mu miejsca i funduszy by zostawić sobie wszystkie dobre szczenięta. ONE SĄ DLA LUDZI. A ludzie, jak to ludzie, bywa, że dadzą się namówić na wystawy, niektórzy nawet złapią wystawowego bakcyla, ale przede wszystkim chcą psa dla siebie. My sami, żądni zwycięstw na wystawach też szybko przekonujemy się, że sukces wystawowy, choć niezwykle przyjemny to tylko pięć minut radości - a psa, czy w hodowli stado psów, mamy dwadzieścia cztery godziny na dobę jak rok długi, a wtedy znacznie ważniejszy niż uroda jest charakter.

CO SIEDZI W GENACH
W genach siedzi wiele cech charakteru. Zapisane są tam wzory zachowań właściwe wszystkim psowatym, te przypisane tylko psom i ich pobratymcom wilkom oraz wszystkie te cechy i instynkty, które człowiek przez tysiąclecia kształtował, powierzając psu coraz to nowe zadania, a na koniec i te cechy indywidualne, które szczeniak odziedziczył po rodzicach. Wszystkie warunkują przyszłe zachowania i charakter psa. Ale nie do końca. Na charakter i zachowanie psa mamy znacznie większy wpływ niż niejednokrotnie chcielibyśmy się do tego przyznać. Gorzej, geny i ich oddziaływanie stały się magicznym zaklęciem mającym z jednej strony usprawiedliwić wszelkie anomalie w zachowaniu psa, z drugiej zaś pozwalającym nabywcy całą odpowiedzialność za charakter psa przerzucić na hodowców, co jest wprawdzie wygodne, ale niekoniecznie prawdziwe.

CO MOŻE HODOWCA
Kształtowanie charakteru i wyglądu przyszłych szczeniąt zaczyna się znacznie wcześniej niż to się hodowcom śni, bo zaczyna się ono ni mniej ni więcej w momencie kupna suki hodowlanej. Pisząc o wyglądzie nie mam na myśli eksterieru, bo nie zamierzam się nim w tym artykule zajmować, ale raczej ogólną krzepkość i zdrowie szczeniąt. Dobrze odchowana, prawidłowo żywiona OD SZCZENIAKA suka ma znacznie większe szanse na urodzenie i odchowanie krzepkich, dorodnych szczeniąt niż byle jak żywione, zacharłaczone stworzenie, którego organizm każda ciąża tylko wyniszcza.

Bardzo ważny jest też charakter przyszłej matki, a ten kształtuje hodowca od samego początku. Wprawdzie nabyte fobie i patologiczne zachowania nie zapisują się automatycznie w genach, a zatem nie są dziedziczne, jednak pamiętać należy, że nadpobudliwa, histeryczna suka odchowa równie nienormalne szczenięta, wpajając im wszystkie swoje fobie i lęki. Rosnące szczeniaki naśladują matkę we wszystkich zachowaniach, przyswajając sobie jej reakcje na otaczający świat. Zachowania te dają się korygować, ale poradzi sobie z nimi tylko doświadczony właściciel, laik może mieć z tym kłopoty, zwłaszcza jeśli zaburzone są kolejne fazy socjalizacji.

Ślepe i głuche noworodki instynktownie poszukują sutka i ciepła matki i niewiele więcej potrzeba im do szczęścia, Jednak już w tym wieku powinny zetknąć się pieszczotą i dotykiem człowieka - każde wyjście z kojca to dla malca stres, od nas zależy czy będzie to stres pozytywny, stymulujący rozwój czy rzekoma pieszczota zamieni się w horror warunkujący późniejszą niechęć do człowieka.
Rosnące i rozwijające się szczeniaki w zabawach z matką i rodzeństwem uczą się bycia psem, czyli zachowań właściwych w kontaktach z przedstawicielami własnego gatunku.

Wczesnoszczenięce kontakty z hodowcą i z innymi ludźmi na całe życie kształtują stosunek psa do ludzi, a nabyte w tym wieku urazy rzutują na patologiczne zachowania, które wyjątkowo trudno zmienić. Wydawać by się mogło, że szczenięta z dużych keneli są narażone na znacznie większe zaniedbania psychiczne niż te odchowywane w mieszkaniu ale mnie zdarzało się już widywać zupełnie zdziczałe szczeniaki odchowane w kuchni, pod stołem, szczeniaki, które nie znały nawet dotyku ludzkiej ręki i zasadniczo nie były zainteresowane kontaktami z człowiekiem. Chociaż zdarza się, że nadmiar pieszczot i kontaktów bywa równie szkodliwy
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez kreska » 2011-06-27, 21:49

Drixon napisał(a):to jeszcze klika cennych uwag i mądrych spostrzeżeń :

Autorem jest A.Redlicka
Artykuł ukazał się w numerze 2/99
KWARTALNIKA KYNOLOGICZNEGO „PSY i my”
forum miłośników i hodowców chartów irlandzkich i szkockich
W szkole uczono mnie, było to dawno, ale znowu nie tak bardzo, że charakter się nie dziedziczy. Tak cechy charakteru jak i zachowanie miały kształtować się zależnie od wychowania i wpływu środowiska. Taki punkt widzenia szalenie odpowiadał hodowcom psów, którzy z czystym sumieniem umywali ręce od tego, jakie zwierzęta wypuszczali ze swoich hodowli. Eksterier - proszę bardzo - za to hodowca jest, albo przynajmniej powinien być odpowiedzialny. Ale charakter?! Co złego to nie my, jakiego sobie nabywcy wychowali psa, takiego mają. Prawda, że wygodnie?


(...)Chęć wyhodowania super-psa, eksterierowo jak najbardziej zbliżonego do wzorca często bierze górę nad rozsądkiem, gdy ten podpowiada, że wybrany reproduktor, choć cudownej piękności, jest wszakże patologicznie wręcz agresywny, czy dla odmiany tchórzliwy. Zupełnym nieporozumieniem jest wpuszczenie do hodowli suk o spaczonym charakterze, te bowiem, mało że przekażą potomstwu złe skłonności, to jeszcze utrwalą je poprzez wdrukowanie niewłaściwych wzorów zachowania (szczeniaki w pierwszych fazach rozwoju naśladują matkę we wszystkich zachowaniach). Trzeba samemu przejść gehennę z charakteropatycznymi szczeniakami, by zrozumieć, że eksterier to nie wszystko, a charakter jest bodaj czy nie najważniejszy i to zarówno w życiu codziennym jak i na ringu wystawowym - bo co komu na wystawie po pięknym psie, który na ringu trzęsie się ze strachu lub próbuje pożreć sędziego i konkurentów?



(...)Za co w takim razie odpowiadamy ?(...)
Tak na początek odpowiadamy za to, że w ogóle zdecydowaliśmy się hodować psy. Nikt nas do tego nie zmuszał. Z tego wynikają dalsze konsekwencje:


1. Bez względu na to czy istnieją jakieś normy czy nie, odpowiadamy za warunki, jakie stworzyliśmy naszym psom - w tłoku i brudzie odchowamy lada jakie, znerwicowane szczeniaki.
2. Każdy chciałby hodować same championy, tak jak każdy chciałby pisać na Nobla’a, a to się oczywiście nie uda, tym niemniej odpowiadamy za działania hodowlane podjęte w dobrej wierze - każde krycie powinno prowadzić do poprawienia tak eksterieru jak charakteru hodowanych przez nas psów. Krycie po najmniejszej linii oporu, najbliżej mieszkającym reproduktorem - ot, tak, żeby wypuścić miocik, nie ma nic wspólnego z działaniem w dobrem wierze.
3. Odpowiadamy za to, komu sprzedajemy szczenięta. Obecnie bardzo trudno je sprzedać, ale czy naprawdę trzeba je za wszelką cenę wypychać do ludzi, którzy w ogóle nie powinni mieć psa?
4. Kiedy nabywcy psa z naszym przydomkiem nie mogą go z jakiejś przyczyny dłużej mieć, to my odpowiadamy za znalezienie mu dobrego, nowego domu.
5. Zasadniczo nie odpowiadamy za ukryte wady towaru, które ujawniły się w dalszym rozwoju; dobre obyczaje wymagają wszakże by zaproponować nabywcy drugiego szczeniaka na dogodnych warunkach.
6. Na pociechę dodam, że nie odpowiadamy za to, iż ze szczeniaka nie wyrósł champion. Sprzedajemy szczenię w cenie szczenięcia. „Gotowe” championy są dużo droższe i trudno je kupić.
7. Chcemy czy nie chcemy ponosimy też sporą część odpowiedzialności za charakter i skłonności hodowanych przez nas psów


Planując miot pamiętajmy o jednym - TE SZCZENIAKI NIE SĄ DLA NAS Choćby hodowca nie wiem jak chciał, nie wystarczy mu miejsca i funduszy by zostawić sobie wszystkie dobre szczenięta. ONE SĄ DLA LUDZI. A ludzie, jak to ludzie, bywa, że dadzą się namówić na wystawy, niektórzy nawet złapią wystawowego bakcyla, ale przede wszystkim chcą psa dla siebie. My sami, żądni zwycięstw na wystawach też szybko przekonujemy się, że sukces wystawowy, choć niezwykle przyjemny to tylko pięć minut radości - a psa, czy w hodowli stado psów, mamy dwadzieścia cztery godziny na dobę jak rok długi, a wtedy znacznie ważniejszy niż uroda jest charakter.

CO SIEDZI W GENACH
W genach siedzi wiele cech charakteru. Zapisane są tam wzory zachowań właściwe wszystkim psowatym, te przypisane tylko psom i ich pobratymcom wilkom oraz wszystkie te cechy i instynkty, które człowiek przez tysiąclecia kształtował, powierzając psu coraz to nowe zadania, a na koniec i te cechy indywidualne, które szczeniak odziedziczył po rodzicach. Wszystkie warunkują przyszłe zachowania i charakter psa. Ale nie do końca. Na charakter i zachowanie psa mamy znacznie większy wpływ niż niejednokrotnie chcielibyśmy się do tego przyznać. Gorzej, geny i ich oddziaływanie stały się magicznym zaklęciem mającym z jednej strony usprawiedliwić wszelkie anomalie w zachowaniu psa, z drugiej zaś pozwalającym nabywcy całą odpowiedzialność za charakter psa przerzucić na hodowców, co jest wprawdzie wygodne, ale niekoniecznie prawdziwe.

CO MOŻE HODOWCA
Kształtowanie charakteru i wyglądu przyszłych szczeniąt zaczyna się znacznie wcześniej niż to się hodowcom śni, bo zaczyna się ono ni mniej ni więcej w momencie kupna suki hodowlanej. Pisząc o wyglądzie nie mam na myśli eksterieru, bo nie zamierzam się nim w tym artykule zajmować, ale raczej ogólną krzepkość i zdrowie szczeniąt. Dobrze odchowana, prawidłowo żywiona OD SZCZENIAKA suka ma znacznie większe szanse na urodzenie i odchowanie krzepkich, dorodnych szczeniąt niż byle jak żywione, zacharłaczone stworzenie, którego organizm każda ciąża tylko wyniszcza.

Bardzo ważny jest też charakter przyszłej matki, a ten kształtuje hodowca od samego początku. Wprawdzie nabyte fobie i patologiczne zachowania nie zapisują się automatycznie w genach, a zatem nie są dziedziczne, jednak pamiętać należy, że nadpobudliwa, histeryczna suka odchowa równie nienormalne szczenięta, wpajając im wszystkie swoje fobie i lęki. Rosnące szczeniaki naśladują matkę we wszystkich zachowaniach, przyswajając sobie jej reakcje na otaczający świat. Zachowania te dają się korygować, ale poradzi sobie z nimi tylko doświadczony właściciel, laik może mieć z tym kłopoty, zwłaszcza jeśli zaburzone są kolejne fazy socjalizacji.

Ślepe i głuche noworodki instynktownie poszukują sutka i ciepła matki i niewiele więcej potrzeba im do szczęścia, Jednak już w tym wieku powinny zetknąć się pieszczotą i dotykiem człowieka - każde wyjście z kojca to dla malca stres, od nas zależy czy będzie to stres pozytywny, stymulujący rozwój czy rzekoma pieszczota zamieni się w horror warunkujący późniejszą niechęć do człowieka.
Rosnące i rozwijające się szczeniaki w zabawach z matką i rodzeństwem uczą się bycia psem, czyli zachowań właściwych w kontaktach z przedstawicielami własnego gatunku.

Wczesnoszczenięce kontakty z hodowcą i z innymi ludźmi na całe życie kształtują stosunek psa do ludzi, a nabyte w tym wieku urazy rzutują na patologiczne zachowania, które wyjątkowo trudno zmienić. Wydawać by się mogło, że szczenięta z dużych keneli są narażone na znacznie większe zaniedbania psychiczne niż te odchowywane w mieszkaniu ale mnie zdarzało się już widywać zupełnie zdziczałe szczeniaki odchowane w kuchni, pod stołem, szczeniaki, które nie znały nawet dotyku ludzkiej ręki i zasadniczo nie były zainteresowane kontaktami z człowiekiem. Chociaż zdarza się, że nadmiar pieszczot i kontaktów bywa równie szkodliwy

Drixon napisał(a):to jeszcze klika cennych uwag i mądrych spostrzeżeń :

Autorem jest A.Redlicka
Artykuł ukazał się w numerze 2/99
KWARTALNIKA KYNOLOGICZNEGO „PSY i my”
forum miłośników i hodowców chartów irlandzkich i szkockich
W szkole uczono mnie, było to dawno, ale znowu nie tak bardzo, że charakter się nie dziedziczy. Tak cechy charakteru jak i zachowanie miały kształtować się zależnie od wychowania i wpływu środowiska. Taki punkt widzenia szalenie odpowiadał hodowcom psów, którzy z czystym sumieniem umywali ręce od tego, jakie zwierzęta wypuszczali ze swoich hodowli. Eksterier - proszę bardzo - za to hodowca jest, albo przynajmniej powinien być odpowiedzialny. Ale charakter?! Co złego to nie my, jakiego sobie nabywcy wychowali psa, takiego mają. Prawda, że wygodnie?


(...)Chęć wyhodowania super-psa, eksterierowo jak najbardziej zbliżonego do wzorca często bierze górę nad rozsądkiem, gdy ten podpowiada, że wybrany reproduktor, choć cudownej piękności, jest wszakże patologicznie wręcz agresywny, czy dla odmiany tchórzliwy. Zupełnym nieporozumieniem jest wpuszczenie do hodowli suk o spaczonym charakterze, te bowiem, mało że przekażą potomstwu złe skłonności, to jeszcze utrwalą je poprzez wdrukowanie niewłaściwych wzorów zachowania (szczeniaki w pierwszych fazach rozwoju naśladują matkę we wszystkich zachowaniach). Trzeba samemu przejść gehennę z charakteropatycznymi szczeniakami, by zrozumieć, że eksterier to nie wszystko, a charakter jest bodaj czy nie najważniejszy i to zarówno w życiu codziennym jak i na ringu wystawowym - bo co komu na wystawie po pięknym psie, który na ringu trzęsie się ze strachu lub próbuje pożreć sędziego i konkurentów?



(...)Za co w takim razie odpowiadamy ?(...)
Tak na początek odpowiadamy za to, że w ogóle zdecydowaliśmy się hodować psy. Nikt nas do tego nie zmuszał. Z tego wynikają dalsze konsekwencje:


1. Bez względu na to czy istnieją jakieś normy czy nie, odpowiadamy za warunki, jakie stworzyliśmy naszym psom - w tłoku i brudzie odchowamy lada jakie, znerwicowane szczeniaki.
2. Każdy chciałby hodować same championy, tak jak każdy chciałby pisać na Nobla’a, a to się oczywiście nie uda, tym niemniej odpowiadamy za działania hodowlane podjęte w dobrej wierze - każde krycie powinno prowadzić do poprawienia tak eksterieru jak charakteru hodowanych przez nas psów. Krycie po najmniejszej linii oporu, najbliżej mieszkającym reproduktorem - ot, tak, żeby wypuścić miocik, nie ma nic wspólnego z działaniem w dobrem wierze.
3. Odpowiadamy za to, komu sprzedajemy szczenięta. Obecnie bardzo trudno je sprzedać, ale czy naprawdę trzeba je za wszelką cenę wypychać do ludzi, którzy w ogóle nie powinni mieć psa?
4. Kiedy nabywcy psa z naszym przydomkiem nie mogą go z jakiejś przyczyny dłużej mieć, to my odpowiadamy za znalezienie mu dobrego, nowego domu.
5. Zasadniczo nie odpowiadamy za ukryte wady towaru, które ujawniły się w dalszym rozwoju; dobre obyczaje wymagają wszakże by zaproponować nabywcy drugiego szczeniaka na dogodnych warunkach.
6. Na pociechę dodam, że nie odpowiadamy za to, iż ze szczeniaka nie wyrósł champion. Sprzedajemy szczenię w cenie szczenięcia. „Gotowe” championy są dużo droższe i trudno je kupić.
7. Chcemy czy nie chcemy ponosimy też sporą część odpowiedzialności za charakter i skłonności hodowanych przez nas psów


Planując miot pamiętajmy o jednym - TE SZCZENIAKI NIE SĄ DLA NAS Choćby hodowca nie wiem jak chciał, nie wystarczy mu miejsca i funduszy by zostawić sobie wszystkie dobre szczenięta. ONE SĄ DLA LUDZI. A ludzie, jak to ludzie, bywa, że dadzą się namówić na wystawy, niektórzy nawet złapią wystawowego bakcyla, ale przede wszystkim chcą psa dla siebie. My sami, żądni zwycięstw na wystawach też szybko przekonujemy się, że sukces wystawowy, choć niezwykle przyjemny to tylko pięć minut radości - a psa, czy w hodowli stado psów, mamy dwadzieścia cztery godziny na dobę jak rok długi, a wtedy znacznie ważniejszy niż uroda jest charakter.

CO SIEDZI W GENACH
W genach siedzi wiele cech charakteru. Zapisane są tam wzory zachowań właściwe wszystkim psowatym, te przypisane tylko psom i ich pobratymcom wilkom oraz wszystkie te cechy i instynkty, które człowiek przez tysiąclecia kształtował, powierzając psu coraz to nowe zadania, a na koniec i te cechy indywidualne, które szczeniak odziedziczył po rodzicach. Wszystkie warunkują przyszłe zachowania i charakter psa. Ale nie do końca. Na charakter i zachowanie psa mamy znacznie większy wpływ niż niejednokrotnie chcielibyśmy się do tego przyznać. Gorzej, geny i ich oddziaływanie stały się magicznym zaklęciem mającym z jednej strony usprawiedliwić wszelkie anomalie w zachowaniu psa, z drugiej zaś pozwalającym nabywcy całą odpowiedzialność za charakter psa przerzucić na hodowców, co jest wprawdzie wygodne, ale niekoniecznie prawdziwe.

CO MOŻE HODOWCA
Kształtowanie charakteru i wyglądu przyszłych szczeniąt zaczyna się znacznie wcześniej niż to się hodowcom śni, bo zaczyna się ono ni mniej ni więcej w momencie kupna suki hodowlanej. Pisząc o wyglądzie nie mam na myśli eksterieru, bo nie zamierzam się nim w tym artykule zajmować, ale raczej ogólną krzepkość i zdrowie szczeniąt. Dobrze odchowana, prawidłowo żywiona OD SZCZENIAKA suka ma znacznie większe szanse na urodzenie i odchowanie krzepkich, dorodnych szczeniąt niż byle jak żywione, zacharłaczone stworzenie, którego organizm każda ciąża tylko wyniszcza.

Bardzo ważny jest też charakter przyszłej matki, a ten kształtuje hodowca od samego początku. Wprawdzie nabyte fobie i patologiczne zachowania nie zapisują się automatycznie w genach, a zatem nie są dziedziczne, jednak pamiętać należy, że nadpobudliwa, histeryczna suka odchowa równie nienormalne szczenięta, wpajając im wszystkie swoje fobie i lęki. Rosnące szczeniaki naśladują matkę we wszystkich zachowaniach, przyswajając sobie jej reakcje na otaczający świat. Zachowania te dają się korygować, ale poradzi sobie z nimi tylko doświadczony właściciel, laik może mieć z tym kłopoty, zwłaszcza jeśli zaburzone są kolejne fazy socjalizacji.

Ślepe i głuche noworodki instynktownie poszukują sutka i ciepła matki i niewiele więcej potrzeba im do szczęścia, Jednak już w tym wieku powinny zetknąć się pieszczotą i dotykiem człowieka - każde wyjście z kojca to dla malca stres, od nas zależy czy będzie to stres pozytywny, stymulujący rozwój czy rzekoma pieszczota zamieni się w horror warunkujący późniejszą niechęć do człowieka.
Rosnące i rozwijające się szczeniaki w zabawach z matką i rodzeństwem uczą się bycia psem, czyli zachowań właściwych w kontaktach z przedstawicielami własnego gatunku.

Wczesnoszczenięce kontakty z hodowcą i z innymi ludźmi na całe życie kształtują stosunek psa do ludzi, a nabyte w tym wieku urazy rzutują na patologiczne zachowania, które wyjątkowo trudno zmienić. Wydawać by się mogło, że szczenięta z dużych keneli są narażone na znacznie większe zaniedbania psychiczne niż te odchowywane w mieszkaniu ale mnie zdarzało się już widywać zupełnie zdziczałe szczeniaki odchowane w kuchni, pod stołem, szczeniaki, które nie znały nawet dotyku ludzkiej ręki i zasadniczo nie były zainteresowane kontaktami z człowiekiem. Chociaż zdarza się, że nadmiar pieszczot i kontaktów bywa równie szkodliwy


a ten wlasnie post jest przykladem jak dokladnie czytamy to co inni pisza i zamiast czytac ze zrozumieniem mamy klapki na oczach i najwazniejsze zeby moje bylo na wierzchu <brawo> zapraszam na 5 strone tego watku <okok>zachecam do szerszego zapoznania sie z tematem i dziwi mnie czemu nie podkreslasz np. tej czesci tekstu..
[i]CO SIEDZI W GENACH
W genach siedzi wiele cech charakteru. Zapisane są tam wzory zachowań właściwe wszystkim psowatym, te przypisane tylko psom i ich pobratymcom wilkom oraz wszystkie te cechy i instynkty, które człowiek przez tysiąclecia kształtował, powierzając psu coraz to nowe zadania, a na koniec i te cechy indywidualne, które szczeniak odziedziczył po rodzicach. Wszystkie warunkują przyszłe zachowania i charakter psa. Ale nie do końca. Na charakter i zachowanie psa mamy znacznie większy wpływ niż niejednokrotnie chcielibyśmy się do tego przyznać. Gorzej, geny i ich oddziaływanie stały się magicznym zaklęciem mającym z jednej strony usprawiedliwić wszelkie anomalie w zachowaniu psa, z drugiej zaś pozwalającym nabywcy całą odpowiedzialność za charakter psa przerzucić na hodowców, co jest wprawdzie wygodne, ale niekoniecznie prawdziwe.

<okok>
Z przyjemnoscia bede nadal sledzic ten watek ale po tym czego sie nasluchalam na ostatnich testach psychologicznych odechciewa mi sie pisac czegokolwiek w tym temacie. Niech podsumowaniem bedzie ze wedlug szanownej komisji wiekszosc bernow to pety sprowadzone z zagranicy w celach zarobkowych, trzymane w kojcach 2x2 , ktorym sie rzuca od czasu do czasu jakis ochlap jedzenia i uzywa jako maszynki do zarabiania pieniedzy <okok> w tym samym czasie kiedy tosa inu o maly wlos nie przebija sobie brzucha swoim wlasnym ogonem, bernenczyk za reakcje na strzal jest juz dyskwalifikowany bo z gory pada zalozenie ze ze wszystkim bedzie mial problem!mimo tego ze na widok upadajacej butelki pet wypelnionej gwozdziami stoji jak skala ;>

Aniu Drixonowa mam jeszcze pytanie czy rozpoczynajac ten watek(uwazam ze fajny oprocz incydentu w postaci napasci ... ;> ) mialas jakies konkretne przemyslenia dotyczace psychiki bernow?bo odnosze wrazenie ze kierowalas swoje wypowiedzi w kierunku genow a cytowany przez Ciebie artykul swiadczy o czyms zupelnie innym :->
pozdr
Avatar użytkownika
kreska
 
Posty: 5497
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-29, 23:48
Lokalizacja: Zielonka
psy: Fibi,Bibi,Balu,Lila,Lilawati, Solo i Łatka(*)
Hodowla: SOULBERN

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-27, 22:14

Anno ... cóż Ci tłumaczyć mam jak każdy czyta to co mu pasuje i to co może wykorzystać pod swój użytek -
w tym samym cytacie podkreśliłabym inny fragment ...

( nie będę się przegadywać bo widać też nie doczytałaś treści tekstów wstawionych przeze mnie )

- czyż to nie Ty napisałaś że dopiero po zaliczeniu testów psychicznych Fibi masz 100% berneńskiej suczki? - jak tak to gratuluje serdecznie bo ja kupując zarówno Drixona jak i Ozzego miałam od początku berneńczyki stu procentowe- nie musiałam czekać prawie dwóch lat by to potwierdzić oficjalnym testem
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez kreska » 2011-06-27, 22:56

Drixon napisał(a):Anno ... cóż Ci tłumaczyć mam jak każdy czyta to co mu pasuje i to co może wykorzystać pod swój użytek -
w tym samym cytacie podkreśliłabym inny fragment ...

( nie będę się przegadywać bo widać też nie doczytałaś treści tekstów wstawionych przeze mnie )

- czyż to nie Ty napisałaś że dopiero po zaliczeniu testów psychicznych Fibi masz 100% berneńskiej suczki? - jak tak to gratuluje serdecznie bo ja kupując zarówno Drixona jak i Ozzego miałam od początku berneńczyki stu procentowe- nie musiałam czekać prawie dwóch lat by to potwierdzić oficjalnym testem


Anno imienniczko:)szacunek do drugiej strony zazwyczaj nakazuje aby czytac/sluchac osoby biorace udzial w dyskusji <okok> zastanawia mnie dlaczego niedoczytalas w tekscie przez siebie cytowanym informacji dotyczcej genow o ktorych wielkim znaczeniu piszesz <mysli> mam wrazenie ze to nie ja niedoczytalam tekstow i nie ja kopiuje tresci juz wczesniej cytowane ale ok. niech i tak bedzie jak piszesz <okok>
Tak mam 100% bernenskie suczki na papierze, bo ze je wczesniej mialam wiedzialam od zawsze, od pierwszego mamentu kiedy je zobaczylam i przekonuje sie o tym kazdego dnia :-D ale moje widzenie ich charakteru, genow i ogolnego wygladu osobom postronnym takim jak Ty i tobie podobni nie wystarczy, do tego potrzebny jest papier, ktory jest uwiarygodnieniem mojego postrzegania. Choc jak na przykladzie tego watku i jemu podobnym widac znajda sie tacy , ktorzy obala kazdy werdykt i opinie specjalisty , maja rentgena w oczach i praktycznie nie wychylaja nosa z DNA <tak>
Moze to sie wydac nie ktorym dziwne ale dla mnie obraz codzienny moich dziewczyn +rodowod+komplet badan+testy+ocena sedziego sklada sie na kompletny obraz berna :-D nie wszystko co widzimy takim jest w rzeczywistosci :-D dotyczy to tych pozytywny i negatywnych odczuc <okok> jesli by podchodzic w ten sposob jak Ty do oceny "jakosciowej" rasy mielibysmy duzy problem z utrzymaniem w dobrej kondycji bernenczykow bo czyz nie dla kazdego ich bern jest 100% przedstawicielem rasy, opiekunowie kupujacy berna bez papierow tez tak uwazaja ;-)
pozdr
ps
dziekuje w imieniu Łaty I Fibi za odwiedziny w naszej galerii :love2:
Avatar użytkownika
kreska
 
Posty: 5497
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-29, 23:48
Lokalizacja: Zielonka
psy: Fibi,Bibi,Balu,Lila,Lilawati, Solo i Łatka(*)
Hodowla: SOULBERN

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-28, 07:00

Chyba kupując psa z metryką czy rodowodem nikomu nic nie trzeba udowadniać - chyba że ma się jakiś z nim problem ...
Jedni jeżdżą na wystawy dla siebie i połechtania swojego ego i dla wyrobienia sobie odpowiedniego PR (bo potem łatwiej szczeniaki sprzedać) a inni robią to dla przyjemności psa i swojej.



EOT
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości