Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Jeśli masz problem ze swoim podopiecznym spróbuj poradzić się bardziej doświadczonych forumowiczów:)

Moderator: MartaD

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez ewazoltowska » 2011-06-19, 17:47

cisnie mi sie cos na język ......ale jako posiadaczka psa w typie zmilcze./tak informacyjnie ,że nie jestem kompletnie zielona w spraawach hodowlanych wiele lat zajmowałam sie praca hodowlana w stadach owiec ale tam były inne priorytety,jednak pewne zasady były jasne BEZ ODSTĘPSTW i naginania naciagania coś nie tak -ucho ciete i po hodowlance /
Avatar użytkownika
ewazoltowska
 
Posty: 2001
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-02-02, 11:03
Lokalizacja: bydgoszcz
psy: Bey w typie BPP

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez AT » 2011-06-20, 13:28

Anirysova napisał(a):Asiu zgadzam się z tobą, tak jak już napisałam Ani, z mojej strony było to pytanie teoretyczne (byłam ciekawa zdania innych), bo ja sama jestem zwolennikiem, żeby rozmnażać tylko te z mocną psychiką. Dla mnie osobiście najważniejsze u berna, to charakter i ruch.

dla mnie też te 2 sprawy to numer 1 :-)
Anirysova napisał(a): po ostatnim poście Asi, w tym wątku już chyba nikt nie będzie chciał dyskutować :roll:

Aniu no co Ty? przecież ktoś może mieć odmienne zdanie :->
Avatar użytkownika
AT
 
Posty: 3552
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-04-25, 01:04
psy: Mufka (*)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Aga-2 » 2011-06-20, 16:21

AT napisał(a):Co do ,,wylewania" dziecka z kąpielą to jest taka masa bernów może bez championatów ale za to ze świetną psychiką, że myślę iż wykluczenie z hodowli psów lękliwych, ,,nieśmiałych" i agresywnych nie zawęzi dramatycznie puli genowej.

Asia, po przemyśleniu przyznaję rację.

AT napisał(a):Koś zaraz może huknie, że przecież powinno się głównie najpiękniejsze psy rozmnażać - polecam przyjrzeć się rasom wciąż typowo użytkowym do czego to prowadzi, jak duży dysonans w zachowaniu jest przeciętnego psa z linii ,,wystawowej" i linii ,,użytkowej"

A według mnie hodowcy powinni się starać utrwalać w rasie i zachowania "użytkowe", i jednocześnie dążyć do rozmnażania tych najpiękniejszych. Wiem, że to jest trudne, bo przecież jeszcze po drodze tyle innych ważnych spraw, których nie można pominąć: a to linie długowieczne, a to występowaniu nowotworów u przodków, a to padaczka, a to nerki, DM, a na koniec jeszcze ten nieszczęsny eksterier, bo przecież nasza suka piękna, ale jak wszystko na tym świecie jakieś tam niedociągnięcia posiada, więc warto byłoby żeby reproduktor mógł je u potomstwa poprawić. Na forum łatwo jest selekcję przeprowadzić, bo w zależności od wątku selekcjonuje się na konkretną, pojedynczą cechę. W hodowli już nie jest tak łatwo, a większość i tak zależy od douczenia hodowcy i przede wszystkim jego uczciwości. Pamiętajmy, że nie ma takich przepisów, których nie dałoby się obejść. Nie w Polsce. Jeśli nie będzie uczciwych hodowców, to obostrzenia przepisów hodowlanych, dodanie kolejnych obowiązkowych badań, ani nawet założenie klubu ras nic nam nie pomoże.
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Busola » 2011-06-20, 20:03

rozmnażać powinno się psy biorąc pod uwagę wszystkie cechy wcześniej wymienione: zdrowie przodków, charakter, użytkowość, i ten ..."nieszczęsny eksterier", wyważając je wszystkie - "żeby coś dostać trzeba coś poswięcić" - takie życie, nawet w hodowli nie ma nic za darmo ;-)
Najgorsze jest to że tylko eksterier tak na prawdę widoczny jest gołym okiem - o resztę trzeba się trochę postarać :->
Busola
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez AT » 2011-06-20, 22:17

Ala zgadza się, że trzeba brać wszystko pod uwagę jednak ja mam takie wrażenie, że jeśli we wzorcu mamy taki punk jak wady wykluczające z hodowli to jednak psy, które te wady mają powinny być wykluczone i już. Wśród tych wad jest na przykład niebieskie oko (czy jakiś hodowca zastanawia się nad użyciem w hodowli psa z niebieskim okiem bo wszystko poza tym u niego jest idealne?). Jak pójdę z niebieskookim psem na wystawę to myślę, ze 99% sędziów od razu nas zdyskwalifikuje (100% boje się napisać bo może się jakiś ,,as" sędziowski znaleźć ;-) któremu taki kolor przeszkadzać nie będzie) a jak często widać inne wady które również wykluczają z hodowli, że zacytuję: ,,agresywność, lękliwość, wyraźna płochliwość" zupełnie nie robią wrażenia na sędziach i psy lękliwe lub agresywne potrafią być nawet na lokatach :-(
Niestety gołym okiem widać, że wada wykluczająca wadzie nierówna (dla mnie to jest zupełnie niezrozumiałe) <bezrady2> i za Chiny zrozumieć nie mogę dlaczego właśnie wady dotyczące charakteru są ,,mniej ważne" w hodowli bo dla mnie pies to jednak głównie charakter .
Aga z wielkim smutkiem muszę się z Tobą zgodzić bo niestety zdaję sobie sprawę, że wszystko można obejść jak się człowiek postara :evil: i zaostrzenie jakichkolwiek przepisów hodowlanych pewnie niewiele by zmieniło... jednak tak sobie marzę, żeby troszkę częściej przestrzegane były zasady, które teraz niby obowiązują ;-)
Avatar użytkownika
AT
 
Posty: 3552
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-04-25, 01:04
psy: Mufka (*)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Hekate » 2011-06-20, 22:53

Wydaje mi się że to nie tylko wina działań obchodzenia przepisów z premedytacją, choć takie przypadki zawsze będą i tu żadne zaostrzenie nie pomoże. Mam wrażenie że częściej nasze ludzkie przywary są przyczyną, czyli idealizowanie naszych psiaków , z którego nawet sobie sprawy nie zdajemy. A wiem jak trudno szczerze spojrzeć na niektóre sprawy obiektywnie :->[/
Hekate
 
Posty: 7153
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-12-26, 01:56

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Cefreud » 2011-06-21, 06:15

Ania zgadzam sie z Tobą. Często jest tak,że ktoś pisze że sędzia X jest bee bo czepił się czegoś a przecież sędzia Y nic takiego nie mówił. Mało kto bierze pod uwagę komentarze za i przeciw i rozważa czy jego pies powinien być rozmnażany.
Avatar użytkownika
Cefreud
 
Posty: 10797
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-24, 21:36
psy: CeFreud (*),Wall-e i Kubuś-sz koty,Pimki(*)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Busola » 2011-06-21, 09:35

AT napisał(a):a jak często widać inne wady które również wykluczają z hodowli, że zacytuję: ,,agresywność, lękliwość, wyraźna płochliwość" zupełnie nie robią wrażenia na sędziach i psy lękliwe lub agresywne potrafią być nawet na lokatach :-(

Asiu, dlatego napisałam że trzeba sie trochę postarać - niektórzy sędziowe się nie starają ;-) nie traktują psów jak zwierzęta ale jak posągi, laleczki do oceny, mam wrażenie że czasem nie biorą pod uwage faktu że to żywa istota współżyjąca z człowiekiem u której charakter jest niezaprzeczalnie istotny. :->
nawet w wyborach Miss Polonia sędziowie nie patrzą tylko na figurę 8-)
Busola
 
Ostrzeżeń: 0

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez kreska » 2011-06-22, 16:05

Bardzo mnie "wciagnal" ten watek...na poczatek proponuje artykuly Anny Redlickiej, ktore z powodzeniem moglby rowniez trafic do dzialu o hodowli <tak> a w pozniejszym terminie jak tylko skoncze moj elaborat , wstawie moje kolejne "złote mysli" ;-)

Geneza problemów natury psychologicznej u psów domowych.
Na zachodzie już w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, w Polsce dopiero w ostatnich latach pojawili się specjaliści zajmujący się psychiką psa. Mówi się o nich zoopsycholodzy lub doradcy behawioralni, a spełniają funkcję podobną do ludzkich psychologów i psychiatrów. Skąd nagłe zapotrzebowanie na tego typu specjalistów? Czy to tylko moda czy konieczność? Jeśli konieczność, to powstaje pytanie, co takiego stało się w dwudziestym stuleciu, że nasi bracia mniejsi potrzebują nie tylko lekarzy leczących ich fizyczne przypadłości, ale i specjalistów, którzy będą leczyć ich dusze.

Ludzie zawsze byli ciekawi, jakie tajemnice kryją się w głowach innych ludzi, ale i zwierząt. Nie ma w tym nic dziwnego, że wśród zwierząt najbardziej ciekawił ich pies, najbliższy w końcu przyjaciel ze świata zwierzęcego. Opowiadali rozmaite historie, przypisując swoim podopiecznym ludzki punkt widzenia i jak najbardziej ludzki system wartości. Te potoczne wyobrażenia zapewne wcześniej przekształciłyby się we współczesną zoopsychologię, gdyby nie wyrok, jaki na zwierzęta, a więc także na psa bezlitośnie wydał Kartezjusz, orzekając, iż każdy zwierzęcy organizm jest to ożywiony mechanizm, pozbawiony możliwości odczuwania bólu, a także, jako maszyna niezdolny do samodzielnego myślenia. Miłośnicy psów, dla których zwierzę to było często najbliższym pomocnikiem w trudach codziennej pracy i najbardziej zaufanym przyjacielem w chwilach odpoczynku, wiedzieli swoje, ale przez długie lata nikt nie odważył się przeciwstawić wyrokowi słynnego myśliciela.

Prawdziwy boom na zoopsychologię pojawił się w drugiej połowie dwudziestego stulecia, choć podwaliny pod jej współczesną wersję położyli naukowcy w latach międzywojennych. Zwykle tak jest, że jakaś gałąź wiedzy zaczyna się gwałtownie rozwijać, gdy pojawia się zapotrzebowanie na jej owoce. Co takiego wydarzyło się w życiu psiej populacji, że rynek księgarski jest wręcz zalewany kolejnymi książkami zgłębiającymi tajemnice psiej duszy, a wszelkiego rodzaju poradnie zoopsychologiczne i behawioralne mnożą się jak przysłowiowe grzyby po deszczu?

Problemy
Zanim zajmiemy się przyczynami na początek zdiagnozujmy problemy. Najpoważniejszym z nich wydaje się być agresja, na którą w zindustrializowanym zatłoczonym świecie nie ma ani miejsca ani zgody. Zaraz za nią idą takie zjawiska, jak nadmierna szczekliwość, niszczycielstwo, lęk przed samotnością ze wszystkimi jego objawami oraz ogólny brak posłuszeństwa. Nie wolno też zapominać o zachowaniach obsesyjnych i patologicznej lękliwości, z którymi wielu właścicieli zupełnie sobie nie radzi. Wszystkie wymienione przypadłości są na tyle uciążliwe dla otoczenia, że bezradni właściciele rozpaczliwie poszukują fachowej pomocy, nie potrafiąc samodzielnie uporać się z problemem. Powstaje pytanie, co się takiego stało, że współczesny pies z inteligentnego, zadowolonego z życia stworzenia zmienił się w neurasteniczny kłębek nerwów, wymagający pomocy z pogranicza psychiatrii i psychologii?

Układ pies – człowiek
Został zawarty na samym początku, kiedy tylko zaczął się proces udomowienia. W myśl tego układu pies miał towarzyszyć człowiekowi i pracować dla niego, w zamian miał dostać opiekę i wyżywienie. Można więc powiedzieć, że za cenę stałego źródła pożywienia praszczur naszych domowych ulubieńców zrezygnował z wolności i swobody dziko żyjącego drapieżnika. To była prawdziwa rewolucja w życiu całej populacji, bo do tej pory podstawą życia w sforach i celem ich istnienia było polowanie. Tylko udane polowanie pozwalało na przetrwanie i sfory i pojedynczych osobników. Decydując się towarzyszyć człowiekowi pies nie musiał się już troszczyć o to, co będzie jadł. Jadło było jakie było, raz lepsze, raz gorsze, ale było łatwo dostępne. To spowodowało ogromne zmiany w psychice i sposobie postrzegania świata całej psiej populacji. W zamian za to pies musiał pracować, a jego pan stawiał mu coraz to nowe, wyższe wymagania. Tak powstawały rasy, a raczej grupy psów wyspecjalizowanych do rozmaitych zadań.
Rezygnacja ze złotej wolności nie nastąpiła z dnia na dzień. Był to długi, żmudny proces. I to wcale nie człowiek go zapoczątkował. Nasi przodkowie postrzegali wilka jako najgorszego z drapieżników, przysięgłego wroga człowieka. I tak jest on postrzegany do dziś, wystarczy sobie przypomnieć choćby mrożące w żyłach opowieści o wilkołakach, czy bajkę o Czerwonym Kapturku. Niechęć była wzajemna, bo i wilk nie darzył ludzi zaufaniem. Przeciwnie, bał się go śmiertelnie, unikając kontaktów jak to tylko było możliwe. Tylko wielki głód zmuszał go do zbliżania się do siedzib ludzkich. Podstawą działania dzikich drapieżników był w przeszłości i jest do dziś lęk i instynktowna reakcja ucieczki przed człowiekiem. Atak następował dopiero wtedy, gdy ucieczka była niemożliwa, a że wilk jest szybkim, dobrze wyposażonym przez naturę drapieżnikiem, w dodatku działającym w grupie, zwykle, zwłaszcza w czasach poprzedzających wynalezienie broni palnej, kończył się dla człowieka fatalnie. Stąd zapewne mrożące krew w żyłach opowieści o wilkołakach i straszliwie niebezpiecznych wilkach. Taki stan rzeczy nie sprzyjał wzajemnemu zbliżeniu, zwłaszcza, że nasi praprzodkowie byli jeszcze gorzej uzbrojeni, niż powiedzmy ludzie w okresie Średniowiecza czy Renesansu. Ktoś musiał wykonać pierwszy krok. I o dziwo wykonały go wilki. Te najmniej płochliwe, odczuwające najmniejszy lęk wykryły, że w pobliżu obozowisk ludzkich walają się lepiej lub gorzej ogryzione kości, które stanowić mogły znakomite źródło pożywienia, może nienajwyższej jakości, ale za to zdobywanego dosyć tanim kosztem, jedynie za cenę przełamania wrodzonej nieufności do człowieka, bez groźby zranienia czy utraty życia. Dostęp do najlepszych kąsków miały oczywiście te zwierzęta, które najmniej się bały, a więc podchodziły najbliżej ludzkich siedzib. To one były najlepiej odżywione, miały więc większe szanse na rozmnożenie się i przekazanie swych genów potomstwu. Kolejne pokolenia tych okołoobozwych wilków były coraz mniej płochliwe, coraz bardziej ufne w stosunku do człowieka. Człowiek ze swej strony szybko zauważył korzyści płynące z obecności zwierząt wokół obozowiska – oczyszczały teren, a broniąc swego źródła pożywienia broniły też siedzib ludzkich przed innymi drapieżnikami. Stąd był już tylko krok do decyzji o byciu razem.
Raz udomowiwszy psa jął człowiek kształtować jego wygląd i charakter stosownie do swych potrzeb i wyobrażeń. Powierzał mu coraz bardziej skomplikowane zadania – już nie tylko obronę osobistą i ochronę stanu posiadania ale i opiekę nad stadami domowego bydła i pomoc w polowaniu, a to w miarę rozwoju rodzajów broni wymagało coraz bardziej wyspecjalizowanych psów do zadań specjalnych.
I choć pies, pierwszy z udomowionych, był zawsze niesłychanie bliskim przyjacielem człowieka, zawsze stawiano mu wiele wymagań, kazano pracować i zadowalać się podrzędną pozycją w domowej hierarchii. Musiał pracować, a człowiek wynajdował mu coraz to inne zadania.
Taki stan rzeczy trwał z pewnymi zmianami do XIX stulecia. Zapoczątkowana na przełomie XVIII i XIX wieku rewolucja przemysłowa odcisnęła swe głębokie piętno na stylu życia ludzi. Gwałtowny rozwój przemysłu i miast tworzył nowe grupy społeczne, z całą bezwzględnością eliminując stare i nie przydatne. Rodziło to wiele dramatów i tragedii ludzkich, zwłaszcza dla jednostek źle przystosowanych i słabych psychicznie. Nie trzeba było wiele czasu, by nowe odbiło się znacząco na życiu psiej populacji. Tradycyjne psie zajęcia albo niemal całkowicie zanikły, jak pasterstwo, albo zostały zmarginalizowanie do rangi kosztownego hobby jak myślistwo. Praca psów szybko traciła na znaczeniu, a one same stawały się jedynie towarzyszami człowieka. Ta utrata tradycyjnych zajęć stała się dla całej psiej populacji tak samo znaczącą rewolucją kulturową, jaką przed wiekami był sam proces udomowienia.

W świetle jupiterów
Postępujące procesy industrializacji i urbanizacji oraz utrata dotychczasowych zastosowań groziły psom jeśli nie wyginięciem, to bez wątpienia marginalizacją. Ratunkiem okazały się wystawy psów rasowych, a co za tym idzie moda na hodowanie psów. Wzorce ras po dziś dzień usilnie starają się zachować użytkowy charakter poszczególnych ras, mimo iż większość ich przedstawicieli wiedzie dziś żywot leniwych kanapowców. I tak wiele ras myśliwskich musi zaliczyć próby polowe, aby uzyskać dopuszczenie do hodowli. Wskrzeszane są też konkursy pasienia. Dzięki takim inicjatywom psy zyskują dostęp do namiastki swoich tradycyjnych zajęć.
Wystawy pozwoliły na uratowanie od zapomnienia wielu ras psów. FCI uznaje ich ponad 400. Są i takie, które wciąż czekają na oficjalną rejestrację. Wraz z modą na wystawy pojawiło się nowe zjawisko – duże, wielorasowe hodowle psów i choć cel ich powstania był, przynajmniej częściowo szczytny – pomińmy chwilowo aspekt komercyjny hodowania psów – okazało się, że ten sposób trzymania psów niesie w sobie sporo zagrożeń dla całej populacji. Dawniej rzadko kto utrzymywał wielkie psiarnie. Zjawisko to dotyczyło zresztą głównie psów myśliwskich, używanych dosyć często do polowań, a więc mających jakieś stałe, poza siedzeniem w kojcach, zajęcie. We współczesnych hodowlach zwierzęta znakomitą większość czasu spędzają w kojcach, mając niewielką jedynie możliwość wybiegania się. Są i takie, które siedzą w klatkach, a wypuszcza się je z zamknięcia jedynie okazjonalnie. Takie warunki życia bez wątpienia fatalnie wpływają na psychikę tych aktywnych, kochających towarzystwo zwierząt.
W mniejszych, domowych hodowlach sytuacja też często wcale nie przedstawia się tak różowo, jakby się to mogło zdawać. Domowe stada są tworami najzupełniej sztucznymi, w którym wcale nie musi panować zgoda.

Dzikie psowate
Zanim zajmiemy się domową sforą zobaczmy jak wygląda życie dzikich żyjących psowatych. Sfora takich zwierząt jest strukturą hierarchiczną, gdzie każdy osobnik ma swoje miejsce w drabinie społecznej. Akceptuje zarówno swoją pozycje jak i obowiązki i przywileje z niej wynikające. Pierwsza selekcja osobników nieprzystosowanych obywa się, kiedy szczenięta maja kilka tygodni. Przewodnik sfory przeprowadza swoisty test charakteru, bezwzględnie eliminując te osobinki, które nie nadają się do stadnego trybu życia i w przyszłości mogłyby stanowić obciążenie dla całej grupy. Spośród tych, które przeżyły, też nie wszystkie osobniki pasują do sfory. Podrostek, który nie potrafi się przystosować do reguło dostaje wtedy krótka propozycję – wynoś się! – i ma się gdzie wynieść. Odchodzi i, albo żyje samotnie, albo, przy odrobinie szczęścia spotyka samice, która zgodzi się z nim być, tworząc zalążek nowej sfory,. Warto też przypomnieć, że w sforze dzikich wilków i innych psowatych mnożą się tylko najwyżej stojące w hierarchii samice.

Hodowla domowa
Jak już wspomniałam, jest to z punktu widzenia psa twór najzupełniej sztuczny, bo psy nie mają nic do powiedzenia na temat składu osobowego swojej grupy. To człowiek decyduje o tym, ile i jakie psy trzyma w domu. Osobnik nieprzystosowany, bądź nieakceptowany przez grupę, choćby nawet chciał, nie może odejść. To poważne źródło problemów psychicznych dla wszystkich członków domowego stada, oraz główna przyczyna konfliktów.
Co więcej, to człowiek decyduje o hodowli, dopuszczając do rozrodu nawet najniżej stojące w hierarchii suki. Tak suka, która wcześniej zaakceptowała swoją podrzędną pozycję, przestaje ją akceptować po urodzeniu szczeniąt. Nie wspominając już o tym, iż pozostałe samice także tego faktu nie akceptują. Oto drugie pole konfliktu.

Selekcja hodowlana
U dziko żyjących psowatych rolę surowego selekcjonera pełni matka natura. Wszystko, co słabe, zarówno fizycznie jak i psychicznie musi zginąć. W dawnych czasach, kiedy psy miały pracować dla człowieka cechy eksterieru nie miały zbyt dużego znaczenia. Liczyła się psychika, toteż psy o słabej psychice, nadagresywne lub lękliwe oraz niewykazujące odpowiednich cech użytkowych były eliminowane i nie używano ich do hodowli. U psów wystawowych przez wiele lat liczyły się przede wszystkich cechy eksterieru. Na charakter nie zwracano większej uwagi, a w wielu hodowlach dzieje się tak do dziś... Dopiero współczesne badania genetyczne, dowodząc niezbicie, jak mocno dziedziczą się cechy charakteru zmusiły hodowców do zastanowienia się. No i fakt, że we współczesnym świecie zwyczajnie nie ma miejsca na zwierzęta nadmiernie agresywne lub patologicznie tchórzliwe. Najgłośnione ostatnimi laty przypadki ciężkich pogryzień ludzi, a w konsekwencji powstanie list ras niebezpiecznych dobitnie pokazały hodowcom, iż to, co miało być ratunkiem dla psów – hodowla zwierząt rasowych – w obecnej postaci może stać się dla ich egzystencji poważnym zagrożeniem.

Podstępne geny
Hodując psy wystawowe siłą rzeczy skupiamy się na określonych wzorcem cechach wyglądu. Pragnąc zachować cechy charakterystyczne dla użytkowości rasy skupiamy się na określonych wzorach zachowań czy cechach osobowości. Wszystkie wymienione atrybuty zapisane są w genach, geny zaś maja to do siebie, ze ułożone są na chromosomach w rozmaitej kolejności. Mając na uwadze tylko pewne zespoły cech, mniej lub bardziej świadomie skupiamy swą uwagę na interesujących dla nas zespołach genów. To, że w ich pobliżu, a więc dziedzicząc się niejako w jednym pakiecie, mogą leżeć geny warunkujące niepożądane cechy charakteru umyka naszej uwadze. Zagadnienie jest słabo zbadane, a wielu hodowcom wygodniej jest je ignorować. Tylko ci starzy, doświadczeni mają zwyczaj mawiać: „słaby charakter czy nerwowość idą z tą czy inną maścią albo kształtem głowy…”, ale ich ostrzeżenia traktowane są przez nowicjuszy jak opowieści zdemenciałej ciotki rezydentki.
Bywa i tak, że pożądane przez nas zachowania mają za podłoże całkiem niepożądane cechy charakteru. Najlepiej dowodzi tego przypadek sztucznie wyhodowanej linii patologicznie tchórzliwych pointerów. Naukowcom udało się wyprowadzić linię pointerów, które na widok człowieka i na każde nieprzewidziane zdarzenie reagowały panicznym lękiem. Reakcje były tak patologiczne, że nieszczęsne psy nie nadawały się ani do życia w ludzkiej społeczności ani do pracy. Okazało się, że u podłoża tych, ze wszech miar nienormalnych zachowań, leży nic innego jak tak pożądana przez myśliwych stójka, czyli wysoce pożądany sposób pracy psów tej rasy. W ilu przypadkach całkiem nieświadomie sami powodujemy takie nawarstwienia pożądanych i niepożądanych cech? Czas i badania naukowe pokażą.

Rewolucyjna zmiana stylu życia
Do XX wieku pies był zwierzęciem podwórkowym raczej niż domowym. Jeśli wchodził do domu, to jedynie do kuchni, gdzie koncentrowało się cale życie rodzinne. O wchodzeniu na salony nawet mowy nie było, nie wspominając już o wylegiwaniu się na sofach czy kanapach. Meble były dobrem chronionym, przekazywanym z pokolenia na pokolenie. To w ubiegłym stuleciu pies zyskał wstęp na pokoje. Wraz ze zmianą założeń architektonicznych w domu przestały istnieć miejsca, do których nie miałby dostępu – domy i mieszkania buduje się obecnie na tak zwany otwartym planie, z niewielką ilością ścian i drzwi, choćby się nawet chciało, trudno psu zakazać wstępu do większości pomieszczeń. Mebli też już nikt tak nie chroni, bo i łatwiej je kupić, choćby na kredyt, i nie są one już tak solidne, aby służyć kolejnym pokoleniom. Tak psy zawładnęły domowymi kanapami. Dla psychiki całej populacji to ogromna zmiana jakości życia – przywilej przebywania w miejscach, zastrzeżonych dotąd dla stojącego wyżej w hierarchii człowieka sprawia, ze wiele psów zaczyna mieć problemy z psychicznym zaakceptowaniem przywódczej roli właściciela. To trochę tak, jakby zwykłych śmiertelników zaprosić się na Olimp i tłumaczyć im, że ich pozycja nie jest równa pozycji bogów.
Zmieniła się też struktura rodziny. Te tradycyjne, wielopokoleniowe, z dziadkami oraz niepracującymi żonami, zajmującymi się domem i dziećmi należą już do przeszłości. Dziadkowie mieszkają osobno. Kobiety poszły do pracy. Dzieci godzinami siedzą w szkole. Pies zostaje na długie godziny sam w domu. Brakuje czasu już nie tylko na pracę z psem, ale nawet na porządne spacery i pobycie razem. A towarzystwo człowieka to jedno z dwóch najbardziej pożądanych dóbr dla każdego psa. Nasz tryb życia, pośpiech, w jakim żyjemy, sprawiają, że tego właśnie dobra bardzo mu skąpimy. Stąd tak wiele przypadków panicznego lęku przed samotnością i niszczycielstwa w wykonaniu zwierząt zamkniętych na długie godziny w domu. Tłok w jakim żyjemy i narastający ruch uliczny wykluczają wypuszczanie psa samopas, żeby na czas naszej nieobecności sam poszukał sobie towarzystwa i zajęcia.

Pełna micha a charakter
Do tego, że o jedzenie nie trzeba się troszczyć psia polucja przywykła już dawno. W dzisiejszych czasach psia miska jest obfitsza niż kiedykolwiek. Nastała moda na karmienie psów dobrymi karmami. Na potrzeby leniwego kanapowca są one zdecydowanie zbyt wysokobiałkowe i wysokoenergetyczne, nawet w wersji light! Poza tym w ekspiacji za naszą nieobecność podrzucamy naszym ulubieńcom ekstra smakołyki na pocieszenie. I tak zaczyna cykać bomba energetyczna. Nadmiar energii magazynuje się w mięśniach i nie ma jej jak spalić. Brak pracy, brak zadowalającego wysiłku fizycznego – to wszystko pracuje na naszą niekorzyść, bo psy, zwierzęta inteligentne zaczynają same szukać sposobu na rozładowanie tej energii i zabicie nudy. Stąd niszczycielstwo oraz kompletny brak karności – nieszczęsne zwierzę, kiedy ma już okazję pobiegać, chce przedłużyć tę przyjemność w nieskończoność. Nadmiar energii sprawia, że psy stają się znacznie bardziej skłonne do bójek i awantur, a to jest coraz mniej społecznie akceptowane.
Co więcej, gotowe karmy zawierają rozmaite konserwanty i substancje chemiczne, nie pozostające bez wpływu na psychikę naszych podopiecznych. I, podobnie jak w przypadku dzieci, co zostało bardzo dobrze udokumentowane naukowo, nie jest to wpływ pozytywny. Producenci karm patrzą niechętnym okiem na takie badania, ale też i właściciele psów wolą o tym nie pamiętać, bo żywienie psa gotowymi produktami jest takie wygodne.

Doktorzy od psiej duszy
Ktoś, kto nie ma psa, albo szczęśliwie nie ma żadnych ze swoim problemów, informacje o psich psychologach przyjmuje z krzywym uśmieszkiem, uznając to za modną fanaberię. Tymczasem potrzeba lekarzy specjalistów od psiej duszy narasta lawinowo. Niektórzy właściciele nie potrafią poradzić sobie z agresją czy tchórzliwością swoich podopiecznych. Inni mają problemy z karnością, czy wyegzekwowaniem podstawowych komend. Jeszcze innym daje się w oznako niszczycielstwo. Najczęściej wystarczy kilka porad specjalisty, dobre szkolenie i poświęcenie odrobiny czasu, aby się z takimi problemami uporać. Gorzej, kiedy pies zaczyna chorować psychicznie, co w dzisiejszych czasach nie jest wcale rzadkością. Z neurastenią czy zachowaniami obsesyjnymi, takimi jak lizanie łap do powstania krwawych ran, czy pogoń w kółko za własnym ogonem, aż do kompletnego wyczerpania trzeba walczyć także za pomocą umiejętnie dobranych środków farmakologicznych, a to może zrobić jedynie fachowiec, który nie ograniczy się do ogłupiania zwierzęcia środkami uspokajającymi, ale dobierze cały program postępowania z pacjentem. Zoopsycholodzy i doradcy behawioralni to w dzisiejszych czasach konieczność.

Cena sukcesu ewolucyjnego
Jeśli porównać sytuację psa domowego i jego dzikiego przodka, wilka, to możemy mówić o ogromnym sukcesie ewolucyjnym. Psy można spotkać w każdym zakątku świata. Ich populacja to setki milionów osobników (dokładne dane nie są znane). Wilki to gatunek zagrożony wyginięciem, znajdujący się pod ochroną w większości krajów świata. Stało się tak zapewne dlatego, że nienawidzimy wilków niemal tak bardzo jak kochamy psy. Te pierwsze uznajemy za odwiecznego wroga człowieka, a przypadki zabijania wilków wbrew obowiązującemu prawu wcale nie należą do rzadkości. Te drugie są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. To z powodu tej przyjaźni i miłości zabieraliśmy psy wszędzie tam, gdzie przyszło nam żyć. Najpierw towarzyszyły nam w wędrówkach. Potem stały się obywatelami naszych osiedli i wsi. Wreszcie zabraliśmy je ze sobą do miasta. Nawet najbardziej zapracowani i zagonieni nie potrafimy sobie często odmówić przyjemności posiadania psa. Pomyślmy jednak czasem i o tym, jak wysoka cenę musza one zapłacić za postęp techniczny, jaki dokonał się w naszym życiu. Ktoś powie, że my też te cenę płacimy, nasza psychika tez cierpi. To prawda, ale to nie psy wymyśliły miasta, samochody i pogoń za pieniądzem. Z przyjaźni, ale i z konieczności tę cenę płacą, ale ich psychika musi się do tej, bardzo nowej w kontekście psiej populacji sytuacji, dopiero przystosować.

PSYCHOLOGIA PSA CZESC 1.
http://www.briardbeauceronklub.pl/index ... 34&lang=pl
PSYCHOLOGIA PSA CZESC 2.
http://www.briardbeauceronklub.pl/index ... 34&lang=pl
pozdr
Avatar użytkownika
kreska
 
Posty: 5497
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-29, 23:48
Lokalizacja: Zielonka
psy: Fibi,Bibi,Balu,Lila,Lilawati, Solo i Łatka(*)
Hodowla: SOULBERN

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez annasm » 2011-06-22, 16:57

To ja tez powiem co myślę...

Po pierwsze geny - tu wpływ jest niewątpliwy i mamy mozliwość wpływu przez dobór rodziców. Ale ponieważ dziedziczenie zachowań, lękliwości i psychiki musi być wielogenowe i bardzo złożone czasem ze skojarzenia dwóch wybitnie spokojnych i zrównoważonych psów wyjdzie nam lękliwy miot. Tego się nie da przewidzieć w 100%. Myślę że złożoność dziedziczenia psich zachowań jest znacznie bardziej złożona niż dysplazji czy nowotworów.

Tym bardziej że na genetycznie uwarunkowane predyspozycje nakłada się to co dzieje po urodzeniu. Na początku swoim zachowaniem uczy szczeniaki matka - pokazuje im które sytuacje są groźne a które można zaakceptować. I lęk wpojony w tym okresie będzie na pewno jedną z najsilniejszych cech psiego charakteru. I tak np suka z prawidłowa psychiką odważna i zrównoważona może w okresie połogu uznać że każdy kto zbliży się do jej dzieci jest wrogiem nauczy takiego zachowania swoje dzieci. Oczywiście to wszystko nie przebiega tak w czarno białych barwach i czasem opiera się pewnie często na niedostrzegalnych przez ludzi niuansach - napięcia mięśni, zmarszczenia warg. I w tym okresie wczesna neurologiczna stymulacja szczenięcia może odegrać niebagatelną rolę.

Potem jest okres szczenięctwa kiedy właściwa socjalizacja jest czymś na co mamy wpływ - ale wszystko powinno przebiegać stopniowo i w odpowiednich racjach - " przetrenowanie " szczeniaka może przynieść więcej szkody niż pożytku.
A potem musimy wychować psa.

Nie mam żadnego wykształcenia psycho ani zoopsychologicznego. Moje przemyslenia opieraja się tylko na moim medycznym wykształceniu oraz doświadczeniu w wychowaniu dwóch psów i dwóch synów. Jednego psa wysoce zrównoważonego i stabilnego i drugiego (suczki) o zwichrowanej psychice która wg mnie do 5 miesiąca życia nie miała kontaktu z człowiekiem.
Nieprzypadkowo pisze tu o dzieciach i psach w jednej linijce. Bo uważam że podstawowe zasady wychowania i socjalizacji są takie same. Zdrowy rozsądek, ustalenie stałych reguł i konsekwencja. Tzn jeśli nie dajemy psu przy stole to żadne maślane oczy na nas nie wpłyną i jeśli nie kupujemy dziecku zabawki na każdych zakupach to cyrk w postaci rzucania się na podłogę i wrzasku tez nas do tego nie skłoni.
Pies tak samo jak dziecko uczy się obserwując nasze zachowanie, jeśli my czujemy lęk pies to wyczuje i tez będzie reagował na daną sytuację lękiem.
Avatar użytkownika
annasm
Administrator
 
Posty: 4735
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-11-17, 17:31
Lokalizacja: Warszawa
psy: CHUCK Tanais(*), WINNIE(*) I COOPERS CHOICE

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Leszczyna » 2011-06-22, 18:15

annasm napisał(a):
Po pierwsze geny - tu wpływ jest niewątpliwy i mamy mozliwość wpływu przez dobór rodziców. Ale ponieważ dziedziczenie zachowań, lękliwości i psychiki musi być wielogenowe i bardzo złożone czasem ze skojarzenia dwóch wybitnie spokojnych i zrównoważonych psów wyjdzie nam lękliwy miot. Tego się nie da przewidzieć w 100%. Myślę że złożoność dziedziczenia psich zachowań jest znacznie bardziej złożona niż dysplazji czy nowotworów.

<okok> Cały czas próbowałam to samo wyjaśnić ;-) <brawo>
Leszczyna
 
Posty: 3169
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-11-14, 12:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-22, 20:10

"Selekcja hodowlana
U dziko żyjących psowatych rolę surowego selekcjonera pełni matka natura. Wszystko, co słabe, zarówno fizycznie jak i psychicznie musi zginąć. W dawnych czasach, kiedy psy miały pracować dla człowieka cechy eksterieru nie miały zbyt dużego znaczenia. Liczyła się psychika, toteż psy o słabej psychice, nadagresywne lub lękliwe oraz niewykazujące odpowiednich cech użytkowych były eliminowane i nie używano ich do hodowli. U psów wystawowych przez wiele lat liczyły się przede wszystkich cechy eksterieru. Na charakter nie zwracano większej uwagi, a w wielu hodowlach dzieje się tak do dziś... Dopiero współczesne badania genetyczne, dowodząc niezbicie, jak mocno dziedziczą się cechy charakteru zmusiły hodowców do zastanowienia się. No i fakt, że we współczesnym świecie zwyczajnie nie ma miejsca na zwierzęta nadmiernie agresywne lub patologicznie tchórzliwe. Nagłośnione ostatnimi laty przypadki ciężkich pogryzień ludzi, a w konsekwencji powstanie list ras niebezpiecznych dobitnie pokazały hodowcom, iż to, co miało być ratunkiem dla psów – hodowla zwierząt rasowych – w obecnej postaci może stać się dla ich egzystencji poważnym zagrożeniem.
"

no i o to chodzi
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez kreska » 2011-06-22, 21:38

no to jedziemy dalej...podobnie jak Ania podaje przyklady dzieci ale juz nie bede zmieniac tego co wczesniej naszkicowlam ;-)
Czym jest charakter psa....zgodnie z definicją profesora E. Serferego jest to "całość wszystkich wrodzonych i nabytych fizycznych i duchowych cech, właściwości i zdolności, które określają, kształtują i regulują stosunek psa do otoczenia".
Chocby nie wiem jak mocny charakter pies lub czlowiek mial, jesli w okresie w ktorym sie ksztaltuje dostarczymy mu zbyt malo lub nie odpowiednich bodzcow bedzie psem lub czlowiekiem blednie uksztaltowanym co objawiac sie moze w roznoraki sposob :-> Duzo czytam, ucze sie i obserwuje i z moich dotychczasowych doswiadczen wynika iz w przewazajacej wiekszosci to my i srodowisko wplywamy na charakter psa i czlowieka, ktorego wychowujemy <tak>
Nie ma znaczenia czy pies jest z hodowli "wiejskiej" czy "miejskiej" wazny jest fakt zeby byl przystosowany do zmian zachodzacych w jego otoczeniu i uczenia sie poznawania nowego bez obawy przed nieznanym.
Prosty przyklad; 2 psy zyjace od szczeniaka w miescie, w bloku. 1 wychodzi na spacery tylko w obrebie tego samego "podworka" chodzi zawsze ta sama sciezka, spotyka te same psy i tych samych ludzi, po jego domu kreca sie zawsze ci sami ludzie , jednym slowem nuda ;-) 2 czesto zmienia miejsca spacerow, spotyka nowych "kolegow" i w jego domu czesto pojawiaja sie goscie, czyli prowadzi zycie urozmaicone <okok> Reakcja na nowa sytuacje, przedmiot, odglos w przypadku pierwszego psa bedzie lek, nagle ktos lub cos burzy jego dotychczasowy spokoj, reakcja drugiego psa będzie...ciekawosc <faja>
Wprowadzajac psa lub tez czlowieka w zycie nalezy pokazywac mu swiat stopniowo i łagodnie, zeby nie wywolac negatywnych reakcji , ktore moga odbic sie w pozniejszym okresie fobiami i lekami a nawet agresja. Przypomnijcie sobie prosze wlasne dziecinstwo, kazdy mial napewno jakies leki ale stopniowo je przechodzil pod czujnym okiem rodzicow, wielu z nas do dzis nie lubi niektorych potraw tylko dlatego ze bylo przymuszanych do ich jedzenia ;-) Nie znam dziecka , które nie mialo by jakis lekow, obaw lub tez nie wykazywalo nieśmiałości w mniejszym lub większym stopniu. Czy w związku z tym wszyscy rodzimy się ze slabym charakterem?Nie!Charakter z zalozenia jest ksztaltowany <tak> tak naprawde powinnismy rozwazac charakter w polaczeniu z temperamentem, konstrukcja fizyczna i inteligencja bo wszystkie wplywaja na ksztalt zachowan psa jak i rowniez czlowieka <okok> duzo piszecie o psach lekliwych, a co z psami napobudliwymi, ktorych ogon jest w nieustajacym ruchu <mysli>, ktore nie moga ustac w miejscu, siadaja , wstaja i nikt tego nie bierze za negatywny aspekt zachowania bo przeciez piesek tylko macha radosnie ogonkiem i jest skory do ruchu a w rzeczywistości mamy doczynienia z zaburzeniami psychicznymi. Nadpobudliwosc jest rowniez wynikiem nie odpowiedniej socjalizacji tak tez przez czlowieka jak i psia mame(zbytnia poblazliwosc na dokazywania;))


Wracajac do powyższej definicji warto zauważyć, że:
- Charakter psa jest strukturą złożoną. Charakter nie jest strukturą, chociaż może mieć strukturę. Nie można więc sensownie określić psa jednym słowem, "on jest zły", "to zwierzę jest bardzo wrażliwe", "Mój Miś jest urodzonym obrońcą", itd. Zrozumieć psa - to znaczy wychwycić całe mnóstwo różnych elementów składających się na całość jego psychicznej sylwetki. Pies jest takim, jakim go stworzyła natura, pewne jego psychiczne właściwości są stałe i niezmienne. Równocześnie jednak jest zwierzęciem zdolnym do pamiętania, kojarzenia, uczenia się, i jego reakcje w bardzo dużym stopniu mogą być modyfikowane. A więc charakter psa jest w pewnej mierze ukształtowany poprzez doświadczenia zdobyte w szkole życia.
- Rozpoznać, ocenić i opisać charakter psa możemy obserwując zachowanie zwierzęcia w różnych sytuacjach.
- Charakter psa zbudowany jest z dwu warstw - cech wrodzonych, odziedziczonych po przodkach, oraz nabytych.
- Charakter psa jest różny w różnych okresach życia zwierzęcia. Inaczej reaguje niedoświadczone kilkumiesięczne szczenię niż "znający życie" dojrzały pies czy wreszcie staruszek. Decydują o tym naturalne procesy dojrzewania, starzenie się organizmu i cały bagaż życiowych doświadczeń psa.
Wyróżnimy tu trzy podstawowe grupy czynników: 1. konstrukcję, 2. popędy i instynkty, oraz 3. wyższe zdolności psychiczne. Mówiąc o konstrukcji psa mamy na myśli ogólną sprawność jego organizmu: aparatu ruchu, organów wewnętrznych, narządów zmysłów i systemu nerwowego. Jest jasne, że silny, sprawny, zdrowy zwierzak będzie zachowywał się inaczej niż chory czy pod jakimś względem upośledzony. Ogólny wygląd psa może nam wiele powiedzieć, choć oczywiście nie zawsze sprawiające wspaniałe wrażenie zwierzę jest rzeczywiście doskonałe użytkowo. Jeśli obserwujemy małego pekińczyka, już na pierwszy rzut oka wiemy, że trudno byłoby wymagać, aby stał się stróżem obejścia; natomiast potężny rottweiler prawdopodobnie zadanie to spełni z powodzeniem. Konstytucja psa to nie tylko cechy jego fizycznej konstrukcji, ale także wynikające z właściwości systemu nerwowego temperament, wytrzymałość i psychiczna wrażliwość. Pod pojęciem temperamentu rozumiemy tu zdolność do szybkiego lub powolnego reagowania na bodźce środowiska oraz równowagę między procesami pobudzania i hamowania. Wynika on ze sprawności narządów zmysłów (wzroku, słuchu, węchu, dotyku i smaku) oraz systemu nerwowego i mózgu.
Temperament psa zwykło się określać jako żywy (gdy pies reaguje szybko) bądź powolny; według precyzyjniejszych klasyfikacji Pawłowa wyróżnia się typy:
- choleryczny, charakteryzujący zwierzęta łatwo reagujące na podniety i stosunkowo powoli powracające do równowagi; nie są one łatwe w szkoleniu i prowadzeniu, gdyż są zbyt pobudliwe i łatwo się rozpraszają.
- sangwiniczny, gdy procesy pobudzania i hamowania są w równowadze, zachodzą szybko i silnie; psy o takim temperamencie są najcenniejsze, jako że wykazują dużą aktywność, dobrze znoszą zmianę warunków pracy, szybko oswajają się ze zmianami otoczenia; - flegmatyczny, kiedy powstawanie i zanikanie reakcji na bodźce zachodzi z równą siłą, lecz raczej powoli; psy z takim temperamentem są raczej powolne, gorzej znoszą zmiany, ale ogólnie są spokojne, opanowane, co w pewnych rodzajach pracy może być zaletą;
- melancholiczny, zwany też słabym, gdy pies ogólnie słabo reaguje na bodźce i źle przystosowuje się do zmian, jest bierny. Psy z tej grupy są mało przydatne do szkolenia.
Próbując określić rodzaj temperamentu psa musimy pamiętać, że w praktyce trudno byłoby znaleźć wzorcowego psa reprezentującego określony typ, zwłaszcza, że szybkość i trwałość reakcji tego samego psa będzie różna w zależności od bodźca, jaki zastosujemy. Na przykład, jeśli nasz zazwyczaj powolny dog panicznie boi się huku, to wystrzał z pistoletu natychmiast zmusi go do ucieczki i upłynie sporo czasu, zanim zwierzę odzyska równowagę. Nie możemy na postawie takiej próby ocenić go jako psa żywego, czy też cholerycznego. Gdy spróbujemy naszego boksera, psa pozbawionego pasji myśliwskiej zainteresować śladem sarny, to okaże się on psem bez temperamentu lub flegmatykiem, bo ten bodziec zupełnie nie współgra z naturalnymi popędami. Tak więc określenie temperamentu danego psa najlepiej jest przedstawiać w oparciu o całość jego zachowań i w powiązaniu z bodźcem lub sytuacją, na przykład "pies o raczej powolnym temperamencie, mało ruchliwy, gwałtownie reagujący na bodźce dźwiękowe" (dog), lub "pies bardzo żywy, silnie i trwale pobudzający się w czasie zabawy lub walki, obojętnie reagujący na woń zwierzyny" (bokser). Z temperamentem wiąże się ściśle wytrwałość oraz psychiczna wrażliwość psa. Niektóre zwierzęta dzięki silnemu systemowi nerwowemu, a także swej sprawności fizycznej, są zdolne do długotrwałego wysiłku i pracy. Przez kilka godzin mogą węszyć w poszukiwaniu zaginionego człowieka, uważnie śledzić poczynania pasących się owiec i zaganiać oddalające się sztuki, czujnie pilnować obejścia, itd. O takich psach mówimy, że są wytrwałe. Oczywiście ogólna informacja, że dany pies jest wytrwały wymaga uzupełnienia, przy jakim rodzaju pracy ujawnia się ta niewątpliwie cenna zaleta. Czasem zresztą wytrwałość niektórych poczynań poczynania nie mogą być "wytrwałe"; może "wytrwałość psów w niektórych poczynaniach"? J. I. psa może nam przysporzyć kłopotów, na przykład gdy nasz podopieczny jest niezmordowany w zbieraniu odpadków, gonieniu kotów, czy też poszukiwaniu grzejących się suk. Na naszego psa mogą spaść rozmaite przykrości. Oto skacząc przez przeszkodę uderzył się boleśnie w łapę, jakiś obcy człowiek uderzył go parasolem, kiedyś indziej próbował ukraść kawał mięsa i stojący obok garnek spadł mu na głowę. Jak zwierzę zareaguje na takie zdarzenie zależeć będzie od jego twardości. Pies określany imieniem "twardego" nie przejmie się przeciwnościami, po chwili spróbuje jeszcze raz przeskoczyć przez przeszkodę, zignoruje cios (a może zechce podjąć walkę), i mimo chwilowego bólu i strachu pożre mięso. Inne zwierzę będzie obawiało się powtórzyć skok, z piskiem odskoczy od nieznajomego i zrezygnuje z przysmaku, ale po pewnym czasie niemiłe wrażenia zatrą się. Tak reaguje pies o średniej twardości. Pies wybitnie miękki na zapamięta na długo przykre zdarzenie. Będzie obawiał się pokonywać przeszkody, zacznie stronić od obcych ludzi (zwłaszcza tych z parasolami) i definitywnie zaprzestanie kradzieży. Odporność psychiczna, czyli stopień twardości lub miękkości, jest niezwykle istotną cechą użytkową psa. Z jednej strony wrażliwość na wszelkie nieprzyjemne doznania jest ogromnym utrudnieniem w szkoleniu psa. Wszelkie nieprzewidziane negatywne zdarzenia pies długo pamięta i unika sytuacji, w których do nich doszło. Pies miękki łatwo się zniechęca, "obraża", i odmawia wszelkiej współpracy. Jednocześnie takie zwierzę jest zwykle podatne i łatwe w szkoleniu. Jego niewłaściwe zachowania łatwo jest zahamować - wystarczy jednorazowe szarpnięcie smyczą, skarcenie głosem. Z kolei pies twardy może sprawiać pewne kłopoty. Lekceważy sobie karę i robi to, na co ma ochotę, Może być niesforny i trudny w prowadzeniu, mało układny.
Drugą, po czynnikach konstytucyjnych, grupą własności psychicznych tworzących charakter psa są jego popędy i instynkty. Każde zwierzę odczuwa cały szereg życiowych popędów. Ich źródłem mogą być pewne stany fizjologiczne organizmu (na przykład głód, pragnienie, gotowość do rozrodu), jak i pierwotne uczucia uwarunkowane sytuacją zewnętrzną (na przykład lęk, chęć zmierzenia się z wrogiem). Stan napięcia, jaki wywołuje niezaspokojona potrzeba skłania zwierzę do poszukiwania "drogi wyjścia" z sytuacji, motywuję do określonego działania. Sposób, w jaki dane zwierzę zachowuje się pod wpływem określonego popędu nazywamy instynktem. Instynkty są wrodzonymi (nie zaś wyuczonymi), specyficznymi dla gatunku sposobami postępowania. Głodna owca poszuka trawy - pies przystąpi do polowania. Walka jeleni o samice będzie wyglądała inaczej niż pojedynek dwóch psów. Oczywiście, w ramach jednego gatunku poszczególne popędy występują w odmiennych kombinacjach i z różnym nasileniem u każdego osobnika, przyjmują też różne formy. Mamy więc pozbawione popędu pekińczyki i urodzonych myśliwych, wyżły. Spotykamy rottweilery, które popędy walki i dominacji skłaniają do ciągłych bójek z innymi psami i zwierzęta tej rasy przyjaźnie nastawione do każdego kuzyna. Odzwierciedleniem stwierdzenia, że u różnych osobników ten sam popęd może przybierać odmienne formy będzie zachowanie dwóch psów w sytuacji wtargnięcia obcego na teren posiadłości psa (i jego pana). Pierwszy z nich będzie sygnalizował obecność intruza szczekaniem, drugi spróbuje go zaatakować. Obie reakcje są wyrazem tego samego popędu ochrony terytorium. W tym miejscu przejdźmy do omówienia popędów występujących u psa i specyficznych form, w jakich się one ujawniają. Utrzymanie się przy życiu i bezpieczeństwo są uwarunkowane popędami samozachowawczymi. W sytuacji zagrożenia dotyczącego zarówno "nietykalności fizycznej" jak i zachowania pewnego stanu posiadania pokarmu, terytorium) zwierzę odczuwa strach pobudzający je do działania. Najpowszechniejszą wśród gatunków dzikich reakcją jest ucieczka. Czmychają przed człowiekiem wilki, uciekają roślinożercy przed drapieżnikami, dla każdego zwierzęcia jest to wyjście bezpieczne, bo nienarażające na szwank własnego zdrowia czy życia. Popęd ucieczki występuje też bardzo powszechnie wśród psów i może przyjmować różne formy - od panicznej rejterady "gdzie oczy poniosą" po lekkie cofnięcie się. Strach może pobudzić też do "poddania się" - zamanifestowanie postawy uległości: pies pochyla szyję, tuli uszy, skręca lekko ciało odsłaniając okolicę pachwinową, ogon ma nisko ułożony, oblizuje się lub też po prostu kładzie się na ziemi odsłaniając brzuch. Takie zachowanie na pewno Państwo obserwowali. W szczególnie wyrazistej formie u szczenięcia w momencie jego spotkania z innym dorosłym psem. Kolejny sposób reagowania na niebezpieczeństwo nazwiemy "grożącym". Pies przyjmuje postawę imponującą: stoi na sztywnych łapach, często z uniesionym ogonem, głowę ma ułożoną wysoko, uszy postawione, jeży sierść na grzbiecie, pokazuje zęby, warczy. W ten sposób stara się zniechęcić przeciwnika (innego psa, człowieka, a także budzący strach przedmiot) do spodziewanego ataku. W przypadku gdy przestraszony pies nie ma szansy ucieczki, a przeciwnik nie reaguje na poddanie się lub grożenie, jedynym wyjściem jest walka. Zwierzę powodowane lękiem podejmuje desperacką próbę samoobrony. Tego rodzaju reakcja bardzo powszechnie jest brana przez niedoświadczonych obserwatorów (także samych właścicieli psów) za przejaw odwagi, gdy w istocie jest czymś z goła przeciwnym. Agresywne zachowanie wynikające z lęku nazywamy ostrością pozorną. Do tego pojęcia będziemy jeszcze wielokrotnie wracać, gdyż takie reakcje są bardzo rozpowszechnione i niebezpieczne. Naszym zdaniem prawie wszystkie sytuacje zaatakowania i pogryzienia człowieka przez psa są powodowane przez zwierzęta kierowane strachem - wykazujące pozorną ostrość. W tym miejscu warto zastanowić się nad tym czym różni się pies lękliwy od nieustraszonego. Jest jasne, że każde zwierzę czegoś się boi. Żaden normalny pies nie wyskoczy przez okno z piątego piętra, żaden nie wejdzie dla zabawy w ognisko. Bariera strachu i popęd samozachowawczy chronią jego życie i zdrowie. Są psy o dużej pewności siebie, które oceniają sytuację i reagują na miarę rzeczywistego zagrożenia. Nie popadają w panikę, zachowują się "rozsądnie", w sposób zrównoważony. Spotykamy też często zwierzęta pełne lęku, wszędzie widzące niebezpieczeństwo i reagujące ucieczką, grożeniem lub atakiem w sytuacjach z naszego ludzkiego punktu widzenia całkiem niegroźnych. Musimy tu pamiętać, że pies nie analizuje okoliczności na sposób właściwy człowiekowi, o jego zachowaniach decydują w ogromnej mierze jego wrodzone wzorce postępowania. Oczywiście pies jest zdolny do zapamiętywania, kojarzenia zdarzeń i nauki. Jeśli więc przekona się, że coś, co pierwotnie budziło jego lęk w istocie nie jest groźne (samochód, odgłos odkurzacza, widok krowy lub słupa ogłoszeniowego) może przestać się obawiać. Czy tak się stanie, czy pies nauczy się pewności siebie zależy od kilku czynników, a więc: jak głęboko tkwi jego obawa, jak często dochodziło do pełnego rozkwitu paniki w danych okolicznościach, jakie kroki przedsięwziął wychowawca, aby zmienić niekorzystną tendencję psa, na ile pies jest "bystry" - zdolny do kojarzenia i nauki. Są psy, które tak bardzo boją się niektórych bodźców, że nigdy nie będą w stanie przezwyciężyć lęku. Przeciwnie, im częściej natkną się na to zjawisko, tym bardziej nerwowo i trwale reagują na nie. Tak głęboko zakorzenione lęki dotyczą często silnych bodźców akustycznych. Stąd wiele psów nawet po kilka dni nie wychodzi z domu w okresie detonowania noworocznych fajerwerków. Jedyną pomocą dla nich stają się niwelujące stres leki uspokajające. Przypatrzmy się z kolei innemu przykładowi. Trzymiesięczne szczenię czuje pewną obawę przed obcymi psami. Jeśli w tym okresie życia zostanie kilkakrotnie silnie przestraszone przez jakieś psy, czy też pogryzione, jego lęk może rozwinąć się i utrwalić. Młody pies, który przy pierwszym spotkaniu, na przykład z jadącym ulicą autobusem, umknął gdzie pieprz rośnie i taką "akcję" powtórzył jeszcze kilka razy, może mieć trudności w przyzwyczajeniu się kiedykolwiek do tego typu pojazdów. "Zobaczyłem tego potwora, przestraszyłem się i zapamiętałem: obraz, własne uczucie, rozładowanie przykrego wrażenia poprzez ucieczkę; to właśnie sposób, żeby radzić sobie z taką sytuacją" - oto jak można przedstawić schemat utrwalenia się instynktu ucieczki. Bardzo podobnie wygląda kwestia rozwijania się ostrości pozornej. Powiedzmy, że mamy do czynienia z młodym psem obawiającym się obcych osób. Gdy ktoś do niego podchodzi, wyciąga rękę, pies cofa się (ucieczka), kuli (poddanie), oszczekuje (grożenie). Jeśli nieznajomy nadal się zbliża, pies czuje się coraz bardziej niepewnie. Okazanie uległości ani próba odstraszenia nie dały efektu, smycz nie pozwala uciec: pozostaje samoobrona i pies musi ją podjąć; to jedyny dostępny w tym momencie sposób rozładowania stresu. Zauważmy, że zawsze próba "oswojenia" psa, przy której doszło do walki, musi się skończyć wygraną zwierzęcia, bo człowiek pogryziony trochę lub bardzo musi w końcu odejść. Zwyciężyć nie może, "był górą" na początku, gdy został uznany za kogoś silniejszego, budzącego lęk, potem sukces odnosi zwierzę. (sic!) Samoobrona "uratowała mu życie". Jeśli właściciel psa dopuszcza do tego rodzaju sytuacji rozmyślnie lub bezmyślnie i zmusza psa do ataku ze strachu, jego podopieczny przyzwyczai się, że agresja wobec obcych to metoda uniknięcia zagrożenia. Będzie więc napadał na każdego, kto znajdzie się w pobliżu. Sprowokowanie do agresji ze strachu powoduje, że pies przekonuje się, że to jest właśnie dobra, warta stosowania strategia. "On podszedł i był straszny, nie reagował na poddanie się, nie dał się odstraszyć, ale broniłem się dzielnie i on zniknął" - tak rodzi się ostrość pozorna. Jeśli będzie rozwijana przy następnych bliskich spotkaniach ugruntuje się i rozwinie. Równocześnie pies lękliwy zawsze, mając taką szansę, będzie próbował uciec, a w każdym razie nikła jest szansa, że tego nie zrobi. Chociaż "wygrał" kilka razy z obcymi, to widząc kogoś, kto bije jego pana pomyśli o sobie i własnym bezpieczeństwie. Jeśli (prowadzony luzem) otrzyma cios - ucieknie przed następnym. Ale zaatakuje bez istotnego powodu kogoś słabszego, na przykład przechodzące dziecko - bo jego się nie obawia aż tak, aby uciekać, ale wystarczająco, by ugryźć. Atak spowodowany rozwiniętą pozorną ostrością następuje przeważnie bez ostrzeżenia - jak pamiętamy pies stwierdził wcześniej, że próby grożenia lub sygnalizowania poddania nie dają efektu i sięga od razu po środek ostateczny. Może przy tym być naprawdę niebezpieczny - bo w walkę o swoje bezpieczeństwo zwierzę wkłada wszystkie siły, jest zdesperowane. Jak wynika z tego opisu dopuszczenie czy też świadome rozwijanie pozornej ostrości jest i niebezpieczne, i bezcelowe. Lękliwy, niepewny pies nie może być i nie jest materiałem na obrońcę - budowanie czegokolwiek na rozwijaniu strachu może przynieść efekty wyłącznie negatywne. Pies pełen obawy o własne bezpieczeństwo nie zapewni bezpieczeństwa ni pewności swemu panu. W tym miejscu musimy powiedzieć jeszcze o tak zwanej nieufności wobec obcych, traktowanej powszechnie jako jedna z podstawowych zalet wymaganych od psa obrończo-stróżującego. Mówiąc, że nie ufamy komuś mamy zwykle na myśli to, że obawiamy się go - o "czystość" jego zamiarów, metod postępowania, uczciwości i nie jest nieporozumieniem, że w braku zaufania tkwi lęk o to, co dany człowiek nam zrobić. Nie jest błędem powiedzenie, że także u psa nieufność kryje w sobie element obawy. Pies może traktować ludzi z większą lub mniejszą sympatią, jeśli ich się nie boi, może pozostawać na ich bliskość obojętnym, niechętnie traktować pieszczoty i nie mieć ochoty na kontakt z obcymi. Zachowuje się przyjaźnie lub obojętnie, spokojnie, pewnie. Jeśli natomiast o (zwłaszcza młodym) psie ktoś powie "Panie, to dobry pies, nie da się do siebie zbliżyć, taki jest nieufny", to znaczy, że mówi o zwierzęciu pełnym obawy. A więc tak na prawdę nie o dobrym psie obronnym, tylko tym którego stać byłoby najwyżej na ostrość pozorną.

Strach jest uczuciem mającym biologiczny sens i powszechnym u wszystkich zwierząt. To, czy określimy psa mianem tchórzliwego zależy od tego, czy jego reakcje lękowe występują w nasileniu odpowiednim do sytuacji. Rzecz w tym, że my, ludzie możemy autorytatywnie stwierdzić "obawa przed odkurzaczem jest bez sensu, to urządzenie niczym nie zagraża, pies, który się go boi jest lękliwy", bo mamy możliwość oceny okoliczności. To, że jakiś pies nie boi się odkurzacza (starej wierzby, dziecka sąsiadów, huku petard) to nie przejaw jego odwagi, ale braku lęku, postrzeganie danego zjawiska jako niegroźnego. A to czy bedzie je tak odbieral zalezy od tego czy potraktuje to jako kolejna nowe zjawisko, a zeby moc je tak odebrac musi byc do tego "przyuczony".

A teraz fragment opisu charakteru rasy..

Jest to rasa psa łagodnego, obdarzonego zazwyczaj umiarkowanym temperamentem i przywiązaniem do miejsca, w którym się znajduje.
W stosunku do obcych bywa nieufny - gości uważnie obserwuje od momentu wejścia do domu, aż do wyjścia. Chociaż nie jest agresywny, w przypadku zagrożenia pana potrafi zaatakować.

Charakterystyka zaczerpnieta z forum(tak przy okazji mamy tam troszke bledow;))
Są to psy wrażliwe, nierzadko w okresie dorastania przejawiające nieufność wobec obcych, dlatego pozostawione same sobie mogą stac się lękliwe, a z czasem także i agresywne.

Piszac ten elaborat „moich złotych mysli” posiłkowałam się tekstem zaczerpniętym z opracowan płockiego zk , wzorca i charakterystyki rasy oraz kilku przeczytanych ksiazek :]
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem doposzczania do hodowli psow agresywnych i przymykania oka na agresje podczas wystaw bo takie psy sa zagrozeniem dla innych psow, wystawcow i zwiedzajacych :evil:
Ale jestem rowniez przeciwnikiem w ocenianiu psow pod wzgledem lekliwosci bo zgodnie z tym co wczesniej napisalam nalezy ocenic psa pod wieloma plaszczyznami zanim wydamy "wyrok" i wyeliminujemy go z hodowli <tak>bo na jakiej podstawie stwierdzamy ze ten akurat pies oddziedziczyl lekliwosc w genach, jesli jego przodkowie takowej nie wykazywali <mysli>
pozdr
ps przepraszam za bledy bo napeno jest ich troche :oops:
Avatar użytkownika
kreska
 
Posty: 5497
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-29, 23:48
Lokalizacja: Zielonka
psy: Fibi,Bibi,Balu,Lila,Lilawati, Solo i Łatka(*)
Hodowla: SOULBERN

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez AT » 2011-06-23, 00:34

kreska napisał(a):Ale jestem rowniez przeciwnikiem w ocenianiu psow pod wzgledem lekliwosci bo zgodnie z tym co wczesniej napisalam nalezy ocenic psa pod wieloma plaszczyznami zanim wydamy "wyrok" i wyeliminujemy go z hodowli <tak>bo na jakiej podstawie stwierdzamy ze ten akurat pies oddziedziczyl lekliwosc w genach, jesli jego przodkowie takowej nie wykazywali <mysli>

Kreska a skąd wiadomo, że jego przodkowie takiej nie wykazywali? myślę, że hodowla nie od jednego, czy dwóch pokoleń nie jest doskonała ;-) i przypuszczam, że kilka pokoleń temu też ktoś mógł użyć do hodowli psa lękliwego :->
Przy całej złożoności psiej psyche to jednak jak pokazuje cała kynologia można jakimś cudem hodować ,,na cechę/ cechy" charakteru także, inaczej nie mielibyśmy takiej gamy psów użytkowych (u których lękliwość nie jest zazwyczaj cechą pożądaną bo pies który się boi nie pracuje po prostu)...
No i przewrotnie zapytam - czy ja mogę porozważać użycie w hodowli mojej ,,teoretycznej suki" z niebieskim okiem? nic mi o tym nie wiadomo aby któryś z jej przodków miał niebieskie oczy :] zwłaszcza, że w sumie to ona nie do końca te oko ma niebieskie tylko jakieś tam plamki ma... :->
Avatar użytkownika
AT
 
Posty: 3552
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-04-25, 01:04
psy: Mufka (*)

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-23, 08:00

dla zainteresowanych lekturą ze 'źródła' polecam wzorzec charakteru wg klubu szwajcarskiego (dla nie znających angielskiego z tłumaczeniem poradzi sobie i translator google)
http://www.bshkbs.ch/phpnuke/modules.ph ... cle&sid=51
a czytając o charakterze Berneńczyka z głównej strony portalu
Usposobienie i charakter: pewny, uważny, czujny i odważny w codziennych sytuacjach, łagodny i oddany w stosunku do zaufanych osób, pewny siebie i przyjazny w stosunku nieznajomych; średni temperament, łatwy do ułożenia

to ja osobiście wolę ten właśnie wzorzec i z tym utożsamiam rasę :]
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez hania » 2011-06-23, 12:14

kreska napisał(a):Ale jestem rowniez przeciwnikiem w ocenianiu psow pod wzgledem lekliwosci bo zgodnie z tym co wczesniej napisalam nalezy ocenic psa pod wieloma plaszczyznami zanim wydamy "wyrok" i wyeliminujemy go z hodowli <tak>bo na jakiej podstawie stwierdzamy ze ten akurat pies oddziedziczyl lekliwosc w genach, jesli jego przodkowie takowej nie wykazywali <mysli>


Ponieważ psa z naprawdę dobrymi założeniami genetycznymi nie da się zepsuć (albo jest bardzo trudno). Pies z dobrym charakterem nie potrzebuje specjalnej socjalizacji, odwrażliwiania na dźwięki itp. Wszystko jedno czy wychowuje sie na wsi czy w mieście - bo nawet jeśli jest wychowany na wsi to miasto nie stanowi dla niego problemu.
Mamy sporo tymczasów - w tym psów, które naprawdę miały niemiłe życie i złe doświadczenia. I nie jest tak, że potem wszystkie są nieufne, wycofane i mają problemy. Sama miałam psa, który pierwszy rok życia spędził na łańcuchu a jego zahowaniu nie można było nic zarzucić. Podobnie jak pies znajomego, który do ok roku siedział zamknięty w garażu.
W tej chwili mamy w trzy aussiki z pseudohodowli. Ich życie od momentu przyjazdu z hodowli do Polski wygląda tak samo - pierwszy własciciel, jedna pseudo, druga pseudo. A zachowują się zupełnie inaczej. Pies - ma bardzo pewny siebie charakter, jest odważny i otwarty, chętnie współpracuje z człowiekiem, nie ma problemu z nowymi zjawiskami, wszystko bierze do pyska, łapie frisbbe rzucone przez obce osoby. Jedna z suk - mniej pewna siebie, ale jeszcze nie lękliwa, szuka oparcia w człowieku, ale jest dość otwarta i pogodna, boi sie wziąć do pyska zabawki choć za nimi biega, chętnie poracuje za jedzenie. Druga suka - bardzo mało pewna siebie, całą pewność siebie czerpie z czlowieka na którym "zwisa", praca z człowiekiem jest dla niej zbyt dużym naciskiem i suka od razu się wycofuje, nie mam mowy o bieganiu za piłeczką itp.

Dla mnie ideałem psa, pod względem charakteru, jest pies z którym nie trzeba specjalnie pracować nad socjalizacją itp. Nie musi być mega twardzielem ale powinien być wystarczająco odważny i pewny siebie, żeby bez problemów radzic sobie z otaczającym światem.
hania
 
Posty: 670
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-12-16, 08:37
psy: Gawra, Irga, Kontra, Szyszka, Zoja [*]

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Brożkin » 2011-06-23, 12:53

Pięknie się temat rozwija ku uciesze mego serca i umysłu... :-)

Dla zainteresowanych dziedziczeniem cech polecam tę pracę:

http://jay.up.poznan.pl/~strabel/dydaktyka/gci.pdf

Nawet ja kumam o co chodzi i muszę przyznać, że wiele informacji bardzo mnie zaskoczyło. Choć praca dotyczy zwierząt ogólnie, to łatwo można przełożyć te informacje na płaszczyznę hodowli psów.
Avatar użytkownika
Brożkin
 
Posty: 613
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-04-11, 23:06
Lokalizacja: Poznań
psy: Bona, Tobi

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Beata i Fiona » 2011-06-23, 13:53

przeczytałam cały wątek - bardzo ciekawy <okok>

Kaśka wybacz że piszę, ale nie wytrzymam
Leszczyna napisał(a): Jak już wcześniej napisałam wszystko zależy od sędziego prób pracy, ale z tego co wiem był i tak bardzo wyrozumiały. Na naszych Rybnickich testach w tym samym czasie nasz sędzia nie był taki wyrozumiały

proszę Cię - on nie był wyrozumiały ?! :boszz: on był wyrozumiały jak chole...!!
dobrze wiesz że Heban nie powinien zdać tych testów (uprzedzam pytania - byłam, widziałam), pies wprowadzony na kolczatce, niemożność identyfikacji psa, na strzał i butelkę z kamykami mało nie wlazł pod ziemię, nie dał się sędziemu dotknąć. po krótkiej rozmowie z sędzią polecił Ci socjalizować psa i odziwo zliczył!!
widziałam Hebana na testach, na kilku wystawach, widziałam inne Twoje psy (suczki)
piszecie o uczciwości - phi! jeśli hodowcy nie będą obiektywnie i uczciwie oceniać swoich psów - poprawy nie będzie

Leszczyna napisał(a):
Drixon napisał(a):
Leszczyna napisał(a):Ania zaczęła wątek o lękliwości, bojaźni, bernów chyba pod wpływem ostatnich testów psychicznych które odbyły się bodajże 11 czerwca w Będzinie, czy dobrze zrozumiałam ?


Ten przypadek przelał moją 'czarę goryczy' i był tylko bodźcem do rozpoczęcia dyskusji. Bo przyjęło się że hodować może każdy i wszystko -

Kasia i tak wiemy że właściciel pojedzie z tym psem i wyjeździ kolejny punkt do uprawnień repro :-(
A pies od szczeniaka jest w tej hodowli więc nie wiem po jakich 'przejściach' jest.


Aniu...sama widzisz. Wiem o tych testach dlatego że osoba która pozorowała zna mnie i wie że mam berneńczyki, wie JAKĄ mają psychikę moje berny, dlatego mi o tym opowiedział, a ja wiedząc o tym przypadku próbowałam odpowiedzieć Ci ( sama przyznałaś że pies jest od urodzenia w hodowli i ,,po jakich przejściach,, ) że mamy tu do czynienia z genetyką.(...)

j.w.

Drixon napisał(a):dla zainteresowanych lekturą ze 'źródła' polecam wzorzec charakteru wg klubu szwajcarskiego (dla nie znających angielskiego z tłumaczeniem poradzi sobie i translator google)
http://www.bshkbs.ch/phpnuke/modules.ph ... cle&sid=51
a czytając o charakterze Berneńczyka z głównej strony portalu
Usposobienie i charakter: pewny, uważny, czujny i odważny w codziennych sytuacjach, łagodny i oddany w stosunku do zaufanych osób, pewny siebie i przyjazny w stosunku nieznajomych; średni temperament, łatwy do ułożenia

to ja osobiście wolę ten właśnie wzorzec i z tym utożsamiam rasę :]

Aniu DZIĘKI!!
charakter to dla mnie jedna z najważniejszych cech bernów, i przywiązuję do niego ogromną wagę! (wiem jakie moje psy mają wady, ale przynajmniej charakter nam się udał ;-) )
śmieszy mnie tłumaczenie lękliwość=ostrożność, agresja=zazdrość/dominacja (mam w domu dominanta, wiem co mówię) śmieszy mnie też sytuacja "odchodzę", tłum - nie odchodź!, "no dobra, zostanę" ;-)
ile na wystawach (znowu wystawy, ale to przeważnie tam widuje się inne psy) jest psów lękliwych każdy wie :-/ , a ile jest psów agresywnych! (nie dominujących, agresywnych), do ilu psów nie można podejść z innym psem bo rzucają się z zębami ...
opiszę historię - jestem na wystawie z naszym 3 mies. babykiem, podchodzę do szczeniaka (jakieś 6 mies.) - rzuca się z kłami (nienormalne co?), podchodzę do rocznego podrostka - rzuca się z kłami ... tłumaczenie zazdrość :boszz: ... i to nie pierwsza lepsza hodowla, forumowa

a teraz no już - rzucajcie kamieniami ;-)
Avatar użytkownika
Beata i Fiona
 
Posty: 2367
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-04-30, 12:22
Lokalizacja: Radlin
psy: TREY, VARIA i KAGURA von Romanshof & YARA
Hodowla: von Romanshof

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez meggy » 2011-06-23, 16:00

Droga Beatko to ja mówiłam ci ze straszna zazdroscnicą jest Gori i odgania kazdego psa ,ktory chciałby do mnie dojsć.
Np Bianka zawsze wita sie ze mna bardzo wylewnie ,a Gori w/g mnie jest po prostu zazdrosna!Kiedy nie zwracam uwagi i nie patrze na psa ,jest spokojna.Przed wystawa i w trakcie powrotu do domu bawiła sie na spacerze z pasmi- 4obce suczki i nie było problemu ,robiła sie czujna gdy zbyt wylwenie miziałam sie z którąś z obcych suk-
w opisie ze szczecina gori ma min napisane DOSKONAŁY CHARAKTER!
Jest wiele kolorów nie tylko białe lub czarne.
Nastepnym razem moze do nas nie podchodz nie bedziesz musiała sie tak stresowac i denerwowac.
Co do Hebana -nie widziałam go na testach wiec sie nie wypowiem.
Na wystawach jest zborczy i mocno pilnuje swojego stada! Myśle przed w/g niego- intruzami .
Avatar użytkownika
meggy
 
Posty: 9039
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-05-10, 11:22
Lokalizacja: Tuszyn.k.LODZI
Hodowla: FCI " Majowy Skarbiec "

Re: Lękliwość u berna czy zwykłe 'pety emocjonalne'?

Postprzez Drixon » 2011-06-23, 17:07

dał się obmacać, nawet sędzia sama mu zajrzała w zęby - tu sukces"
Avatar użytkownika
Drixon
 
Posty: 5589
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2008-08-25, 21:20

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy wychowawcze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości