Przyznaje... zdjec nadal nie moge wrzucic, bo tym razem komputer domowy nie dziala 
 ale poopowiadam  

 ( na razie musi wystarczyć)
Lubka juz nieco grubsza, ale nadal żeberka  sterczą.  Apetyt pierwsza klasa, zjada swoje porcje w mig i jeszcze szuka pod miska, czy przypadkiem cos tam jednak nie zostało na później 

 Z niejadka stała sie obżartuskiem- Luba pierwsze co robi po wejsciu do domu to biegnie w te pędy sprawdzić czy koty aby na pewno wszystko zjadły ze swoich misek.  Co prawda w porównaniu z prosiakiem  ( wlasciwie jamochłonem szybkożrącym) Fruzią , to Lubka jada jak dama-przede wszystkim przeżuwa (czasami 

 ) swoje porcje jedzenia. 
Skóra i sierść wyglada świetnie a czesanko to jest taaakie fajne. 
Nocki pieknie przesypiaja moje dziewczyny w domu (oficjalnie przy kanapach na podlodze, nieoficjanie to slady po slinie na kanapach swiadcza o nieco innym miejscu spania psów 

 ) a w dzien biegaja  na zewnatrz.  Stoja tam dwie budy dla nich, ale jakos lepiej jest upychac sie w jednej w pozycjach "na kanapkę" albo różnych innych nienazywalnych  

 .
  Podczas obrywania gałęzi z moich przydomowych sosenek z Luby wyszedł demon polowań... normalnie nie mozna zerwac gałązki i nie rzucić pieskowi, no nie da rady. Uwielbia taka zabawę z rzucaniem patyków. "Patyczki" w rozmiarze około 2 metrow tez sa fajne. Jeden pies z jednej strony, drugi z drugiej i biegna kazda w swoja stronę- widok boski 

 . 
Mizianie jest zawsze grupowe 

 , bo jak choćby tylko dotkniesz jeden łepek to natychmiast wyłania sie drugi pod druga ręką i miziaj, miziaj i miziaj....  
Lubka jak sie cieszy to sie... uśmiecha 
  
  naprawdę! ona wtedy podnosi nieco górną wargę, tym samym odslania lekko ząbki, przy tym lekko mruczy i wtedy to wyglada na taki jakby usmiech (  mam nadzieje, ze kiedyś uda mi sie to nagrac )
Fruzia to taki "mały" oszołomek, który uwielbia zabawy z Lubą.
A Lubka ma taki cudny pysio, ze ja ją kiedyś schrupię.
Kocham moje dziewczynki, no!