[książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Moderator: DolceVita

[książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Ada&Sobass » 2014-04-24, 20:00

http://iskry.com.pl/poradniki-albumy/31 ... kowa-.html

Zachęcamy do zakupu właśnie wydanej przez Iskry książki. Autorka to osoba, której w dużej mierze zawdzięczamy dobre wychowanie naszego berna. Tekst ilustrują wykonane głównie przez nas zdjęcia, na wielu zobaczycie naszą berneńkę i naszą córkę :).

To po prostu dobra książka. Warto ją przeczytać.

Polecamy

obrazek
Obrazek został zmniejszony.
Avatar użytkownika
Ada&Sobass
 
Posty: 58
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-04-11, 19:37
Lokalizacja: Nowa Huta
psy: http://vamologia.blogspot.com/ - Vama

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez baksak » 2014-04-30, 19:40

Ta książka zainteresowała mnie zanim jeszcze tu o niej przeczytałem. Teraz po lekturze chciałem powiedzieć, że jest to świetna pozycja.
Znakomicie opisuje wszystkie ważniejsze zasady wychowania psa. Kolejne kroki postępowania przy uczeniu (siebie i psa) są bardzo konkretnie i szczegółowo opisane. W dodatku co cenne, wszystko w Polskich realiach. Myślę, że dla każdego, kogo rodzina powiększyła się właśnie o psa będzie to wyczerpująca instrukcja postępowania.
Bardzo sympatyczne są przytaczane przez autorkę przykłady z własnego dzielonego z psami życia. Dzięki nim nawet ktoś dla kogo rady autorki są "oczywistą oczywistością" przeczyta książkę z przyjemnością.
Kolejną cechą wyróżniającą tę publikację - i dla mnie najważniejszą - jest stosunek autorki do zwierząt. Autorka pisze we wstępie:

W tej książce zaproponuję zupełnie inną wizję psa i inną wizję relacji z psem. Nie będzie to ani wizja psa użytkowego, ani wizja psa salonowego, ani psa - klatkowego szczekacza, ale wizja psa - przyjaciela lub równoprawnego członka rodziny. Wizja psa towarzyszącego i żyjącego nie na marginesie rodziny, ale jej pełnoprawnego członka, o kótrego rozwój osobowy dba się tak samo jak o rozwój osobowy dziecka. Wizja psa-brata - brata innego gatunku.

czyniąc jednocześnie w innym miejscu zastrzeżenie:

Jesteśmy odpowiedzialni za ucywilizowanie psów, ale nie róbmy z nich paraludzkich kretynów. Nie cywilizujmy psów za cenę ich godności. To jednak inny gatunek. Nie zakładajmy im też czapeczek, sweterków i biżuterii. Nie malujmy im paznokci. One tego nie lubią.

Tym co chyba najmocniej mnie w tej książce frapuje jest właśnie podkreślanie godności psa. Jedna z zasad postępowania z psem opisana przez autorkę głosi: "Pies podobnie jak inne zwierzęta ma swoją godność. Staraj się jej nie naruszać". Myślę, że nawet jeśli znamy wszystkie reguły wychowywania psa - to dla rozważań autorki dotyczących tej kwestii warto tę książkę przeczytać. Sądzę, że ta sprawa daje wiele do myślenia.
Spoiler:


Są dwie rzeczy w książce z którymi się nie zgadzam. Są to rzeczy małego kalibru i bez znaczenia dla ogólnej bardzo pozytywnej oceny - ale zaznaczam je, bo może ktoś po lekturze odbierze to co autorka napisała inaczej i wyjaśni mi jeśli czegoś nie zrozumiałem.
Otóż autorka pisze (s. 116): "I następna sprawa sam spacer. Na spacerze pies nie powinien być stymulowany do innych działań. Nie upiększajmy mu spaceru dodatkowymi zajęciami, takimi jak rzucanie patyczków, piłeczki czy wreszcie, o zgrozo - precelków (...)".
Moim zdaniem dla psa cenna jest każda wspólna aktywność i współdziałanie z człowiekiem. Może autorka krytykuje tylko takie bezmyślne działanie? To chyba możliwe, bo w tym samym miejscu krytykuje np. Cesara Millana za jego pomysł z "wybieganiem psa" na bieżni. No ale to mnie pozostaje troszkę niejasne.
Druga sprawa to krytyka smyczy typu "flexi". O ile zgadzam się, że to bardzo zły pomysł dla psa, który jeszcze nie potrafi chodzić na normalnej smyczy, o tyle nie widzę problemu gdy idzie o psa który nie sprawia kłopotów. Oczywiście fexi nie może być stale używana - ale sporadycznie, w pewnych określonych okolicznościach sprawdza się świetnie. (Oczywiście nie jako substytut swobodnego biegania.) Ale autorka potępia flexi w czambuł. Oczywiście możliwe, że w książce która w zamyśle ma być "instruktażem" dla niezorientowanych nie chciała zamieszczać zbyt wielu zastrzeżeń.

Bardzo się cieszę, że ukazała się tak dobra książka. Przez swój barwny język i świetne anegdoty czyta się znakomicie. Myślę, że autorka dołączyła do zacnego grona Zofii Mrzewińskiej i Doroty Sumińskiej. Pozostaje sobie życzyć by trafiła na listy bestsellerów zamiast książek hochsztaplerów pokroju Cesara Millana.

Ada&Sobass przekażcie proszę moje podziękowania autorce <tak>
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-04-30, 21:58

Jako podobna wariatka - czuję się zachęcona i zaopatrzę się w tę pozycję <tak>
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Ada&Sobass » 2014-05-01, 10:01

obrazek
Obrazek został zmniejszony.
Avatar użytkownika
Ada&Sobass
 
Posty: 58
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-04-11, 19:37
Lokalizacja: Nowa Huta
psy: http://vamologia.blogspot.com/ - Vama

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Ada&Sobass » 2014-05-01, 10:01

Avatar użytkownika
Ada&Sobass
 
Posty: 58
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-04-11, 19:37
Lokalizacja: Nowa Huta
psy: http://vamologia.blogspot.com/ - Vama

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez aldonabak » 2014-05-01, 11:46

Ada&Sobass napisał(a):http://iskry.com.pl/poradniki-albumy/318-rozmowy-z-psem-czyli-komunikacja-miedzygatunkowa-.html

Zachęcamy do zakupu właśnie wydanej przez Iskry książki. Autorka to osoba, której w dużej mierze zawdzięczamy dobre wychowanie naszego berna. Tekst ilustrują wykonane głównie przez nas zdjęcia, na wielu zobaczycie naszą berneńkę i naszą córkę :).

To po prostu dobra książka. Warto ją przeczytać.

Polecamy

obrazek
Obrazek został zmniejszony.

Do nas właśnie dotarła wczoraj. Miałam wreszcie wcześniej położyć się spać, ale czytałam do północy. Zaraz jedziemy na działeczkę - okulary i książka już zapakowane, pies też czeka <haha> W końcu pewnie przeczuwa, że pańcia po tej lekturze będzie mądrzejsza <rotfl>
aldonabak
 
Posty: 297
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2012-12-11, 20:33
psy: Berneński pasterski

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-26, 15:45

No to i ja dołączę swoją opinię.

Zachęcona (baksak - głównie Twój w tym udział :mrgreen: ) książkę zamówiłam i przeczytałam. Potem kilka dni zostawiłam sobie na przetrawienie całości.
I jestem okropnie rozczarowana.

Niby ta ksiażka nie jest tragiczna... ale dobra jak dla mnie również nie jest. Na pewno jej nikomu dalej nie polecę, i na pewno po raz kolejny nie przeczytam.

Tak, Autorka duzo pisze o godności psa i innych zwierząt i o tym, jak powinniśmy ją szanować. Super, zgadzam się. Tylko dalej, jak człowiek się wgłębi... to wieje hipokryzja. Godność psa - a zjedzenie przez seterkę odchodów nagrodziła wsadzeniem jej pyska ze złości do wody, a pospieszające ją przy przygotowywaniu posiłku szczenięta przestraszyła rąbnięciem nożem w stół. Godność innych zwierzat - a radośnie opowiada o tym, jak to jej goldenka super nauczyła inne psy Psiego Klubu ganiać wiewiórki. No rewelacja. Po prostu rewelacja.
Do tego historie o tym, jak to pies w mieście powinien byc wolny, więc powinien chodzic bez smyczy (idiotyzm kompletny, nawet najlepiej wyszkolony pies to nadal pies, i co, jeśli jednak coś go spłoszy na tyle, że na "stój" nie zareaguje?), albo o zostawianiu psa pod bankiem/przychodnią - nie dość, że sam pomysł jak dla mnie idiotyczny, to jeszcze doprawiony tym, ze zostawia tak psa na np.2h.... bez smyczy. Po przecież żadna siła psa spod tego miejsca nie ruszy, c'nie? :kulka:
Dalej - rozprawa o tym, że musimy psa uczyć, że jego miska jest tylko pożyczona, a miejsce na podłodze tak naprawdę nasze i zawsze możemy go z niego wywalić. Wiec powinniśmy - przechodząc- tego śpiącego psa przeganiać. Ot tak, bez większego sensu (nawet jeśli nam nie przeszkadza i możemy go swobodnie przekroczyc/ominąć), ale dla zasady.
Spoiler:

Do tego jeszcze idiotyczne porady żywieniowe pani Reni.... i przepraszam, ale to nie dla mnie to dzieło.
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Shogun&Kama » 2014-11-26, 17:36

O kurcze, strasznie różne macie wrażenia - po przeczytaniu recenzji baksak pomyślałam muszę poszukać tej książki a po recenzji marieanne stwierdzam, że to jakiś bubel... i co tu zrobić <bezrady2>
Shogun&Kama
 
Posty: 320
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2012-10-23, 12:01
psy: Duży Szwajcarski Pies Pasterski

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-26, 17:37

Nawet jak zakupisz, to dużo nie stracisz - mnie kosztowała 28zł z wysyłką ;-)
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez 2kreski » 2014-11-26, 19:15

Ja kupiłam i przeczytałam. Ale jak wiecie - znawcą nie jestem, więc pewnie wiele rzeczy łykam jeszcze jak młody rekin. Jednak fakt, że przy tym chodzeniu bez smyczy to też mi się czerwona lampka zapaliła.
No i chyba do takich efektów jak autorka książki, to można dojść żyjąc z psem, że tak powiem - w pełnej symbiozie <mysli>
Avatar użytkownika
2kreski
 
Posty: 696
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2014-10-01, 10:59
psy: DSPP Coco, DSPP Kvant

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez baksak » 2014-11-26, 20:48

Możliwe, że ta różnica w ocenie bierze się z innego punktu odniesienia. Ja porównywałem tę książkę z innymi dostępnymi - przeważnie pokracznymi tłumaczeniami z angielskiego. I dla mnie w takim zestawieniu ta książka wygrywa (choć ustępując pola Mrzewińskiej).
Moim zdaniem książka, mimo braków, które Ania słusznie wskazuje (a które mi umknęły), jest warta polecenia. Szczególnie zważywszy, na powszechnie niski poziom wiedzy o psach.
Spoiler:


A co do konkretnych zarzutów wobec książki:
marieanne napisał(a):(...)Tak, Autorka duzo pisze o godności psa i innych zwierząt i o tym, jak powinniśmy ją szanować. Super, zgadzam się. Tylko dalej, jak człowiek się wgłębi... to wieje hipokryzja. Godność psa - a zjedzenie przez seterkę odchodów nagrodziła wsadzeniem jej pyska ze złości do wody (...)

Autorka pisze o tym tak: "Pies jak inne zwierzęta ma swoją godność. Staraj się jej nie naruszać" (s. 245) i dalej: "I przypomniałem sobie, że raz Chmurka obraziła się na mnie. Było to nad wodą, laetm. Chmurka zjadła wtedy kał ludzki lub też wytarzała w nim pysk. Tak mnie to zezłościło, że weszłam z nią do jeziora i na siłę zanurzyłam jej pysk w wodzie, by go z tego smrodu wypłukać.(...) Chmurka siedziała naprzeciw mnie, zawołałam ją, a pies, nie ruszając się z miejsca dumnie odwrócił pysk na bok udając, że mnie nie widzi i nie słyszy(...) byłam pewna – sygnalizuje mi obrażenie się za to, co jej zrobiłam. Naruszyłam jej godność i wyraźnie dała mi to do zrozumienia." (s. 245-246).
Moim zdaniem, wyraźnie daje do zrozumienia, że postapiła wobec psa niewłaściwie i że tak robić nie należy.

marieanne napisał(a):(...) pospieszające ją przy przygotowywaniu posiłku szczenięta przestraszyła rąbnięciem nożem w stół (...)

Autorka opisuje to wydarzenie tak: "Szczeniak bardzo szybko się zorientował, kiedy jedzenie przygotowywałam właśnie dla niego. I którego dnia, gdy to robiłam naszczekał na mnie w kuchni. W mojej głowie odezwał się alert – to jest pierwsza próba dominacji i prosta droga do wychowania rozpuszczonego bachora. (...) Nie wiedziałam, jak zareagaować? (...) I idąc za impulsem nagle z całej siły walnęłam tym nożem w blat, głośno i tak groźnie, że szczeniak uciekł przez długi korytarz (...) I to był koniec. Od tego dnia mogłam przygotowywać posiłek dla psa w spokoju. (s.276-277).
Zgadzam się, że to nie było dobre rozwiązania. Nigdy nie powinno się starszyć psa. I szkoda, że autorka tego nie pisze. Ale moim zdaniem należało zareagować. Ja po prostu przestałbym szykować jedzenie i przegłodził huncwota. Ale ten błąd (zła metoda) nie przekreśla słuszności dalej zamieszczonej przez autorkę uwagi: "Kiedy przygotowujesz jedzenie dla psa, on musi wykazać cierpliwość(...)" (s. 277).

O wiewiórkach nie mogę znaleźć, ale pani pisze: "Szanuj wszelkie życie" (s. 238) i w moich oczach to co pisze o tym na następnych stronach jest całkiem trafne.

Co do chodzenia bez smyczy w mieście to zgadzam się zupełnie, że to może być głupota. Bo wszystko zależy od tego czy miejsce jest bezpieczne czy nie. Niektóre pomysły autorki wydają mi się dziwne i myślę, ze i ona i jej psy miały dużo szczęścia.
Jednak prawdą jest też to, co pisze: "są jednak właścicele psów, którzy nigdy nie zwalniają psa ze smyczy" (s. 32) i to także poważny problem. Jednak rzeczywiście trzeba go rozwiązywać dbając o bezpieczeństwo.

marieanne napisał(a):(...) albo o zostawianiu psa pod bankiem/przychodnią - nie dość, że sam pomysł jak dla mnie idiotyczny, to jeszcze doprawiony tym, ze zostawia tak psa na np.2h.... bez smyczy.(...)

Zgadzam się, że zostawianie psa samego, przywiązanego gdziekolwiek to głupota.
Jednak autorka sama pisze, że uczyniła to niechętnie (a ja bym tego nie zrobił żeby nie wiem co): "Miałam uraz do przywiązywania psa na smyczy, bo dawno temu mała Fana Mzuri zniknęła tak sprzed baru mlecznego" (s. 171), ale psa zostawia jednak przywiązanego wewnątrz budynku (czego nie pochwalam): "Strażnik (...) zaproponował:- A gdyby pani uwiązała tego psa w środku, a my byśmy go popilnowali? - Tak mogę się zgodzić - odparłam" (s. 172).

Co do tego:
marieanne napisał(a):(...) a miejsce na podłodze tak naprawdę nasze i zawsze możemy go z niego wywalić. Wiec powinniśmy - przechodząc- tego śpiącego psa przeganiać. Ot tak, bez większego sensu (nawet jeśli nam nie przeszkadza i możemy go swobodnie przekroczyc/ominąć), ale dla zasady.
(...)

to Autorka pisze: "Pokaż psu, że respektujesz jego osobistą przestrzeń, to znaczy, że przechodząc koło niego nie potrącasz go, a nawet więcej, zachowasz dystans". (s. 286) i jednocześnie: "Naucz psa, że zawsze musi ustępować ci miejsca tam, gdzie zamierzasz pobyć przez jakiś czas, a on się właśnie położył - oczywiście jeśli nie jest to jego legowisko" (s. 278).
Sądzę, że połączenie tych dwóch rzeczy jest sensowne i możliwe. Podoba mi się też zastrzeżenie o legowisku, które ma być wszak dla psa azylem.

marieanne napisał(a):(...) rozprawa o tym, że musimy psa uczyć, że jego miska jest tylko pożyczona (...)

Mi to się wydaje słuszne. W tym sensie, że pies powinien nie mieć złudzeń, co do tego, że to opiekun zapewnia mu jedzenie. I że w każdej chwili może je odebrać bez żadnych protestów ze strony psa (np. bardzo praktyczna możliwość bezwarunkowego odebrania kości, czy czegokolwiek innego). Co nie znaczy, że trzeba to robić "dla sportu". Idzie o to by mieć taką możliwość.

marieanne napisał(a):(...) Do tego jeszcze idiotyczne porady żywieniowe pani Reni.... (...)

Autorka jest przeciwniczką suchej karmy, jednak (co mi się podoba) pisze: "W sprawie karmy możesz się ze mną całkowicie niezgodzić" (s. 82).
Co do porad "pani Reni" to żadna nie wydaje mi się szkodliwa, choć dość dziwny jest pomysłem gotowania mięsa i zakaz podawania kości (s. 86) Ale jakoś specjalnie mnie to nie bulwersuje. Lepsze to niż karma z supermarketu...

Podsumowując: zgadzam się co do tego chodzenia bez smyczy w mieście, bo tu trzeba dbać o bezpieczeństwo. Pies bez smyczy może być tam gdzie mamy pewność, że nic się złego nie wydarzy.
Resztę zarzutów uważam albo za nietrafne albo za nieistotne i nadal uważam, że książka jest godna polecenia.

Spoiler:
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Milla » 2014-11-26, 22:39

Też miałam okazję przeczytać, a właściwie to "łyknąć" ;-)
Książkę czyta sie szybko i przyjemnie, taki zbiór opowiastek z życia z psem, z odrobiną tłumaczenia "co i jak".
Spoiler:

Myślę, ze jest to dobra książka do przeczytania dla osób które dopiero zaczynają swoją przygodę z psem/psami. Wiele rad(?) w niej zawartych można zastosować w wielu sytuacjach z różnymi psami (wiekowo,rasowo, płciowo i charakterowo zróżnicowanymi).
Fajna do poczytania, choć w treści może i kilka razy mi coś zgrzytnęło, to jednak polecę dość chętnie :mrgreen:
Avatar użytkownika
Milla
Moderator
 
Posty: 1383
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-24, 12:21
Lokalizacja: Podkowa Leśna
psy: Maja[*], Bonita oraz klan A&B&D

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-27, 22:23

baksak napisał(a):Możliwe, że ta różnica w ocenie bierze się z innego punktu odniesienia. Ja porównywałem tę książkę z innymi dostępnymi - przeważnie pokracznymi tłumaczeniami z angielskiego. I dla mnie w takim zestawieniu ta książka wygrywa (choć ustępując pola Mrzewińskiej).

We wcześniejszym poście pisałeś:
Myślę, że autorka dołączyła do zacnego grona Zofii Mrzewińskiej i Doroty Sumińskiej.

i z tym się zgodzić nie mogę. Ze tragiczna nie jest i że jest wiele od niej gorszych- to się zgadzam. Ale dla mnie dobra też na pewno nie jest i co najmniej kilka lepszych znam (Turid Rugaas czy choćby "Najpierw wytresuj kurczaka").
baksak napisał(a):Moim zdaniem książka, mimo braków, które Ania słusznie wskazuje (a które mi umknęły), jest warta polecenia. Szczególnie zważywszy, na powszechnie niski poziom wiedzy o psach.

I teraz jak do tego niskiego poziomu wiedzy dodamy niektóre teorie z tej książki... to jak dla mnie wyjdzie z tego mieszanka wybuchowa...
baksak napisał(a):Moim zdaniem, wyraźnie daje do zrozumienia, że postapiła wobec psa niewłaściwie i że tak robić nie należy.

Może i masz rację, dla mnie to wystarczająco wyraźne nie było. Ale może się czepiam :mrgreen:
baksak napisał(a):Zgadzam się, że to nie było dobre rozwiązania. Nigdy nie powinno się starszyć psa. I szkoda, że autorka tego nie pisze. Ale moim zdaniem należało zareagować. Ja po prostu przestałbym szykować jedzenie i przegłodził huncwota. Ale ten błąd (zła metoda) nie przekreśla słuszności dalej zamieszczonej przez autorkę uwagi: "Kiedy przygotowujesz jedzenie dla psa, on musi wykazać cierpliwość(...)" (s. 277).

Oczywiście że nie. Jest tylko dla mnie kolejnym przykładem niekonsekwencji w swoich działaniach, żeby nie powiedzieć - hipokryzji. Pies ma wykazać cierpliwość. Pan może walić nożem w stół.

baksak napisał(a):O wiewiórkach nie mogę znaleźć, ale pani pisze: "Szanuj wszelkie życie" (s. 238) i w moich oczach to co pisze o tym na następnych stronach jest całkiem trafne.

Było o tym wspomniane co najmniej kilka razy, wiele razy mimochodem (choćby str 357) - ale z wyraźnym brakiem sprzeciwu. Chociażby strona 273 - w temacie tego, że psy uczą się od siebie: "Na przykład Chmurka nauczyła Toudi rozkoszy polowania, a potem Toudi nauczyła tego Fraszkę".
Mniej mimochodem - strona 315: "(...) Fraszka też polubiła ten sport: zagonienie wiewiórki na drzewo. Namiętnie uprawiała tę grę w parku Jordana. Wypatrzyć wiewiórkę, wystawić, zagnać na drzewo i tam ją obszczekać. I zaraziła tą namiętnością inne psy: Toudi, Vamę i Sedrika. Ale żaden nasz pies nie reaguje na słowo "wiewiórka" tylko na niemieckie "Eichkatzi"."

baksak napisał(a):
marieanne napisał(a):(...) albo o zostawianiu psa pod bankiem/przychodnią - nie dość, że sam pomysł jak dla mnie idiotyczny, to jeszcze doprawiony tym, ze zostawia tak psa na np.2h.... bez smyczy.(...)

Zgadzam się, że zostawianie psa samego, przywiązanego gdziekolwiek to głupota.
Jednak autorka sama pisze, że uczyniła to niechętnie (a ja bym tego nie zrobił żeby nie wiem co): "Miałam uraz do przywiązywania psa na smyczy, bo dawno temu mała Fana Mzuri zniknęła tak sprzed baru mlecznego" (s. 171), ale psa zostawia jednak przywiązanego wewnątrz budynku (czego nie pochwalam): "Strażnik (...) zaproponował:- A gdyby pani uwiązała tego psa w środku, a my byśmy go popilnowali? - Tak mogę się zgodzić - odparłam" (s. 172).

A na s. 153 pisze: "Dorosła Chmurka potrafiła czekać na mnie (nieuwiązana i nie do ruszenia przez nikogo w żaden sposób) nawet dwie godziny czy dłużej pod kliniką medyczną czy pod budynkiem sądu. Wolna, ale i bezpieczna."
Jak dla mnie to jasny komunikat pt. robiłam tak i robię, to jest dobre.

Co do tego:

baksak napisał(a):Sądzę, że połączenie tych dwóch rzeczy jest sensowne i możliwe. Podoba mi się też zastrzeżenie o legowisku, które ma być wszak dla psa azylem.

baksak napisał(a):
marieanne napisał(a):(...) rozprawa o tym, że musimy psa uczyć, że jego miska jest tylko pożyczona (...)

Mi to się wydaje słuszne. W tym sensie, że pies powinien nie mieć złudzeń, co do tego, że to opiekun zapewnia mu jedzenie. I że w każdej chwili może je odebrać bez żadnych protestów ze strony psa (np. bardzo praktyczna możliwość bezwarunkowego odebrania kości, czy czegokolwiek innego). Co nie znaczy, że trzeba to robić "dla sportu". Idzie o to by mieć taką możliwość.

Co do tych dwóch rzeczy:
jedna sprawa to to,że moim zdaniem - jeśli w relacji przewodnik-pies jest zrozumienie i bliskość, to takich sztucznych sytuacji tworzyć nie ma potrzeby. Zwyczajnie - pies wie, że w dotknięciu jego miski (np by do niej coś dorzucic) nie ma nic złego, a jak pan prosi, by się ruszyć to trzeba to zrobić. Bez potrzeby wydziwiania w ten sposób.
druga kwestia to to, że Autorka właśnie radzi zabieranie miski "dla sportu" (dla mnie "dla sportu" = bez realnej potrzeby, ot tak, żeby pokazać, że mogę) - s. 281
Przez mój dom przewinęło się kilka psów. Żaden (ani ONek, ani CTR, ani miks jamnika, ani wreszcie bernenczyki) nie miał problemu z tym, że ktoś podchodził do jego miski. Żadnemu nie robiliśmy takich dziwnych (jak dla mnie) rzeczy....

baksak napisał(a):
marieanne napisał(a):(...) Do tego jeszcze idiotyczne porady żywieniowe pani Reni.... (...)

Autorka jest przeciwniczką suchej karmy, jednak (co mi się podoba) pisze: "W sprawie karmy możesz się ze mną całkowicie niezgodzić" (s. 82).

A tak, to mi się też rzuciło w oczy.
No cóż za łaskawość. Czyli co, w pozostałych kwestiach zgodzić się już powinnam?

Spoiler:
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez baksak » 2014-11-28, 11:02

No to się różnimy w ogólnej ocenie. Ja, mimo zgrzytów, nadal uważam, że warto ją polecać ;)

A co do zastrzeżeń (zgrzytów), to:
Straszenie psa to zły pomysł. Ale ja bym tu się nie doszukiwał hipokryzji. Pani przytacza historię, pisze: - zdarzyła się zaskakująca sytuacja - nie wiedziała co zrobić, a słusznie czuła, że musi zareagować - zrobiła to i to.

Pomysł z ganianiem wiewiórem jest beznadziejny i to się rzeczywiście kłóci z tym co autorka pisze o godności zwierząt i konieczności ich szanowania. Sarenek nie ganiamy, a wiewiórkę można?
Spoiler:


Zostawianie psa samego (jak pisałem dla mnie to głupota) - ja odnoszę wrażenie, że autorka się tym chwali (dziwne), ale nie zaleca tego innym - na szczęście. Choć to może kwestia do interpretacji i rzeczywiście można to różnie odczytać <mysli>

Co do zabierania miski/kości - pisząc "dla sportu" mam na myśli sytuację gdy robimy to bez celu, dla zabawy. Co innego gdy chcemy psa zapoznać z taką sytuacją (albo mu przypomnieć w czym rzecz). Nie widzę w tym nic złego o ile robi się to jak należy (a jak należy można znaleźć u Mrzewińskiej <tak> ).
Też uważam, że podstawą jest budowanie relacji z psem. Ale zdaję sobie sprawę, że takie gadanie, dla kogoś kto jest niezorientowany w temacie, to zwyczajny bełkot. A przykład z miską/kością to konkret który można zrobić.
Spoiler:


marieanne napisał(a):(...)
baksak napisał(a):
marieanne napisał(a):(...) Do tego jeszcze idiotyczne porady żywieniowe pani Reni.... (...)

Autorka jest przeciwniczką suchej karmy, jednak (co mi się podoba) pisze: "W sprawie karmy możesz się ze mną całkowicie niezgodzić" (s. 82).

A tak, to mi się też rzuciło w oczy.
No cóż za łaskawość. Czyli co, w pozostałych kwestiach zgodzić się już powinnam? (...)

Oj tam, oj tam. Ja to rozumiem inaczej: pani przyznaje się, że nie ma o tym pojęcia i przytacza słowa kogoś kto w jej ocenie pojęcie ma. I ja to odczytuję jako chcesz to wierz.

Tak się ciągle zastanawiam, czemu uważam, że mimo tych braków tę książkę warto polecać. Myślę, że to przez moje osobiste doświadczenia z efektami pracy różnych... teraz to się nazywa "behawiorystów" (już mam alergię na to słowo). Ciągle spotykam ludzi, którzy są pełni dobrej woli i chcą jak najlepiej ułożyć sobie stosunki z własnym psem. Więc biegną do rozmaitych szkół, albo umawiają się na indywidualne szkolenia. To czego się tam dowiadują to tak niewiarygodne bzdury, że przy nich ta książka wygląda dla mnie jak księga prawdy zesłana z niebios (no wiem, że tak nie jest - ma braki). Ale czym jest ganianie wiewiórek przy targaniu jacka russela na zaciskowym łańcuszku, "karaniu" "nieposłusznego" beagla przez silne uciskanie, tak żeby porządnie zabolało czy szarpaniu się z onkiem na kolczatce. O samodzielnie wcielających w życie pomysły z C. Milana nawet nie wspominając. :sciana:
A w tej książce znajduję wiele cennych rad - dobrych właśnie dla ludzi,którzy są całkiem zieloni. No i parę rzeczy z którymi trudno się zgodzić. Jednak dla mnie stosunek prawdy do kocopołów wypada bardzo korzystnie ;)

Spoiler:
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-28, 12:30

baksak napisał(a):No to się różnimy w ogólnej ocenie. Ja, mimo zgrzytów, nadal uważam, że warto ją polecać ;)

Ale komu? Dla kogo ta książka miałaby być przydatna?
baksak napisał(a):Straszenie psa to zły pomysł. Ale ja bym tu się nie doszukiwał hipokryzji. Pani przytacza historię, pisze: - zdarzyła się zaskakująca sytuacja - nie wiedziała co zrobić, a słusznie czuła, że musi zareagować - zrobiła to i to.

I tu mi brakuje jej wyraźnej oceny tej sytuacji: zrobiłam to, ale to było złe i tak robić się nie powinno.
baksak napisał(a):Pomysł z ganianiem wiewiórem jest beznadziejny i to się rzeczywiście kłóci z tym co autorka pisze o godności zwierząt i konieczności ich szanowania. Sarenek nie ganiamy, a wiewiórkę można?
Spoiler:

Wiesz, ja wychodzę z założenia, że jedną rzeczą jest zwierzę uśmiercić żeby zaspokoić głód, a inną dręczyć (bo dla mnie pozwalanie psu na ganianie zwierzyny- jakiejkolwiek - to jej dręczenie) dla zabawy. Ot taka i to różnica... przynajmniej dla mnie <tak>
baksak napisał(a):
Tak się ciągle zastanawiam, czemu uważam, że mimo tych braków tę książkę warto polecać. Myślę, że to przez moje osobiste doświadczenia z efektami pracy różnych... teraz to się nazywa "behawiorystów" (już mam alergię na to słowo). Ciągle spotykam ludzi, którzy są pełni dobrej woli i chcą jak najlepiej ułożyć sobie stosunki z własnym psem. Więc biegną do rozmaitych szkół, albo umawiają się na indywidualne szkolenia. To czego się tam dowiadują to tak niewiarygodne bzdury, że przy nich ta książka wygląda dla mnie jak księga prawdy zesłana z niebios (no wiem, że tak nie jest - ma braki). Ale czym jest ganianie wiewiórek przy targaniu jacka russela na zaciskowym łańcuszku, "karaniu" "nieposłusznego" beagla przez silne uciskanie, tak żeby porządnie zabolało czy szarpaniu się z onkiem na kolczatce. O samodzielnie wcielających w życie pomysły z C. Milana nawet nie wspominając. :sciana:
A w tej książce znajduję wiele cennych rad - dobrych właśnie dla ludzi,którzy są całkiem zieloni. No i parę rzeczy z którymi trudno się zgodzić. Jednak dla mnie stosunek prawdy do kocopołów wypada bardzo korzystnie ;)

A ja, jak sobie pomyślę, że tę książkę przeczyta np. pan dres, właściciel nabuzowanego asta i dojdzie do wniosku: szanuję mojego psa, więc od dziś biega wolno... to sorry, ale ja jestem na nie.
Uważam po prostu, że to nie jest ksiażka dla osób, które pojęcia o psach nie mają - bo moga ją wykorzystać jako swoistą prawdę objawioną, i pomysły w niej zawarte wcielać w życie. Jeśli ktos - Ty, ja, Milla, itd - kto pojęcie o psach ma, ma doświadczenie i jakieś wyrobione poglądy tę ksiażkę przeczyta, to sobie bez większego problemu odfiltruje bzdury... tylko po co mu wtedy ta ksiażka? Nie wiem, dowiedziałeś się z niej czegoś nowego? Odkrywczego? Uwrażliwiła Cię na cos? W czymś Ci pomogła? Bo mi nie, tylko się nadenerwowałam (tak, podchodzę do takich spraw emocjonalnie :mrgreen: )

Spoiler:
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez Milla » 2014-11-28, 12:57

Spoiler:

Jesli o mnie chodzi, to ta książka podsunęła mi kilka pomysłów jak jeszcze mogę pracować z Bonitą, czego jeszcze mogę spróbować i ew. czego unikać...
Avatar użytkownika
Milla
Moderator
 
Posty: 1383
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2009-10-24, 12:21
Lokalizacja: Podkowa Leśna
psy: Maja[*], Bonita oraz klan A&B&D

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-28, 13:10

A podzielisz się - co konkretnego? :mrgreen:
Spoiler:
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez baksak » 2014-11-28, 13:24

Mi książka dała tyle, że znalazłem coś, co moim zdaniem spełnia wymogi podręcznika dla "zielonych" (obok innych książek). I jak ktoś powie: "nie mam pojęcia" to po przeczytaniu tej książki, moim zdaniem, pojęcie zyska.
Zgadzam się, że w książce jest gruby babol z tym puszczaniem psa luzem (podejrzewam nawet , że rozumiem skąd się wziął). Reszta uwag, choć częściowo słuszna - moim zdaniem jest mniejszego kalibru, w kontekście tego dla kogo jest przeznaczona.
Spoiler:

Raczej nie odpowiemy sami sobie na pytanie jak tę książkę zrozumie ktoś "zielony". Trzeba by przeprowadzić badanie, nałapać "zielonych", zmierzyć poziom wiedzy przed, dać książkę do czytania i sprawdzić efekty.
Ty przypuszczasz, że będzie z tego kicha, a ja że nie ;) i chyba musimy przy tym pozostać <tak>

A w kwestii tej książki skrobnę jeszcze słówko w wątku o forum ;)

Spoiler:
Avatar użytkownika
baksak
 
Posty: 2750
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-03-28, 13:21
Lokalizacja: Warszawa
psy: Expert [*] i Gerda (Majowy Skarbiec)

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez marieanne » 2014-11-28, 14:00

baksak napisał(a):Raczej nie odpowiemy sami sobie na pytanie jak tę książkę zrozumie ktoś "zielony". Trzeba by przeprowadzić badanie, nałapać "zielonych", zmierzyć poziom wiedzy przed, dać książkę do czytania i sprawdzić efekty.
Ty przypuszczasz, że będzie z tego kicha, a ja że nie ;) i chyba musimy przy tym pozostać <tak>

No coś Ty, możnaby badanko strzelić..... ]:->

Spoiler:
Avatar użytkownika
marieanne
Moderator Działu
 
Posty: 2615
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-08-08, 21:04
Lokalizacja: Białystok
psy: BPP x3: Bohun, Zuzia i Bromba :)
Hodowla: Śledzikujący Bern FCI

Re: [książka] Jolanta Antas ROZMOWY Z PSEM

Postprzez saba&mlis » 2014-11-28, 14:25

marieanne napisał(a):
Spoiler:

Bo Magda przyzwyczajona do ciepełka, razem z psami w zamknięta w bagażówce na spacery przyjeżdża <luzik>
Burzliwa dyskusja zachęciła mnie do przeczytania książki, zobaczymy czy mi się spodoba czy nie ;)
Avatar użytkownika
saba&mlis
Moderator Działu
 
Posty: 2939
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-08-15, 10:49
Lokalizacja: okolice W-wy
psy: Buba

Następna strona

Powrót do Kupię / Sprzedam / Zamienię

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość