Chodziło o to, żeby rasy szwajcarskie wyodrębnić, ale do tego trzeba ludzi, którzy będą prężnie działać. A właściwie w odwrotnej kolejności - gdyby znaleźli się aktywni, prężnie działający członkowie, to można by klub podzielić na molosy i szwajcary. W obecnym stanie rzeczy - wszystko jedno. Deklaracje nic nie zmienią, skoro nie ma chętnych do pracy społecznej. A może chętni są, ale widocznie nie mają się jak przebić ze swoją inicjatywą? Nie wiem.
W każdym razie wiele rzeczy można by zdziałać na bazie istniejącego klubu, ale jak to u nas - dwóch Polaków, a trzy zdania

I tak to leci...