Mieliśmy małą przerwę techniczną. Kudłaty nam się zbiesił i powiedział, że nie będzie robił zdjęć po ciemku. Borsuk wielokrotnie go napominał, żeby się ogarnął i nie trzeszczał, ale nic tym nie wskórał. No, prawdę mówiąc to nie jedyna porażka pedagogiczna Borsuka, jeśli idzie o Kudłatego... Podobno osobnik który się skudłaci jest już niereformowalny. Mi się zdaje, że nie ma takiej głupoty, której nie można wybić ze łba uderzając rytmicznie solidną, żeliwną patelnią. Może Borsuk się obawia, że Kudłaty ma słabą głowę? Jeszcze by mu pękła i znajdująca się w środku kudłatego łba czarna dziura wessała by calusieńki wszechświat? Może rzeczywiście lepiej nie ryzykować... Sam słyszałem, jak ktoś mówił, że gdyby to co Kudłaty ma we łbie wydostało się na zewnątrz to była by katastrofa.
Święta zapowiadały się makabrycznie. I wcale nie chodzi o to, że Kudłaty miał przygotować jakieś świąteczne potrawy. Co to to nie! Do tego go nie dopuszczamy. Ba, nawet nie pozwalamy mu ich jeść. To by pozbawiło nas apetytu. Kudłaty dostaje przydziałową puszkę
skumbrii w tomacie, pół pasztetowej i bułkę wrocławską (niech i on ma święta) i zamykamy go na balkonie, albo w razie niepogody w piwnicy. Siedzi tam póki nie zacznie przemawiać ludzkim głosem. Choć zwykle jakoś zapominamy to o północy sprawdzić. Zresztą jak się nauważamy, żeby nie połknąć ości z karpia to jesteśmy zmęczeni - trudno się dziwić, prawda? Ale wracając do świątecznej makabry - ten załamujący deszcz podczas porannego wigilijnego spaceru...
Szczęśliwie w pierwszy dzień świąt jakoś się ogarnęło i u nas padała tylko drobna mżawka. I to z przerwami. To dobrze, bo udało się nam nawet obejrzeć choinkę. Taką w lesie, bo Borsuk obawiał się, że jak postawimy w domu to Kudłaty obeżre nam wszystkie igły. Albo nawet i obsika. Wiecie jak to jest z Kudłatymi... no a sztuczna też nie bardzo. Bo nażre nam się plastiku, druty popołyka i był by wydatek. A Borsuk mówi, że zasiłek pogrzebowy mógłby nie pokryć kosztów. Duśka w chwili słabości powiedziała, że na rzecz ewentualnego pochówku może się zrzec w tym miesiącu masaży relaksacyjnych i aromaterapii. Ale po zastanowieniu doszła do wniosku, że bez przesady.
Za to drugi dzień był bardziej udany. Nie dość, że spadła taka imitacja śniegu, to jeszcze spotkaliśmy się z naszą bandą. W dodatku podczas spotkania pojawiło się parę razy prawdziwe słońce. Niestety jak tylko promienie padały na Kudłatego, to słońce ogarniało obrzydzenie i chowało się za chmury. No, ale dzięki odległości i opóźnieniu zanim słońce się zorientowało, że świeci także na Kudłatego, to chwilę mogliśmy się nim nacieszyć. Znaczy słońcem, nie Kudłatym. Jego to następnym razem przykryjemy brezentem. Tam na łące leży nawet taki kawałek, który możemy wykorzystać.
Pierwszy dzień świąt: pod choinką znaleźliśmy z Duśką Borsuka.
Obrazek został zmniejszony.I okoliczności przyrody wyglądały mało świątecznie. No chyba, że chodziłoby o 11 listopada...
Obrazek został zmniejszony.Za to drugiego dnia... prawie zima!
Obrazek został zmniejszony.Aż się czujnie rozglądaliśmy czy nie zabłądziliśmy do bardziej północnych krain. Ale nie, nigdzie nie było napisu, że Białystok 20 km...
Obrazek został zmniejszony.Duśka radośnie brykała z Bellą, a ja wypatrywałem reszty naszej bandy
Obrazek został zmniejszony.Bonita i Figor dziś byli samotni. Homer nadal dochodzi do siebie po operacji, a Sabina jest chwilowo niedysponowana
Obrazek został zmniejszony.Na szczęście dla Duśki prędko pojawił się Hamer i przejął na siebie obowiązki zabawy z Bellą.
Obrazek został zmniejszony.A trzeba przyznać, że dziewczyna jest energiczna...
Obrazek został zmniejszony.Karmelka dziś dołączyła do nas bez wcześniejszego zwyczajowego czajenia się w krzakach
Obrazek został zmniejszony.Wypatrywaliśmy jeszcze z Duśką Bandy Trojga... Legenda głosi, że oni mają taki zwyczaj: jak jadą na spotkanie z nami to po wyjściu z domu rzucają w śnieg kluczki od samochodu. I gorączkowo ich potem szukają. Pech chciał, że dziś akurat trafili w zaspę...
Obrazek został zmniejszony.Oli znowu musiał za nich świecić oczami
Obrazek został zmniejszony.Jeszcze słowo o koledze Hamerze. Otóż jak pewno wiecie świat jest czasem okrutny. Kolega Hamer doświadczył tego bardzo boleśnie. Miał bowiem pecha i urodził się nie-berneńczykiem. Pewno, że to nie jest najgorsza rzecz na świecie. Można urodzić się tasiemcem albo co gorsza Kudłatym... No ale Hamer wolał by być berneńczykiem. Póki co powiedzieliśmy mu nieopatrznie, że może coś da się zrobić jak będzie grzeczny... i teraz chłopak ciągle marudzi kiedy mu wyrośnie to białe futro no i więcej czarnego. Trochę nam głupio....
Obrazek został zmniejszony.Ale na usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że Maksymilian, wszak podhalan jak się patrzy, przez zadawanie się z nami już prawie został berneńczykiem... zamiast zagryzać każdego kto pojawi się w okolicy, obgryzać ręce przypadkowym przechodniom-głaskaczom i czujnie pilnować stada on... włazi po berneńsku między nogi, trąca nosem domagając się czochrania i zrobił się łasy na smaczki. Dziś w dodatku hasał z nami i chciał się bawić w gryzienie patyczka.
Jego opiekunowie twierdzą, że zdemoralizowaliśmy im psa.
Obrazek został zmniejszony.Agnarr wprawdzie naopowiadał małemu, że może też być Dużym
Obrazek został zmniejszony.Ale to lipa! Wstydziłby się wkręcać dzieciaka... co mały nie dość, że będzie musiał się farbować, to jeszcze ma się codziennie golić?
Obrazek został zmniejszony.Tym bardziej, że Hamer jest za porządny chłopak żeby być łysym. Ani nie szczeka basem, ani nie spogląda groźnie...
Obrazek został zmniejszony.Jak mały zdecyduje się być łysym to ja się chowam ze wstydu w krzakach
Obrazek został zmniejszony.Albo uciekam z Vigorem gdzie pieprz rośnie...
Obrazek został zmniejszony.Czy wspominałem już, że była z nami także Shaggy?
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.I tak sobie łaziliśmy jak zwykle
Obrazek został zmniejszony.Sialiśmy w koło zabójczym spojrzeniem i olśniewającą urodą
Obrazek został zmniejszony.Albo donośnym szczekaniem... co tam komu natura dała
Obrazek został zmniejszony.choć myślę, że z tą naturą nie ma co przesadzać i wolałbym następnym razem pić wodę z miseczki
Obrazek został zmniejszony.Karmelka chyba też, bo woda w rzeczce raczej chłodna i wpaść do niej to średnia przyjemność
Obrazek został zmniejszony.Duśka też twierdzi, że wpadła, ale...
Obrazek został zmniejszony....myślę, że ściemnia tak samo jak Bella...
Obrazek został zmniejszony.ale to drobiazgi w tak pięknych okolicznościach przyrody
Obrazek został zmniejszony.to aż się chce pozalegać
Obrazek został zmniejszony.połazić
Obrazek został zmniejszony.a nawet postać
Obrazek został zmniejszony.szczególnie gdy postać ma się okazałą...
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.a kto osłabnie może znowu zlec.
Taka pozycja nazywa się "na wielką myszę". Tak mówi Borsuk
Obrazek został zmniejszony.Dla rozgrzewki można skraść całusa
Obrazek został zmniejszony.albo się pokąsać
Obrazek został zmniejszony.Figor dziś przechodził sam siebie i tracił głowę dla dużo młodszej panienki...
Obrazek został zmniejszony.tak go to oszołomiło, że aż padł na ziemię.
Borsuk mówi, że to charakterystyczne dla facetów w pewnym wieku... narzeczona młodsza od własnej córki, basen, siłownia, maratony, porsche... podobno po drugim zawale to przechodzi. Czego Figorowi nie życzymy. Znaczy tego zawału, bo tę część z narzeczoną i porsche to może by tak jakoś się udało przemycić? Mógłby mi pożyczyć auta, i poznać mnie z koleżankami narzeczonej...
Obrazek został zmniejszony.Duśka mówi, że nic z tego, bo ja przeżywam dopiero pierwszą młodość, więc należy się co najwyżej używane subaru impreza. Muszę się upomnieć u Borsuka.
Obrazek został zmniejszony.Chyba, że mnie Duśka znowu wkręca. Zrobiła się ostatnio nieznośna. Podobno zauważyła u siebie pierwszą zmarszczkę. Może to dlatego... Zresztą to by wyjaśniało to ciągłe smarowanie się kremem.
Swoją drogą ciekawe kiedy się Borsuk zorientuje, że ostatnio zamiast Estee Lauder smaruje się niveą... Nie ma to jak magia marketingu... ale jak się ma nastolatkę w domu to nie ma co marudzić, nie?
Obrazek został zmniejszony.No to tyle, do zobaczenia!
Obrazek został zmniejszony.Jeszcze oświadczenia na koniec:
Moje
To nie prawda jakobym wywołał awanturę z tym ON-kiem na parkingu. To on się na mnie rzucił, a ja tylko robiłem uniki i nie wiem czemu on się skaleczył o moje zęby.
I Duśki
To nieprawda, że wskoczyłam do rzeczki. Zostałam tam podstępnie wepchnięta przez nieznanych sprawców.