coś się popsuło z imageshack.us - ale dałam nowego linka do zdjęcia i już powinno być widoczne
A moje CocOlinki (bea - piękne określenie

) łobuzują aż miło

Dziś już mijały się w odległości kilku centymetrów - Olka co prawda jeszcze warcząco zawodzi, ale jak piesa nie patrzy idzie wypić trochę wody z psiej michy (ta jej słabość do dużych naczynek

), kładzie się na psim posłanku

, ale Coco mimo, że bardzo pokojowo jest nastawiona potrafi kotu pogonić kota
Mam za to problem na spacerkach w ogrodzie z CocOsiołkiem - który jak sie uwali na ziemi i nie ma zamiaru wstawać niezależnie od pogody (a właściwie im gorsza tym lepsza do tego - deszcze, śnieg, zawierucha) - ja biedna namawiam, przekonuje smaczkiem, wygłupiam się, żeby tylko poderwać tego osiołka z ziemi, ale czasem pomaga tylko wzięcie na ręce i zaniesienie do domu
