Strona 6 z 6

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-03-07, 18:51
przez Poker
anima napisał(a):Służba nie drużba, a jedzenia (aż ostygnie) trzeba pilnować przed latającymi obiektami :-D
Obrazek

superrr fota :okok: :love: :lol:
Diego wymiata w tym stróżowaniu

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-03-13, 01:39
przez anima
Gosia1812 napisał(a):Pies stróżujący jak nic <cwaniak> <cwaniak> <cwaniak> . Nasza nie umie w spokoju czekać jak stygnie. Strasznie pyskuje. :mrgreen:
Diego piękny jak zawsze.


Gosia, to nie tak jak myślisz, to zdjęcie to tylko pozory albo inaczej, jednosekundowe zatrzymanie psa. U nas w domu nie można w spokoju gotować kurczaka bo Diego nie daje żyć. I nie ważne czy to dla niego czy dla nas. Jest kurczak, musi być wyżerka :mrgreen:

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-08-01, 10:37
przez anima
Się było na urlopie
obrazek
Obrazek został zmniejszony.

Poszalało
obrazek
Obrazek został zmniejszony.

I pierwszy raz w życiu dobrowolnie pokąpało
obrazek
Obrazek został zmniejszony.

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-16, 12:07
przez Poker
Co się stało?

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 12:01
przez Barbapapa
Możecie napisać co się wydarzyło?

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 12:39
przez anima
Pod koniec sierpnia Diego miał duże niestrawności, nie jadł, wymiotował. U pierwszego weterynarza (pies był po za naszym miejscem zamieszkania) podano mu siarczan miedzi w celu uzyskania wymiotów. Mimo wydostania się z żołądka wielu dziwnych rzeczy pies czuł się co raz słabiej, tracił siły i przetransportowaliśmy go do Bydgoszczy. (siarczan podano w piątek, w poniedziałek rano przewieźliśmy go do Bydgoszczy). Tu po rentgenie i USG stwierdzono, że coś mu jeszcze zalega, być może w jelitach. Po podaniu narkozy wyszedł weterynarz i powiedział, że problem z żołądkiem to pikuś to tego w jakim stanie jest jego wątroba. Skóra cała żółta, wręcz pomarańczowa, podobnie z oczami.

Operacja się udała, pies o własnych siłach wrócił do domu. Codziennie jeździliśmy na 3-4h na kroplówki, dodatkowe zastrzyki. Stan psa nie poprawiał się, doszedł kaszel ale to zdaniem weterynarzy nie był powód do niepokoju. Leżał cały czas w kuchni na kafelkach, do pokoju przychodził tylko na noc - co jak na Diego było bardzo dziwne bo on nigdy nie leżał sam w innym pomieszczeniu. Od środy (2 dni po zabiegu) zaczęliśmy podawać mu jedzenie. Jadł chętnie, ale jego stan cały czas się nie zmieniał. Właściwie tylko leżał, wstawał na jedzenie i na siku (niestety musieliśmy często wychodzić bowiem dostawał też leki zapobiegające zbieraniu się wody w płucach, a mieszkamy w bloku na II piętrze). W piątek byliśmy na kolejnych kroplówkach, w sobotę miał mieć wyciągany wenfoln. Ostatni raz byliśmy na siku po północy. Rano obudziło nas jego sapanie. On zawsze sapał, jak po lekach ciało mu się siku. Ubrałem się, ale pies zachowywał się bardzo dziwnie, tzn jakby był nieświadomy, nie miał siły wstać. Jak go dotknąłem to był cały gorący. Przy pomocy sąsiada znieśliśmy go do samochodu i prosto do lecznicy.

Okazało się, że ma zapalenie otrzewnej. Dodatkowo nerki właściwie już nie działały. Mimo próby nie udało się go uratować. Po podaniu 1/2 dawki narkozy Diego zasnął na zawsze. Następnego dnia nasz weterynarz, który na co dzień leczył Diego z padaczki i innych schorzeń, które mu się przytrafiały, skonsultował się z lekarzem operującym. Okazało się, że podczas zabiegu usuwania ciała obcego z żołądka zauważono bardzo duży guz na wątrobie i jego pęknięcie było prawdopodobną przyczyną zapalenia otrzewnej.

Jeśli chodzi o padaczkę nie robiliśmy żadnej diagnostyki po za badaniem krwi. Nasz weterynarz na miesiąc, może dwa przed śmiercią Diego powiedział, że patrząc przez pryzmat leków jakie przyjmuje (różne kombinacje) i częstotliwości i rodzajów ataku podejrzewa guzy mózgu. We wrześniu mieliśmy się udać do Wrocławia na badania, ale nie zdążyliśmy. Według jego podejrzeń, jest bardzo prawdopodobne, że guz na wątrobie to był przerzut i problemy żołądkowe zbiegły się tylko w czasie z problemem nowotworowym.

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 12:54
przez Shogun&Kama
Bardzo mi przykro <cry> Patrząc na zdjęcia które wrzucaliście na portal, Diego miał bardzo szczęśliwe życie i oddanych kochających właścicieli. Trzymajcie się.

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 13:22
przez mamagu
DIEGO [*][*][*]

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 13:23
przez baksak
Bardzo mi przykro.
Diego (*) (*) (*)

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 13:40
przez Gosia1812
Diego [*][*][*]
Trzymajcie się.

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 14:57
przez Zuzanda
Współczuje :-(
DIEGO (*)

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 15:02
przez Barbapapa
Bardzo mi przykro. Wyglądał na szczęściarza. Wygląda na to że jest to jeden z pierwszych przypadków nowotworu w tak młodym wieku u Łysego. Ech.
Dla Diego (*) (*) (*)

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 15:25
przez Marta@Amon
Diego (*)(*)(*)....

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 16:17
przez 2kreski
Bardzo mi przykro :(
[*]

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 17:06
przez magat
Diego [*][*][*]

Re: Diego From Nest of Stork

PostNapisane: 2014-11-17, 20:34
przez Milenka
Bardzo mi przykro [*] Diego..
Cudowne miał życie i ludzi którzy go kochali...