Bisz dziękuję pochrapująco-mlaskająco
Tak, zmieniony bo tamten mnie z lekka denerwował

Taki ni przypiął, ni wypiął. Ni pies, ni wydra.
Proszę o trzy, a raczej o jedną:
nie demonizujmy mieszkania w bloku, kołnierza i kagańca

W kołnierzu, który nosił Bisza sama chodziłam żeby zobaczyć jak to jest. Trochę upierdliwy gadżet, ale da się wytrzymać.
Wiem, że niezbyt ciekawie wygląda w kagańcu, ale krzywda mu się nie dzieje. Przykład z dzisiaj: szliśmy sobie grzecznie. Na ziemi leżała reklamówka. Zobaczyłam ją dopiero wtedy kiedy B. rzucił się na nią i prawie mi rękę wyrwał (a na smyczy chodzili wcale nieźle)

Zaczął tak szaleć, że się w oplątał smyczą i sam się podciął. Byłby ją niechlubnie "zamordował" gdyby nie kraty. A on jak sobie coś upatrzy to nie zawsze chce oddać albo się wymienić. Wyciąganie śmierdzących (delikatnie mówiąc) pieluch z ryjówki nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy w życiu
