Chciałem napisać kilka słów o Ekspercie. Wiem, że On nie lubi ckliwości, ale ja się nie mogę powstrzymać. Zresztą On i tak nigdy nie czyta tego co ja napiszę - całe szczęście
Można by powiedzieć, że z Ekspertem związał nas przypadek. Ale "przypadek" to może nie jest właściwe słowo. Myślę, że tu lepiej by pasował szczęśliwy los. Tak się przynajmniej nam wydaje. Ale można też powiedzieć, że była to szczęśliwa ręka Babci Majowej. W końcu to ona zadecydowała, który piesek do nas trafi. Co kierowało
meggy wie tylko ona.
Dość długo zastanawialiśmy się nad imieniem, ale nie mogliśmy dojść do porozumienia. Pozostaliśmy więc przy tym nadanym przez Babcię. Okazało się, że postąpiliśmy słusznie, bo które imie pasowało by do Niego lepiej?
Trafił do nas
Pies, który swoim charakterem, usposobieniem, zachowaniem pasował nam idealnie. Celowo nie piszę "do nas", bo nie jestem pewien czy my dorastamy do Jego możliwości. Możliwe, że ktoś inny lepiej wykorzystał by jego talenty.
Gdy myślę o Ekspercie bardzo trudno mi wskazać co najlepiej go charakteryzuje. Ma tyle cech, które u niego podziwiam. Naprawdę nie wiem co bardziej rzuca się w oczy: ogromne serce, zadziwiający rozum czy zaskakujący spokój?
Może pierwsze powinno być Jego ogromne serducho? On ma je po prostu wypisane na twarzy. Jego spojrzenie w prawie każdym budzi uśmiech. Ekspert jest do wszystkich przyjaźnie nastawiony. Zawsze chętnie spotka psa czy człowieka. Myślę, że jest przekonany, że nie można Go nie lubić i chyba ma rację. Żeby Go zezłościć, zdenerwować trzeba się naprawdę bardzo, bardzo postarać.
Jeśli przyjąć, że oczy są zwierciadłem duszy, to nic dziwnego, że Ekspert potrafi uwieść i zauroczyć chyba każdego. Już wiele razy słyszałem: "on patrzy jak człowiek". Ale myślę, że to nie prawda. Należało by powiedzieć, że
n i e k t ó r y m ludziom zdarza się czasami spojrzeć tak jak Ekspert. Ale cóż, do tego trzeba mieć w sobie taką wielką miłość dla świata, jaką ma On. Myślę, że każdy na kogo Ekspert przyjaźnie spojrzy będzie choćby odrobinę lepszy dla innych. A to już dużo.
Nie wiem jak On to robi, ale jestem przekonany, że swoją obecnością rozświetla ludziom serca. Często widzę jak zmieniają się twarze tych, którzy uchwyca jego spojrzenie. Choćby na krótką chwilę - ale jednak*.
Ekspertowe serducho łączy się też z największą miłością jego życia - Borsukiem. Myślę, że Borsuk nie jest dla Niego najważniejszy na świecie. Borsuk po prostu
jest całym światem Eksperta. Od pierwszej nocy u nas, gdy Eksperta mniej interesowało gdzie się podziało rodzenstwo i mama, a bardziej gdzie jest Borsuk. I tak to trwa do dzisiaj. Muszę przyznać, że zawsze Borsukowi cichutko zazdrościłem tej Ekspertowej miłości. Pocieszam się, że to dlatego, że mnie ma właściwie cały czas pod ręką - ale chyba troszkę oszukuję sam siebie.
Drugą miłością Eksperta jest mój ojciec. Gdy tylko nas odwiedza Eksperta ogarnia szał. Myślę, że najchętniej by go zjadł z radości. Trudne chwile zdarzają się wtedy gdy spotkamy się z Dziadkiem na ulicy. Większośc ludzi myśli, że olbrzymi, wściekły pies właśnie rzuca się na przechodzącego człowieka... Muszę przyznać, że gdybym Go wtedy próbował powstrzymać, to najzwyczajniej w świecie przeciągnął by mnie po ziemi. Dziadek też nie jest tu bez winy - bo któż to z zapałem nadstawiał maleńkiemu (wtedy) Ekspertowi głowy, by z uciechą krzyczeć: "Ugryzł mnie w ucho!"...
Trzecią miłością Eksperta (o czym było już troszkę wcześniej) jest cały otaczający Go świat. Podziwiam go za Jego pogodne usposobienie. Naprawdę chciałbym czasem móc patrzeć na rzeczywistość tak jak On.
Nie wiem czy Ekspert jest najmądrzejszym psem na świecie. Może są od niego sprytniejsze, bardziej inteligentne - nie mam pojęcia. Mnie jednak zadziwiało zawsze to, w jaki sposób Ekspert uczy się nowych rzeczy. Zazwyczaj trzeba było Mu
pokazać co ma zrobić. Ekspert patrzył, robił "hmmm..." i robił to samo.
Pamiętam jak
AniaRe patrzyła na nas jak na idiotów, gdy pokazywaliśmy Mu o co chodzi w ćwiczeniu ze staniem przednimi i obracaniu się dookoła przy użyciu tylnych
Wszystkie te Ekspertowe
chwile refleksji,
popadanie w zadumę, przypatrywanie się światu i innym psom. Nie dokońca wiem o co w tym chodzi, ale myślę, że Ekspert uprawia jakąś gałąź psiej filozofii. Nie widzę innego wytłumaczenia.
Bardzo praktycznym wymiarem Jego inteligencji jest to, że można do Niego mieć pełne zaufanie. Ekspert zawsze robi to co właściwe. Ściśle przestrzega reguł, nie łamie zakazów. Nie wiem czy to dlatego "nie ruszają go" Duśkowe cieczki.
Ekspertowy spokój najlepiej widać podczas porannych spacerów, gdy zasiada sobie w parku patrząc na biegające wkoło niego psy. Mogą tuż obok robić co im tylko przyjdzie go głowy, warczeć, szczekać, kłębić się w psich zapasach. Eksperta to nie deprymuje. Gdy przez przypadek na niego wpadną spogląda z wyrzutem, wstaje i powoli przenosi się kawałek dalej.
Sądzę, że właśnie tak - tzn. jako bardzo zrównoważonego - odbierają go inne psy. Wiele razy zdarzało nam się, że bardzo lękliwe psy, które - według zapewnień ich właścicieli - nigdy nie zbliżają się do nikogo z dużą ufnością podchodzą do Eksperta. Zresztą On często je do tego zachęca kładąc się na ziemi czy machając ogonem ile wlezie.
Wypadało by jeszcze wspomnieć o górach. Gdy jechaliśmy tam z Ekspertem po raz pierwszy nie byliśmy pewni czy w ogóle będzie chciał gdziekolwiek pójść. Dobrze wiemy, że lubi wygody, za to nie lubi się męczyć. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że na szlaku Ekspert zamienia się w górskiego narwańca. On zwyczajnie
biegnie pod górę. Mimo swojej masy całkiem nieźle radzi sobie w każdych warunkach.
No i wydaje mi się, że bardzo polubił góry i chętnie w nie wraca.
Kochany Ekspercie! Wybacz nam, że nie potrafimy zawsze zorientować się w twoich pragnieniach. To wina naszych ludzkich ograniczeń.
Życzymy Ci żebyś zawsze był szczęśliwy!
Sobie życzymy - mam nadzieję, że nam pozwolisz przy tej okazji - żebyśmy mogli być z Tobą jak najdłużej.
____________________
* Można by sądzić, że sobie to wymyśliłem, żeby idealizować Eksperta. Czasem sam nie mogę uwierzyć w tę jego magię. Ale ciągle zdarza nam się, że ktoś przebiega do nas przez ruchliwą ulicę. Specjalnie wysiada z autobusu. Jedzie do pracy rowerem (bo ciągle nas tylko widuje jeżdżąc samochodem). Albo mówi, że musi się pochwalić żonie, że nas widział. Zdarzyła nam się pani, która zaczęła chodzić do pracy na wcześniejszą godzinę, bo jej "zniknęliśmy" i wreszcie przez przypadek odkryła, że chodzimy godzinę wcześniej. Mamy do opowiedzenia dziesiątki takich anegdot w których ludzie cieszą się, że widują Eksperta...