Kasia nie żartuj, ten pies to pojemnik na jedzenie. Potrafi dwa razy w nocy wstać i wylizywac pustą miskę. Co chwila maltretuje, żeby dać jej jedzenie. Jak nakarmi ją Grzesiek, a ja idę później w kierunku kuchni to bezczelna kłamie, że nie jadła kolacji, robi różne miny i patrzy wyczekująco na pojemnik

Czuję się jakbym psa głodziła, a wszyscy mówią, że gruba jest
Asia wiesz co, z Arolkiem nie ćwiczyło się tak fajnie (całkiem serio). Ona nie ma w sobie aż takiej żyłki do pracy, no i nie jest łakomczuchem. Blania ma taką motywację, że czasami mam wrażenie, że zaraz jej jakaś żyłka w głowie pęknie tak myśli co ja od niej chcę. Ten pies uwielbia jak daje mu się zadania (nawet pierdólki) do wykonania, a jak wie, że dostanie nagrodę to już po prostu pełnia szczęścia. Ona uwielbia "pracować", uwielbia być chwalona. Ostatnio nauczyłam ją szarpać zebami struny od gitary za karmę

Aria patrzyła na nas jak na kosmitów

Arolek mimo, że taki nadpobudliwiec nie za bardzo lubi pracować, ona woli mniej intelektualne formy rozrywki, jak bieganie w te i z powrotem
Nawet jak aportują na spacerze, to Aria pędzi do kijka, łapie go i rozgryza w drzazgi, a Blania biegnie, wraca z kijkiem w zebach i na komendę tak długo go niesie, aż postanowię jej znów rzucić

A jaka jest z siebie zadowolona jak tego kija niesie i jest chwalona
Jedyne, czego nie moge jej nauczyć to to, żeby się nie bała jak ją wstawiam na stolik na wystawie. Nie mam jak, bo w domu czy stoi na szafie, czy na stoliku, czy na niestabilnym stołku...nie boi się, na podwórku, mamy takie stoły do tenisa z betonu i też ją tam stawiam, tez się nie boi...a na wystawie oczy wypadaja jej z orbit i często, gęsto robi mi odwrót na sam widok stolika
