W związku z przypadającym wczoraj Dniem Wojska Polskiego Borsuk postanowił urządzić nam ćwiczenia pod kryptonimem
Przyczajony i ukryty
Ponieważ jeśli idzie o środki techniczne pola walki to nasza armia mało ma raczej do chwalenia się, trzeba postawić na kamuflaż i element zaskoczenia...
A że Kudłaty ma wyraźny sentyment do Marynarki Wojennej... (Borsuk twierdzi, że to dlatego, że Marynarka Wojenna jest jedyną marynarką w której Kudłaty jako tako wygląda. Głównie dlatego, że można go zamknąć pod pokładem i nie wiele go wtedy widać...) no tak czy inaczej ćwiczenia z maskowania odbyliśmy nad wodą. Sądzę, ze nieźle nam poszło
Namysł i planowanie to podstawa szelkich działań. Chociaż Kudłaty twierdzi, że
we wojsku ten co wydaje rozkazy dziwnym trafem pomija te czynności

Pierwszy rejs patrolowo-rozpoznawczy

Żeby poprawnie wykonać maskowanie trzeba się trochę namęczyć

choć czasem okoliczności przyrody wyjątkowo sprzyjają

gotowi na inspekcję maskowania

Duśka nawet zrobiła sobie kilka zielonych piegów

Czyż nie przerażamy samym wyglądem?

A co dopiero gdy znienacka wyskoczymy z zasadzki?

Ćwiczenie walki wręcz zawsze się przyda...
Jak nie w boju to na wiejskiej zabawie

Borsuk kazał nam znaleźć
Chabry z poligonu...
Może nie znam się na postawach wystawowych, ale postawę zasadniczą to przyjmuję medalowo

Duśka ćwiczy przechwytywanie

A gdy misja się nie powiedzie...

do akcji wkraczają cięższe jednostki

i po krótkim instruktażu pełen sukces

Nowoczesna armia jest bardziej prozdrowotna i nie ma już komendy "przerwa, wolno palić".
Zamiast tego można sobie potarmosić patyczek

Duśka z zapałem ćwiczy wodowanie

A ja... cóż, jak zwykł mawiać Kudłaty
podchorąży zawsze zdąży. Ale nie wydaje mi się, żeby Kudłaty miał stopień podchorążego bo jest zawsze spóźniony

Duśka mówi, że o paznokcie trzeba dbać nawet w warunkach poligonowych

Na Borsuku, jak zresztą na każdej szarży, żałosne spojrzenia nie robią większego wrażenia

Duśce bardzo się podoba takie pływanie

Jednak niestety nie mamy zdjęcia najfajniejszego zdarzenia, gdy to
Kudłaty rozpoznając prawy brzeg rzeki na kierunku południowo-zachodnim nagle poczuł, że jest namierzany przez wrogiego staelitę i by uniknąc wykrycia bohatersko rzucił się w pokrzywy i osty. Żeby jednak nie narażać powierzonego mu sprzętu na kontakt z błotem i wilgocią dzielnie trzymał go nad głową. Było to intrygujące: nagle Kudłaty znika a z porkrzyw wystaje tylko jego brudna łapa z apratem... oczywiście dureń nie pomyślał, żeby sobie strzelić
selfie...
No a w ramach przerwy-nagrody za pot wylany na ćwiczeniach Borsuk zabrał nas też do parku
reumatycznego. To pewno też przez wzgląd na Kudłatego, żeby już tak się nie musiał rzucać w pokrzywy w celach leczniczych...
Nawet nam się tam podobało, tylko nie rozumiem związku z reumatyzmem... może to ilośc wody i wilgoć? Sam nie wiem...

Kolega kamienny lew powinien się troszkę wyluzować

Duśka narzeka, że ciągle jest cienu. A co ja zrobię, że taki blask ode mnie bije?

Zresztą czesem i na nią jakiś promyk padnie

Chyba to zauważyła, bo zaczeła się niemiłosiernie pchać

Postanowiłem się wczuć w rolę Kudłatego i też posiedziec pod zamkniętymi drzwiami monopolowego...

albo pod punktem wydawania zasiłków

wszystkie budynki w tym parku jakieś popsute

widać Borsuk już tu kiedyś był...

Nie do końca rozumiem co jest
reumatycznego w takich ruinach

zardzewiałym samochodem się raczej nikt nie zachwyca

a jak się chałupa sypie to ochy i achy

Wanna jakaś płytka. No i wody nie ma...

o dach też ciężko

a jak już jest to z kolei o oknach nie ma mowy

No ale może i faktycznie jakiś urok w tych ruinach jest

może nawet kiedyś go odkryję...

Duśka mówi, że się nie znam i żebym nie grymasił, to już może zamilknę




Na koniec okazało się, że można wejść na chwile do płynącej rzeczki

Ciocia Pokerowa powinna być ze mnie dumna, bo gdy Duśka wpadła w kłopoty

to sprawnie ją wyciągnąłem przy pomocy solidnej gałęzi
Dodam, że ku uldze Borsuka, który już ściągał butki, żeby interweniować

Tak czy inaczej - mnie się bardziej całe budynki podobają

Może z czasem i Duśka się do takich przekona?

Wiadomo, że żaden poligon nie może być zaliczony, jak się nie pobiega po polu w samo południe. Naturalnie w pełnym oporządzeniu. Dlatego Borsuk zorganizował sobie kilku rekrutów i
celem dokonania przeszkolenia w warunkach bojowych zagonił ich na mazowieckie pola. Borsuk twierdził, że rekruci powinni się cieszyć, że nie biegali w kombinezonach przeciwchemicznych. Pogoda była na to w sam raz...

Pora przedstawić rekrutów:
Blackie
vel Terminator
Ponieważ przebieg ćwiczeń objęty jest tajemnicą wojskową mogę tylko zdradzić, że Blackie zadbała o to, żeby tradycji stało się zadośći po przejściu wojska mieszkańcy wsi nie mogli się doliczyć kurczaków

Szacowna Sabina

Która czasem nagle młodnieje i dostaje głupawki

Koleżanka Tajga

Bonita, tu prezentuje krok defiladowy

Kolega Rufus, zawsze na szpicy

Nasze batalionowe Dowództwo Operacji Specjalnych czyli nasz
demolition squad
Kolega Figor

Należy podtrzymywać partyzanckie tradycje, bo nigdy nic nie wiadomo. Ćwiczyliśmy więc biwak w brzezinie.
Chyba wyglądaliśmy autentycznie, bo mieszkańcy okolicznych chałup zapraszali na zimną wodę ze studni. Niestety nic nie wspominali o obiedzie

Ułan i dziewczyna

Nie ma jak to na popasie, choć czy Borsuk nie powinien rozdać jakiegoś prowiantu?

Figor, podobnie jak ja, nie lubi się przemęczać. Jesteśmy podobni nie tylko z wyglądu. Duska też tka mówi

Przerwa na moczenie stópek

Duska też potrafi popadać w chwile zadumy nad sensem życia.
Jak za długo pobędzie na słońcu, albo jak przesadzi z trunkami...

Kolega Rufus też lubi wodę

Ale efektowne wodne desanty

to musi jeszcze długo ćwiczyć

Magda, słynąca z okrucieństwa i bezwzględności, podstępem zwabiła, żeby nie powiedzieć wepchnęła do wody Blackie i Bonitę - i to nie bacząc na czające się w wodzie żaby, także te nieco martwe
Swoją drogą, wiadomo, jeszcze taka żaba ożyje i się na człowieka rzuci. Z gadami i płazami trzeba uważać... taki dajmy na to aligator... toż to żartów nie ma!

Mnie i Duśce to nie straszne żadne stwory. Przynajmniej póki w okolicy jest Borsuk

Nasze poligonowe zmagania z upałem postanowiła też wesprzeć Kawaleria Powietrzna. Kudłaty twierdzi, że oni zawsze zjawiają się w okolicach obiadu. Gdyby ktoś chciał ich wcześniej spotkać, to powinien się pokręcić przy garnizonowym kasynie...

Się postaramy
aurorabea napisał(a):Oj my też zazdrościmy cudownych miejsc :) i piękne zdjęcia macie! niestety u nas wszystkie miejsca z wodą w tle są na tyle często uczęszczane, że nasze krówsko trochę strach puszczać ze smyczy, bo jeszcze nas posądzą o próbę porywania ich dwunożnych pociech ;/ ale przynajmniej możemy pooglądać Wasze zdjęcia :D
Wszystkie miejsca bywają puste
Pytanie brzmi: o której godzinie
No i czy już jest na tyle widno, że da się jakoś trafić do wody

Najgorzej, że przez nadmierną czujność Borsuka, który wykrył pewne... hmm... skrywane niedomagania Kudłatego (też mi coś, wiadomo, że Kudłaty to jedno wielkie niedomaganie!

) przepadło nam jeszcze jedno, bardzo obiecujące berneńskie spotkanie
Mam nadzieję, że uda nam się je nadrobić we wrześniu...
Jak nas tam jeszcze będą chcieli...
