asienka napisał(a): ... trzymam kciuki za noge zeby szybko sie wygoila i buziaki dla Ciebie, Dzieciakow, Lady Grandzi i Szczurka

i za koty, i za koty, sztuk dwie
Barbel napisał(a):Iiiii tam, do 10 lipca jeszcze 9 dni. Magda dasz rade!
Barbelkowa, ale ja mam conajmniej do 14 ten sztywny kamasz na kopytku
ewazoltowska napisał(a):a co to przeszkadza za gips nie dolicza kosztow zakwaterowania !
Ewa... dojazd, dojazd... nie poprowadzę bryczki w kozaczku gipsowym
No i co ja mam Jej powiedzieć, jak Ona taaaaak na mnie patrzy, bo czuje że czeka nas kiblowanie w chałupie

Nie odstępuje mnie na krok, liże paluchy, przytula się do kulasa i smęci pod stołem...

Wczoraj byłam tak rozżalona, że jak to u mnie zwykle w kryzysowych sytuacjach bywa, dostałam takiej głupawki-śmiechawki, że jak mnie małż przywiózł na dyżur ortopedyczny to lekarz myślał, że z głową też u mnie coś nie tak
Do ataku śmiechu doprowadził mnie tekst małża parkującego na miejscu dla inwalidów, że "
wreszcie bezkarnie możemy skorzystać"
Krokiem pląsająco-balansującym wkuśtykałam do placówki, a za mną rozbrykanym cwałem wbiegła roześmiana Granda z rozwianymi uszami (wyskoczyła Krzyśkowi z bagażnika), na co pielęgniarka/recepcjonistka pyta : "
czy to pies przewodnik, bo jakiś dziwnie podekscytowany ? "
Mówię, że "
nie, ale właśnie zerwaliśmy się z egzaminu wstępnego na psa towarzyszącego"
A ona "
towarzyszącego niepełnosprawnym, tak ? "
W ogóle cała wizyta była tendencyjnie kabaretowa. U mnie nigdy nie może być normalnie
Dodam jeszcze, że ów felerny upadek mam sfilmowany, bo poprosiłam kożeżankę, żeby nagrywała jak pięknie prezentujemy się z Grandzisławą na zetce
