![diabełek ]:->](./images/smilies/icon_70.gif)
Zbójców zgromadziła się chmara

Była szacowna Sabina - królowa i patronka naszego gangu

Jinga

Bonita

Shaggy

Maksymilian I will kill you

PoTomki z mamą Jettą

Gość Specjalny Hugo, który pokazał nam dziś co to znaczy faire une entrée

Figor

Oli

Vigor - czarny punkt na horyzoncie...

Homer

No i oczywiście ja i Duska, obciążeni genetycznie... Kudłatym. Choć w rozumieniu Lamarkowskim raczej


Cała Dzika banda zbierała się powoli i zaczęła grasowanie

Były wściekłe gonitwy

po krzakach

pod czujnym okiem Maksa

z małą przerwą na powitanie gościa specjalnego – Hugo.

Chociaż wydawał się stremowany naszą wylewnością i kłębami kurzu...

przez chwilę sprawiał wrażenie jak by sobie przypomniał o włączonym żelazku...

Może w jego okolicach kładzenie głowy na karku uchodzi za obcesowe. Ale Duśka mogła o tym nie wiedzieć...


Ale Hugo szybko się rozluźnił


Do tego stopnia, że powiedział Maksowi, żeby spadał

Pamiętam, że zrobiło się wtedy bardzo cicho

Po dobrej minucie Maks powiedział, że Hugo ma świetne poczucie humoru i zrobił się huk jak kilkadziesiąt serc zaczęło na nowo bić...


Na pocieszenie zrobiliśmy z Hugo trójgłowego smoka


Tradycyjnie przeprowadziliśmy z Duśką mały instruktaż dotyczący walk psów. Jinga chyba nie była zachwycona...

Koniecznie chciała się dowiedzieć czy to naprawę musi się odbywać nad jej głową
Myślałby kto... no tak grymasić!


my tu się poświęcamy aż kłaki latają...


Zresztą pochwalę się, że Duśka opracowała nowy chwyt. Robocza nazwa "chwytanie za słówka". Dziwne, ale wszystkim dziewczynom się spodobał...
Ale teraz mnie trochę język boli

Później jeszcze troszkę przepychanek

odrobina tropienia

chwilę się pokręciliśmy po okolicy

Niestety, nikt się nie trafiał... nawet biegacz był tylko jeden, jakiś wychudły i w uświnionym dresie
W dodatku pojawiły się sugestie, że może być nie szczepiony


No i dyscyplina poszła w diabły...

Wyszło słoneczko, zrobiło się miło i przytulnie

No i zaczęły się takie różne... sceny miłosne


Jakieś takie... opowieści... że niby jak się kogoś kocha, to dobrze nie zajmować się głupotami tylko spędzać z nim każdą wolną chwilę


żeby poczuć troszkę ciepełka


bo gdy świat w koło wydaje się paskudny to nie ma nic lepszego jak ci na których nam zależy


po co więc się rozpraszać i zajmować głupotami, skoro można pobyć trochę ze sobą


pogadać o ważnych rzeczach


albo i mniej ważnych, bo gdy jesteśmy z tymi których kochamy to nawet drobiazgi mogą nabrac nowego znaczenia


w końcu - co by się wam na co dzień nie wydawało - jedyne co się liczy to miłość

Ta do psów jest wieczna


Dobra, wiem jak to brzmi... trochę banalnie

Ale jak pomyśleć, że czas jest podły i może nas na chwilę rozdzielić, to to już nie brzmi tak głupio

I naprawdę, nie ma sensu tracić żadnej okazji, żeby przeżyć coś dobrego

Chyba, że traficie na paskudnego Kudłatego, albo drapieżnego Borsuka

No wtedy, to albo trzeba uciekać, albo mieć pod ręką Ciocię Pokerową


U niej zawsze mogę liczyć na kawałek serducha... i to nie tylko drobiowego


Aaaa... tylko się w tym okazywaniu uczuć za bardzo nie rozpędzajcie. Skrajności bywają niebezpieczne

Na przykład skrajna czołobitność


Maks też się zgadza, że troszkę umiaru nie zawadzi. Bo takie... hołdy... bywają krępujące przy kolegach


Może jakiś wpływ miał na to wszystko unoszący się nad dwunogami łagodny aromat palonej jakby... hmmm.... trawy?


To tyle tych wynurzeń. Bo chyba i myśmy się z Duśką coś nawdychali

