
Bisiek był na wczasach pod gruszą. Ściślej - pod czereśnią. Czas upływał mu na pracy. Jeszcze ściślej – m.in. spał, tarzał się w trawie, pływał w rowie, prowadził prace ogrodnicze (wytłukł się w liliach, pochylił ku ziemi jakieś żółte cosie oraz próbował skonsumować cebulki tulipanów), intensywnie pilnował podwórka oraz umiłowanej czereśni i pobawił się w szewca. Ponadto jeździł ze mną samochodem po podwórku robiąc wielkie oczy gdy za bardzo zbliżałam się do ściany tudzież drzewa. Sępić nie musiał. Karmy można było w ogóle nie zabierać. Ot, takie codzienne bisiowanie. Nic wielkiego. Żadne fiku miku intelektualne.
Cielątko.

Obrazek został zmniejszony.
Nie dadzą, to sam wezmę


Obrazek został zmniejszony.
Była czereśnia, nie ma czereśni.

Obrazek został zmniejszony.
Gottfried Leibniz na wakacjach.

Obrazek został zmniejszony.
Pozdrówki!