hehhehe wiecie co? macie kupę racji! Natalia (jak mniemam) mieszka w mieście i jakoś można to jeszcze zrozumieć (chociaż cięzko jest

) a co mam powiedzieć ja? mieszkam na totalnym (przepraszam za wyrażenie) zadupiu, które zrobiło się swoistą podwarszawską sypialnią dla bogatych, którzy mają totalnie w nosie to co się u nas dzieje. a jednak ogromnie wszystkim przeszkadza, że psiarze zabierają swoje pociechy na spacery do lasu, na łąki, że psy załatwiają się na poboczach po których i tak nikt nie chodzi - nie ma chodników - bo wszyscy zapylają szosą

na forum mojej miejścowości swojego czasu wywiązała się polemika na ten temat, oczywiście 3/4 forumowiczów dostało piany bo psy biegają bez kagańców i płoszą leśną zwirzynę! natomiast kiedy mieszkaliśmy w mieście nikt nigdy złego słowa nam nie powiedział, że pies załatwił się na trawniku, nikt nie czepiał się tego, że jest zbyt duży do bloku itd. wręcz przeciwnie, wszyscy byli przyjaźnie nastawieni

także ja już wymiękłam i robię swoje nie patrząc na zniesmaczone ludzkie twarze

a najlepsze jest to, że mimo, iż jest w okolicy wielu "psiarzy" to jeszcze z nikim nie byliśmy na wspólnym spacerze i rzadko kogoś na spacerkach spotykamy, widocznie wszyscy dochodzą do wniosku, że skoro pies ma 100 m2 ziemi w koło domu to już mu to wystarcza
niezbyt fajną mamy rzeczywistość...