TO JUŻ ROK !!
Może nie jak jesteśmy razem, ale rok jak już nasze najukochańsze Słońce jest na świecie..
Taki był malutki jak się urodził...
w troskliwych dłoniach ukochanej Babci..
A taki jak go odbieraliśmy...
Tych przerażonych oczek nigdy nie zapomnimy. Dręczące mnie pytania : Czy nas pokocha? Czy się przyzwyczai? Czy będzie mu z nami dobrze? Te noce, całe noce które leżałam z nim na podłodze.. Trzymałam rękę na nim by czuł, że nie jest sam..
Powoli przyzwyczajał się. Uczył wszystkiego o nas a my o nim..
Stawał się moją największą dumą. Przed matura nie myślałam, czy zdam, ale czy Galwin nie będzie za mną tęsknił za bardzo przez te 5 godzin..
Przyszedł czas na brojenie - wykopywanie krzaczków mojego taty
Pora na ważenie - ahh... Czemu on tyle wazy ??
No to czas najwyższy na etap : BAWCIE SIĘ ZE MNĄ !!
Nie raz przyłapywany był na gorącym uczynku..
Oj i nie raz pokłócił się z Pawłem
Zaczął mężnieć z dnia na dzień.
I już na kolankach się nie mieścił
No cóż - nie ma już szczeniaczka. Jak wróciliśmy z wakacji nie zastaliśmy w domu naszego maleństwa, Galwin był już dostojnym panem.
Jednak przyszedł czas niepewności. Sielanka się skończyła - Galwin ma dysplazję. Co dalej?
Niestety, nie obyło się bez interwencji chirurgicznej. Płacz, niepewność.. Co będzie z naszym Niuńkiem?? Czy znowu będzie szczęśliwie merdał ogonkiem ??
Na szczęście już po kilku dniach zaczął bawić się.. Nasz Niuniuś wracał do siebie !!
Przyszedł czas na kolejne wygłupy
I beztroską zabawę
Już nie mieści się na kolankach mimo, że bardzo tego chce...
Moja Babcia kocha go całym sercem, mimo, że nigdy nie tolerowała zwierząt w domu
Galwin rozpoczął edukacje. Mimo to, wciąż jest naszym kochanym Gamoniem:-P
A jaki jest teraz :??: Galwin jest pięknym, dużym psem który z dnia na dzień mężnieje. Zaczyna nabierać pewności siebie i pewnego rodzaju dumy. Już nie spuszcza głowy podczas spaceru - to on jest tym, którego należy respektować i podziwiać. Jak dla mnie jest najwspanialszy pod słońcem - no cóż, tak już matki widzą swoje dzieci
Ten rok był trudny nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla Galwina. Uczył się co mu wolno a czego nie, poznawał otaczający go świat, poznawał nas a my jego. Mam nadzieje, że jesteśmy dla niego dobrymi przewodnikami w tym jakże, zadziwiającym i niezrozumiałym dla niego świecie. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy pomagali nam w trudnych chwilach. A przede wszystkim chciałabym podziękować kochanej
pani Wandzi, która nie tylko zawsze służyła mi radą, ale także razem ze mną płakała, gdy dowiedzieliśmy się o chorobie Galwina
i razem ze mną cieszyła się, gdy Galwin dochodził do zdrowia.
DZIĘKUJE!!
A Tobie Galwinku życzę przede wszystkim zdrowia, które tak bardzo potrzebujesz, długiego, szczęśliwego życia, wielu zwierzęcych przyjaciół,postępów w nauce i jak najmniejszych problemów z nami
